Wczoraj w Parlamencie Europejskim doszło do głosowania przepisów o odbudowie zasobów przyrodniczych, będących częścią realizacji strategii dotyczącej bioróżnorodności, wchodzącej w skład „Zielonego Ładu”, przygotowanej przez komisarza z Litwy Virginijusa Sinkeviciusa, zajmującego się środowiskiem naturalnym i rybołówstwem i współpracującego w tym zakresie z do niedawna wiceprzewodniczącym KE Fransem Timmermansem.
Prace na tym dokumentem trwały kilka lat, w pewnym momencie nawet zostały zablokowane, kiedy na komisji zajmującej się środowiskiem w głosowaniu 44 europosłów było za odrzuceniem tego projektu, a 44 za jego przyjęciem. Później jednak doszło do negocjacji przedstawicieli PE z Radą UE i zawarto porozumienie, którego wyrazem było wczorajsze głosowanie - za przyjęciem nowych przepisów było 329 europosłów (Lewica , Zieloni, Renew i Komuniści), 275 przeciw (EPL, ECR, ID), a 24 wstrzymało się od głosu.
Teraz przepisy przyjmie jeszcze tylko Rada UE (ale w związku ze wspomnianym porozumieniem jest to w zasadzie formalność), później zostaną one opublikowane w Dzienniku Urzędowym UE i 20 dni później, wejdą w życie. Na ich podstawie kraje członkowskie będą musiały w krótkim czasie przygotować krajowe plany odbudowy zasobów przyrodniczych, przy czym będą musiały wypełnić wskaźniki kierunkowe dotyczące odbudowy zdegradowanych zasobów przyrodniczych (lasów, łąk, terenów podmokłych, rzek i jezior), co najmniej 30 proc. do roku 2030, co najmniej 60 proc. do roku 2040 i co najmniej 90 proc. do roku 2050. Oddzielne wskaźniki dotyczą odtworzenia osuszonych wcześniej torfowisk, do 2030 roku ma to dotyczyć przynajmniej 30 proc., do 2040 roku przynajmniej 40 proc. i do roku 2050 przynajmniej 50 proc. ich wcześniejszej powierzchni. Jeżeli chodzi o grunty wykorzystywane rolniczo, mechanizmy odbudowy zasobów przyrodniczych są określone inaczej, aby poprawić różnorodność biologiczną konieczne jest dokonanie postępu, jeżeli chodzi o wskaźnik liczebności motyli na obszarach trawiastych, zwiększenie udziału elementów krajobrazu o wysokiej różnorodności, a także zwiększenie zasobów węgla w glebach mineralnych. W odniesieniu do gruntów wykorzystywanych rolniczo, te mechanizmy odbudowy zasobów przyrodniczych, będą mogłyby być zawieszone, jeżeli okazałoby się że powierzchnia tych gruntów zmniejszy się na tyle, ze może zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu.
Prowokacja unijnych elit
Nie ulega więc wątpliwości, że mimo tego że wspomniane plany odbudowy zasobów przyrodniczych będą miały charakter krajowy, to jednak wypełnienie tych wskaźników kierunkowych, musi się odbyć kosztem ograniczenia powierzchni gruntów wykorzystywanych rolniczo. W sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa żywnościowego Europy i powszechnych protestów rolniczych spowodowanych próbami ograniczania produkcji rolniczej w poszczególnych krajach członkowskich, przyjmowanie tego rodzaju przepisów, wgląda wręcz na prowokację środowisk liberalno-lewicowych wobec europejskiego rolnictwa i rolników. Co więcej w przyjętych przepisach nie ma nic o tym , z jakich środków te ograniczenia wykorzystania gruntów na cele rolnicze, miałyby być finansowane i kto miałby to robić UE, czy też kraje członkowskie.
Wszystko więc wskazuje na to, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która w poprzednim miesiącu wycofując z procedowania w PE rozporządzenie o ograniczeniu stosowania pestycydów i nawozów w rolnictwie i jednocześnie zapewniając, że rozumienie trudną sytuację europejskich rolników, tak naprawdę mydliła im oczy. Rzeczywiście to absurdalne rozporządzenie zostało wycofane, zapowiedziano przygotowanie innego, bardziej sprawiedliwego (to dotychczasowe miało redukować zużycie pestycydów i nawozów o 50 proc., niezależnie od ilości ich obecnego zużycia), ale jak widać inne przepisy uderzające w rolników i produkcję rolną, są z uporem w dalszym ciągu forsowane. Rolnicy w całej UE gwałtownie protestują, ale jak się okazuje brukselskie elity w tym przede wszystkim lewicowo-liberalna większość w PE, wie lepiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683366-protesty-rolnikow-w-calej-ue-a-wiekszosc-w-pe-wie-lepiej