Właśnie po raz n-ty ogłoszono, że dostaniemy wytęsknione pieniążki KPO. Tymczasem dzieje polskich walk o nie wkroczyły w kolejną groteskową fazę. Z przecieków dotyczących posiedzenia kolegium Komisarzy Komisji Europejskiej wynika, że jesteśmy przedmiotem gry, przestawnym pionkiem w walce Berlina z Paryżem o wpływy w Unii. Żadna to niespodzianka. Może pieniądze dostaniemy, a może nie, w zależności od tego kto się z kim w Unii, czy Komisji Europejskiej pokłóci albo pogodzi. Kolejne korowody pokazują w jaki koszmarny mechanizm stałej zależności i szantażu Polska sama się wpisuje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— KE zaakceptowała pierwszy wniosek z KPO. Pełczyńska-Nałęcz zachwycona! „15 tys. zł na każdego mieszkańca Polski”.l/polityka/683516-co-z-kpopelczynska-nalecz-jest-akceptacja-formalna-warunku).
W czwartek 29 lutego minister unijnych funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz ogłosiła, że Komisja zaakceptowała pierwsze wnioski z KPO, a ponadto odblokowano nam fundusze spójności na lata 2021- 2027. Opowieści o owych pieniądzach i funduszach są mętne, by mało kto orientował się co z jakich kieszeni pochodzi i by ukryć to, że blokowanie wypłat z funduszy spójności było/jest całkowicie bezprawne. Niezależnie od tego czy jakaś von der Leyen, czy Jourova uzna, że w Polsce jest jakaś tam praworządność czy jej nie ma, to Unia żadnych takich sankcji nakładać nie może. Nie może nam z tego powodu funduszy spójności blokować, ale skoro Bodnar może sobie co mu się podoba w Polsce wyprawiać, to tym bardziej prawo mogą łamać władcy Unii.
Zanim polska minister wielkie wydarzenie obwieściła, rzecznik Rzecznik Komisji Europejskiej Stefan De Keersmaecker pochwalił Polskę i oznajmił, że wypełniliśmy jakieś tam warunki Karty Praw Podstawowych. Zaś dzień wcześniej - 27 lutego odbyło się nieoficjalne, za zamkniętymi drzwiami posiedzenie kolegium komisarzy Komisji Europejskiej. Na nim miano dyskutować m.in. o tym jak to nowy rząd w Polsce praworządność przywraca i jak to się pieniądze z KPO za to nalezą. O tym właśnie kolegium opowiadała przewodnicząca von der Leyen kiedy 23 lutego wizytowała polską prowincję Unii. Niemiecka polityk pochwaliła administrację Donalda Tuska i Polaków, za to, że grzecznie jakąś tam praworządność zaprowadzają.
Jesteśmy pod wrażeniem waszych wysiłków (to o administracji Donalda Tuska) i wysiłków Polaków w przywracaniu praworządności, która jest kręgosłupem społeczeństwa.
— powiedziała von der der Leyen na wspólnej konferencji z Tuskiem i premierem Belgii Alexandrem De Croo.
Drodzy Czytelnicy, czy czujecie się dumni z pochwał przewodniczącej von der Leyen, że tak się wysililiście i praworządność przywróciliście? Przyjechała pani z Brukseli, pogłaskała nas po główkach i zapowiedziała nagrodę za dobre sprawowanie.
Mam dobre wiadomości. W przyszłym tygodniu kolegium (komisarzy - przyp. red) podejmie decyzje w sprawie funduszy, które są teraz dla Polski zablokowane. Te decyzje uwolnią nawet 137 miliardów euro dla Polski z przyszłych. To z (funduszy) Next Generation i spójności….To wspaniała wiadomość dla Polaków i dla Europy.
O szczęście niepojęte. Z tej radości premier Donald Tusk obiecał w imieniu całego narodu, że poprze Ursulę von der Leyen, by kolejną kadencję Komisji Europejskiej szefowała.
Tak jak przewodnicząca obiecała, tak się wypełniło - odbyło się owo nieformalne kolegium i jakieś tam wytęsknione pieniążki zostały ponoć odblokowane. Okazało się jednak, że nie wszystkim komisarzom udzieliło się wzmożenie Ursuli von der Leyen z okazji n-tej obietnicy odblokowania funduszy dla naszego kraju. Francuski komisarz rynku wewnętrznego Thiery Breton odrzucił przedstawione na polecenie Niemki von der Leyen przez Czeszkę Jourovą dokumenty o tym, jak to w Polsce 13 grudnia zapanowała praworządność. Dlaczego celowo podkreślam narodowość tych eurokratów będzie poniżej).
Francuz oświadczył, że w Polsce praworządności nie ma, a to co zrobiła administracja Tuska z Bodnarem, to za mało i w ogóle to on nie bardzo widzi, żeby te pieniądze można było wysyłać. Szef jego gabinetu Valere Moutarlier poinformował, że są zastrzeżenia co do sposobu jakim komisarze się polską praworządnością zajmują i szczególnie skrytykował Belga Didiera Reyndersa.
Breton miał nawet złożyć coś w rodzaju skargi na sposób procedowania w sprawie polskiej praworządności i KPO, ale Sekretariat Generalny Komisji Europejskiej odrzucił ją, francuski eurokrata ustąpił i minister Nałęcz-Pełczyńska po tym jak pozwolił jej rzecznik Komisji mogła obwieścić polskiemu ludowi, że żeby się z funduszy cieszył, bo to tak jakby 15 tys. na głowę dostał.
Jakie dokładnie były kulisy tych gier i przepychanek, w których używano naszych pieniędzy może się kiedyś dowiemy. Ale prawdopodobnie nie od wyjątkowo zasłużonego w budowaniu swej własnej kariery komisarza Wojciechowskiego.
Komisarz von der Leyen kłótnię wygrała, ale walki o wpływy oczywiście nie zakończyły się. Będą one w tym roku szczególnie zażarte. Najpierw czekają nas wybory do Parlamentu Europejskiego, więc eurokracja będzie bić się o pozycje startowe. Potem powoływana będzie Komisja Europejska i jej przewodniczący, a może przewodnicząca, bo von der Leyen oznajmiła, że ubiegać się o kolejną kadencję. Jak wyżej pisaliśmy w Polsce mamy unijnego prymusa - Donalda Tuska, który zanim inni w Europie to zrobili, już w imieniu narodu oznajmił, że ją poprze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zwycięstwo prawicy we Francji może oznaczać chaos w Unii. Po wyborach do PE powołanie władz UE może okazać się niemożliwe
Przejdźmy teraz do unijnej, urzędniczej psychodramy. Oto Niemka posłała Czeszkę Jourową z papierami, żeby Polska dostała należące mu się miliardy euro. Nikt łaski w prawach funduszu spójności nie robi. To się jednak nie spodobało urzędnikowi francuskiemu, który jakieś tam swoje biurowe, a może na polecenie prezydenta Macrona intrygi poradzi. Może chodziło tylko o postraszenie Niemki, zrobienie jej na złość, w każdym razie w jej zastępstwie oberwał Belg Didier Reynders.
Takie gry i zabawy, takie podchody będą się rozgrywać przy każdej transzy, przy każdym najmniejszym projekcie, na które mają iść pieniądze z owych wytęsknionych 600 miliardów.
Pomijam już to, że wchodząc w ten projekt KPO żyrujemy bankrutów jak Hiszpania, Francja, Włochy, Portugalia i być może będziemy za te kraje spłacać pożyczki z tego niby funduszu odbudowy. Pomijam też to, że 60 proc. pieniędzy z KPO trzeba będzie zmarnować - 40 proc. na wdrażanie tzw. Zielonego Ładu, który właśnie się zawala, a 20 proc. na budowę gospodarki cyfrowej kolejnej generacji. Chodzi o to, że jak zostaną wprowadzone w miastach 15-minutowe zony to trzeba będzie zbierać agregować i analizować dane kto ile razy już swym samochodem z zony wyjechał i czy aby limitu nie wyczerpał i stąd pomysł przymusowych wydatków na cyfryzację.
Aspekt o którym piszę dotyczy zupełnie czegoś innego. Nawet nie tego, że pozbywamy się suwerenności, ale, że już zawsze będziemy zakładnikami w takich gierkach, brukselskich biurowych i salonowych intrygach. Jak się Niemka z Francuzem pokłócą to może 40-milionowy kraj pieniędzy nie dostanie, a jak pogodzą to może i łaskawie tak.
Jacyś urzędolnicy w Brukseli oceniają czy w Polsce jest jakaś praworządność i demokracja, czy też nie ma. I jakaś Czeszka na polecenie Niemki mówi że owszem, 13 grudnia praworządność w Polsce zapanowała, a jakiś Francuz, albo Holender, Włoszka, Hiszpan - ktokolwiek mówią, że nie i jak mawiał klasyk piniendzy nie ma i nie będzie.
40-milionowy kraj zależeć będzie od kaprysów brukselskich urzędników. Oczywiście żadna Czeszka czy Niemka, czy Belg nie mają bladego pojęcia czy jakaś tam praworządność jest, czy nie ma i jest im to zresztą całkowicie obojętne - wystarczy, że Bodnar z jakimiś dokumentami przypełznie i służalczą pozę przybierze. Istotne jest tylko trzymanie w posłuszeństwie czy - inaczej mówiąc - za mordę 40-milionowej prowincji.
Losy zamieszkującego ją plebsu mogą zależeć od widzimisię i karier unijnych władców, od tego co akurat Francuz chce na Niemce wymusić, czy ona na nim. I tak już będzie do 2026 roku, kiedy to wszystko zacznie się walić, bo przyjdzie czas kiedy bankruci będą musieli zacząć spłacać swe długi. Tylko wiecznie słyszeć będziemy kłamstwa o kolejnym sukcesie, bo jakąś kolejna transzę pożyczki żeśmy zaciągnęli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683575-francusko-niemiecka-klotnia-o-polskie-fundusze