Przed komisją śledczą ds. afery wizowej przesłuchiwani są pierwsi świadkowie. To były wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk i jego współpracownik Edgar K. Obaj usłyszeli zarzuty w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę w Lublinie. Ostatecznie Piotr Wawrzyk odmówił składania zeznań. Natomiast Edgar Kobos (sam zdradził swoje nazwisko) kontynuuje zeznania w trybie niejawnym.
Komisja rozpoczęła pracę. Przewodniczący Michał Szczerba przedstawił jak będzie wyglądała praca komisji. Na początku komisja odbierze opinię biegłego dr Pawła Dąbrowskiego, który zajmuje się problematyką migracji i prawa migracyjnego. O godz. 13 przesłuchany ma zostać były wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, a o godz. 15 ma się rozpocząć przesłuchanie Edgar K., byłego współpracownika ministra Wawrzyka.
Michał Szczerba przypomina, że w przypadku, gdy członek komisji będzie zadawał pytania nie na temat, to może odebrać mu głos, a gdyby sytuacja się powtarzała - wykluczyć posła z posiedzenia komisji.
Członkowie komisji - Piotr Kaleta z PiS i Krzysztof Mulawa z Konfederacji - podważają sens punktu, w którym pytania do świadków ze strony pojedynczego członka komisji mają trwać tylko 10 minut. Michał Szczerba odparł, że czas zweryfikuje, czy ta zasada nie zostanie zmieniona. Poseł Andrzej Śliwka wyraził niepokój, że prace komisji są „w sposób autorytarny narzucane przez pana przewodniczącego”.
Przegłosowanie zasad dot. prac komisji
Był problem w czasie głosowania. Michał Szczerba unieważnił je i zarządził reasumpcję. W ponownym głosowaniu brało udział 11 posłów, za 6 osób, przeciw 4 i jedna wstrzymała się od głosu.
Obieranie opinii biegłego dr Pawła Dąbrowskiego
Dr Paweł Dąbrowski, zajmujący się problematyką migracji i prawa migracyjnego, przedstawia swoją opinię. Biegły złożył przyrzeczenie przed rozpoczęciem przedstawiania opinii.
Co do kwestii oceny całego systemu migracyjnego, nie tylko wizowego, ale namawiałbym komisję do spojrzenia na cały ten system, to opinia publiczna dostała jasny przekaz, że jest on niewydolny i funkcjonuje źle. Chciałbym się odnieść do tych twierdzeń i wyjaśnić podstawowe problemy…
— mówił dr Paweł Dąbrowski.
Panie przeowdniczący, ja naprawdę bym prosił, żeby pan biegły posługiwał się wiedzą specjalną co do faktów, a nie co do ocen. Pan biegły nie jest od oceniania jaki jest system itd., tylko od stwierdzania faktów
— zareagował na te słowa Zbigniew Bogucki, poseł PiS.
Szanowny panie pośle, przepraszam bardzo, właśnie pan „zjadł” swoje 10 minut
— powiedział Michał Szczerba, dodając, by nie zabierać głosu bez zgody przewodniczącego.
Wysoka komisja, żyjemy w czasach migracji bezprecedensowej w historii Polski, z tego względu, że mamy bezprecedensową migrację napędzaną potrzebami rynku pracy (…). Według danych Eurostatu 67 proc. wszystkich zezwoleń pobytowych, w tym mieszczą się także wizy, jest udzielana ze względów związanych z zamiarem wykonywania pracy w Polsce
— kontynuował dr Paweł Dąbrowski.
Biegły zwrócił uwagę na wynagrodzenia w administracji centralnej.
Jeżeli członkowie wysokiej komisji zechcą spojrzeć na coroczne sprawozdania, to one mają jedną cechę - na ostatnim lub przedostatnim miejscu zawsze jest Urząd ds. cudzoziemców i Komenda Straży Granicznej. (…) Osoby zatrudnione na kluczowych stanowiskach w administracji migracyjnej mogą liczyć na takie wynagrodzenia jak np. podreferendarz w KPRM. Chciałbym skorzystać z okazji i upomnieć się o tych ludzi
— mówił biegły.
Starcie Szczerby z posłami PiS
Panie przewodniczący, naprawdę, bo to jest publicystyka, a nie opinia biegłego
— powiedział Andrzej Śliwka, poseł PiS.
Prosiłbym, żeby pan ograniczył swoje uwagi do siebie i przywołuje pana do porządku. (…) Panie doktorze, proszę kontynuować, przedstawić swoją opinię i nie zwracać uwagi na głosy posłów, które są pozaregulaminowe i bez zgody przewodniczącego. Chciałby zwrócić uwagę, że Państwo mogli się wykazać również propozycjami kandydatów na biegłych naszej komisji, nie zaproponowaliście Państwo ani jednego materiału dowodowego
— zareagował na te słowa poseł Szczerba.
O czym pan mówi? Nie panie przewodniczący, to jest kłamstwo
— zwrócił się do Szczerby Daniel Milewski, wiceprzewodniczący komisji.
…żadnego, który by dotyczył okresu działania komisji. To jest moja opinia
— stwierdził Szczerba.
Dr Paweł Dąbrowski kontynuował dalej swój wywód, odnosząc się do zewnętrznych firm uczestniczących w procesie wydawania wiz cudzoziemcom. Zaznaczył, że to praktyka stosowana na całym świecie.
Praktyka korzystania z zewnętrznych pośredników, pośredników jest jasno uregulowana w kodeksie wizowym (…), jest też stałą praktyką przedstawicielstw placówek konsularnych na całym świecie i wydaje się, że całkowita rezygnacja z tego instrumentu byłaby pochopna. (…) Niemniej jednak istotą sprawy jest to, czy przepisy wspólnotowego kodeksu wizowego są wykonywane, one są dość precyzyjne
— mówił.
Rozpoczyna się zadawanie pytań do biegłego. Od razu doszło do wymiany zdań między członkami komisji z PiS, w przewodniczącymi komisji z KO i członkiem komisji z KO.
Wszystko zaczęło się od tego, że pod nieobecność przewodniczącego Szczerby pytanie zaczął zadawać wiceszef komisji Marek Sowa.
Panie biegły, wiemy z dokumentów i z mediów, jednoznacznie wynika nam taka sytuacji, że służba konsularna działała nieprawidłowo i przykładów nieprawidłowości było bardzo wiele…
— zaczął zadawać pytanie Sowa.
Panie przewodniczący, jak przewodniczący Szczerba mówi, nie należy zadawać pytań sugerujących. Bardzo proszę, żeby pan się trzymał przepisów KPK. Dziękuję
— przerwał pytanie wiceszefa komisji Andrzej Śliwka z PiS.
Ja jeszcze nie zadałem żadnego pytania i proszę mi nie przeszkadzać, ale pan przywołał pana przewodniczącego i mogę już oddać panu przewodniczącemu głos
— odpowiedział Sowa, gdy tymczasem na sali pojawił się przewodniczący Michał Szczerba, który na chwilę gdzieś wyszedł.
Panie przewodniczący, bardzo przepraszam, ale proszę przywoływać do porządku posłów PiS-u, ponieważ wyraźnie od samego początku chcą tylko wprowadzić obstrukcję i chcą rozwalić to posiedzenie komisji, a my chcemy pracować merytorycznie
— mówiła wyraźnie zdenerwowana Maria Małgorzata Janyska, posłanka KO.
Panie przewodniczący, stoimy na straży przepisów
— spokojnie zareagował na te słowa Andrzej Śliwka.
Szanowni Państwo, prosiłbym, żeby to co powiedziała posłanka Janyska, żeby ta obstrukcja jednak nie było kontynuowana przez cały dzień dzisiejszego posiedzenia. Panie doktorze, bardzo dziękuję za tę opinię, za ten wstęp
— mówił Szczerba. Po czym zaczął zadawać pytanie, nawiązując do wypowiedzi biegłego, że obecny system wizowy „stwarza szklarniane warunki do korupcji”.
Rozumiem, że chodzi o to, że odpowiedzialność za wydawanie wizy przesuwa się niejako od urzędu konsularnego, od konkretnego konsula, do ministra spraw zagranicznych. Chciałbym pana zapytać o zdanie w dwóch obszarach. Pierwszy obszar to program, który powstał w roku 2020, nazywa się Poland Business Harbour (…). Dokonywana jest praktyka bez jasnej podstawy prawnej, iż te osoby, którym wydawane są wizy, za pośrednictwem Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, nie muszą mieć jednego ważnego dokumentu, o którym pan wspomniał, a mianowicie zezwolenia na pracę. Jeżeli nawet traktujemy, że to jest szczególna okoliczność, nie ma podstaw prawnych, a ściągamy ludzi z określonego kraju, to nagle po tej otoczce pojawia się rozszerzenie tego programu również o kolejną grupę państw i wśród tej grupy państw pojawia się Federacja Rosyjska. (…) Czy pan uważa, że wyeliminowanie tego elementu, jakim jest pozwolenie na pracę z procedury wizy pracowniczej, jest rzeczą zasadną, czy też jest potencjalnym źródłem tych szklarniowych warunków do rozwoju nadużyć?
— pytał Szczerba. Zadając drugie pytanie podkreślił, że program Poland Business Harbour rozszerzony został na wszystkie kraje świata.
Pojawia się pytanie, komu tak naprawdę te wizy wydawało państwo polskie? (…) Czy mając 84 tys. wiz wydanych w trybie bez pozwoleń na pracę, bez weryfikacji wojewodów, czy my jesteśmy w stanie upewnić się, czy takie osoby rzeczywiście przyjechały po pracę, czy być może celem wydawania tej wizy krajowej było dostanie się do strefy Schengen?
— mówił przewodniczący komisji. Przypomniał, że zgodnie z treścią proponowanego rozporządzenia, w przedstawionych jego skutkach było zawarte, że może doprowadzić do wydania do 400 tys. wiz rocznie.
Chciałbym zadać pytanie, jakie są słabe ogniwa tego systemu?
— pytał Szczerba. W tym momencie poseł Andrzej Śliwka zaznaczył, że minęło już 10 minut na zadawane pytania.
Przywołuję pana do porządku, poseł Sowa jest od mierzenia czasu
— odparł Szczerba.
Minęło 10 minut
— zareagował poseł PiS.
W końcu swoją odpowiedź zaczął biegły. Na starcie odniósł się do programu Poland Business Harbour.
Tak naprawdę mógłbym odpowiedzieć jednozdaniowo. Ponieważ jestem powołany jako biegły do oceny w zakresie obowiązujących przepisów, to w zasadzie mógłbym już zakończyć swoją wypowiedź, bo żadnych przepisów nie wprowadzono. Natomiast oczywiście są pewne fakty prawne. Jeśli chodzi o literę prawa, to istnienie programu Poland Business Harbour zostało odnotowane wyłącznie w rozporządzeniu ministra określającym wyjątki od udzielenia zezwolenia na pracę
— mówił dr Paweł Dąbrowski.
Z ogromnym sceptycyzmem podchodzę do tych inicjatyw, które niosą za sobą hasło uproszczenia. Być może taki był właśnie zamysł przesunięć kompetencyjnych w sprawach wizowych w stronę centrum decyzji wizowych. Jeśli taki był zamysł, to w świetle naszych doświadczeń (…) podchodzę do tego krytycznie, bo taki system nie gwarantuje należnej weryfikacji
— zaznaczył.
Pytania zadaje wiceprzewodniczący Marek Sowa. Nawiązał do scentralizowania systemu wydawania wiz.
Czy ta decyzja nie było pokłosiem np. propaństwowej postawy konsulów, którzy weryfikując wszystkie dokumenty w procesie wydawania wiz, wielokrotnie odmawiali wydawania wiz i minister wychodząc z inicjatywą scentralizowania tego systemu miał na myśli kontroli całego procesu (…), Czy taka przesłanka mogła zdecydować o tym, żeby centrum decyzji wizowych podległego pod MSZ stworzyć
— pytał Sowa.
Nie mogę znać motywów rzeczywistych tych starań legislacyjnych (…), natomiast zwrócę uwagę na wątek formalny. Inna jest relacja między ministrem MSZ a konsulem, a inna między ministrem MSZ a pracownikiem Centrum Decyzji Wizowych. W moim przekonaniu nie ma podstaw prawnych do tego, aby minister wydawał polecenia dotyczące załatwienia sprawy indywidualnej konsulowi. Minister działa tutaj jako organ nadzoru i w sposób wyrażony w ustawie prawo konsularne te polecenia nie mogą dotyczący rozstrzygnięcia spraw indywidualnych
— odpowiedział biegły.
Pytania zadaje wiceprzewodniczący komisji Daniel Milewski. Odniósł się do komentarza biegłego do ustawy o cudzoziemcach.
W rozdziale, którego jest pan współautorem, mowa jest o tym, że katalog celów wjazdu i pobytu zawarty w ustawie jest skonstruowany w takiej enumeratywnej formie i jednak ma charakter otwarty. Co to oznacza z punktu rozpatrywania wniosków wizowych? Na ile taki stan prawny warunkuje uznaniowość w przyznawaniu wiz?
— pytał Milewski.
Niezależnie od ujęcia przepisu, konsul w konfrontacji z indywidualnym przypadkiem ma naturalnie pewną dozę luzu decyzyjnego, luzu interpretacyjnego
— zaznaczył w odpowiedzi biegły.
Pytania zadaje posłanka KO Maria Małgorzata Janyska.
Chciałabym, żeby pan odniósł się do celów i skutków nowych regulacji
— mówiła Janyska. Poseł Śliwka zwrócił uwagę, że całość pytania posłanki Janyski wykracza poza zakres okoliczności, na które biegły został powołany.
Dokładnie dotyczy okoliczności i czasum o którym jest mowa. Rozporządzenie zostało zaprezentowane 3 marca 2023 roku i było procedowane w RCL
— powiedział Szczerba, po czym zwrócił się do posła Śliwki.
Będę musiał skrócić czas pana wypowiedzi. (…) Przywołuję pana do porządku po raz pierwszy i może pan mieć szansę bycia pierwszym posłem wykluczonym z obrad po dwukrotnym zwróceniu panu uwagi
— mówił. Na uwagę Śliwki, że to straszenie, Szczerba odpowiedział:
To informacja, nie straszenie. Straszenie i groźby zobaczy pan jutro podczas przesłuchania konsulów.
Te słowa wywołały oburzenie członków komisji z PiS.
To ciekawe, może pan rozwinąć tę swoją myśl
— zareagował Zbigniew Bogucki.
Proszę przeczytać artykuł w Onecie, tam jest wszystko napisane
— odparł Szczerba.
Ale na razie Onet nie stanowi prawa, nie jest komisją śledczą
— powiedział Bogucki.
Odczuwam pewną konfuzję, bo pan przewodniczący wzywa mnie do udzielenia odpowiedzi, a nie bardzo mogę to zrobić technicznie. (…) Co do rozporządzenia czerwcowego, które zostało wycofane, to dla mnie rzeczą dość oczywistą jest to, że jest to rozporządzenie, które oddziałuje nie tylko na cudzoziemca i na konsula, ale patrząc z perspektywy celu, trudno nie stwierdzić, że jest to rozporządzenie o skutkach dla całego rynku pracy, jak i w szczególności przedsiębiorców
— odpowiedział biegły.
Pytania zadaje Aleksandra Leo z Polski 2050.
Jakie skutki w okresie oceny bezpieczeństwa i ryzyka migracyjnego mogłoby rodzić wejście rozporządzenia, w którym poszerzono listę o te kraje?
— pytała, zwracając uwagę, że w projekcie rozporządzenia otworzono się na migrację m.in. z Pakistanu i Iraku.
Te 20 państw, jeśli popatrzeć na nie pod względem choćby języków urzędowych, które są w tych państwach urzędowymi, to naliczyłem, że byłaby to liczba 18 języków. To ogromne przedsięwzięcie logistyczne, żeby operować na 18 językach (…). Cały czas podkreślam, że nie wiem, czemu wskazano te 20 państw. Nie wiem, jakie były założenia logistyczne dla tak ogromne przedsięwzięcia, przywołuje aspekt konieczności obsługi 18 języków
— mówił biegły.
Pytania zadaje Mirosław Adam Orliński z PSL.
Czy w pana ocenie ta krajowa polityka migracyjna (…) była w pełni realizowana, czy też z informacji, które możemy uzyskać medialnie, (…) to czy była możliwość, że dominacja interesu gospodarczego wpływała negatywnie, że zapotrzebowanie na pracowników sprawiało, że ten system rzeczywiście nie funkcjonował?
— pytał.
Dla mnie polityka migracyjna to jest reakcja państwa na różne konsekwencji migracji międzynarodowych, zarówno pozytywne jak i negatywne. Ta polityka musi przekładać się na rozwiązania prawne, ale bynajmniej nie tylko w zakresie prawa o cudzoziemcach, ale w szeregu innych polityk administracyjnych i prawodawstwa z nim związanego (…). Jest takie słynne, wielokrotnie przytaczane stwierdzenie, podsumowujące wysiłki społeczeństw zachodnich. Chodzi o to, że spodziewaliśmy się siły roboczej, a przyjechali ludzie. Ci ludzie generalnie żyją u nas, mają swoje problemy (…). Stoimy dzisiaj w takim momencie, kiedy kreatorzy polityki państwa muszą sobie w wielu wymiarach zadać pytania, co oznacza migracja w takiej skali
— powiedział dr Paweł Dąbrowski.
Pytania zadaje Maciej Konieczny z Lewicy.
Czy w kontekście tych 67 proc. wiz, które stanowią wizy pracownicze, mamy narzędzia zdobywania statystycznej wiedzy, ile osób otrzymujących taką wizję realnie podejmuje pracy? Czy mamy skuteczne narzędzia weryfikacji?
— pytał Konieczny.
Jak wynika z oceny NIK-u, system nie został domknięty. Moja ocena jest taka, że jeżeli osoby odpowiedzialne za politykę migracyjną podejmą wysiłek, żeby weryfikować takie dane, jak np. skuteczność Poland Business Harbour, to są w stanie to zrobić, np. weryfikując dane ZUS i wpływu składek
— mówił dr Paweł Dąbrowski.
Interwencja posła PiS, ratująca posiedzenie komisji
Chciałbym uratować pracę komisji i nasz czas. Zajmie mi to minutę
— powiedział poseł Zbigniew Bogucki.
Proszę mówić, ale to jest kosztem pana kolegów, bo o 13 kończymy…
— zaznaczył Michał Szczerba.
Jeżeli tego nie będzie, to będzie to kosztem naszej pracy, dlatego że zgodnie z artykułem 197 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego, powinno być odebrane przyrzeczenie, to przyrzeczenie jest określone w tym artykule. Pan przewodniczący odczytał treść tego przyrzeczenia, ale niestety biegły nie powtórzył treści tego przyrzeczenia zgodnie z treścią. Proszę odsłuchać, w 33 minucie 55 sekundzie powinna być mowa o bezstronności, a jest o sumienności. Jeżeli możemy, to naprawmy to, odbierzmy przyrzeczenie po raz wtóry, ponieważ wszystko co się dzieje do tej pory nie ma żadnego znaczenia prawnego, nie będzie mogło być wykorzystane jako dowód w sprawie, bo nie ma skutecznie złożonego przyrzeczenia
— mówił Zbigniew Bogucki.
Panie przewodniczący, ja próbuję pana ratować
— dodał.
Po krótkiej przerwie Michał Szczerba przychylił się do propozycji posła PiS, przeprosił pana doktora, po czym doszło do ponownego odebrania przysięgi od dr Pawła Dąbrowskiego zgodnie z treścią.
W dalszej części posiedzenia przewodniczący Szczerba utrudniał zadawania pytań posłom PiS, podważając ich zasadność. Posłowie pytali m.in. biegłego o to, czy powinien wypowiedzieć się na temat całej sprawy teraz, czy dopiero na późniejszym etapie, po przesłuchaniu kolejnych świadków. To pytanie próbował uchylić przewodniczący Szczerba, w końcu biegły nie odniósł się konkretnie do tej kwestii.
Przesłuchanie Piotra Wawrzyka
Złożony został wniosek obrońcy Piotra Wawrzyka o odwołanie Michała Szczerby z funkcji przewodniczącego komisji ze względu na wątpliwości co do jego bezstronności.
Wypowiedzi medialne nie są wystarczającym powodem do tego typu wniosek
— stwierdził Szczerba, po czym poddał pod głosowanie wniosek o odwołanie go z funkcji przewodniczącego. Głosowanie po chwili zostało powtórzone.
Nie ma żadnej reasumpcji, po prostu w tej sprawie nie powinienem głosować, a oddałem głos wstrzymujący
— zaznaczył Szczerba. 10 osób głosowało, za zagłosowało 5 osób, przeciw też 5 osób, wniosek nie przeszedł.
Michał Szczerba rozpoczął zadawanie pytań Piotrowi Wawrzykowi.
Pana współpracownik Edgar K. korzystając z pana pośrednictwa i pomocy doprowadził do tego, iż 607 osób wjechało do Polski, albo precyzyjniej otrzymały wizy za łapówki. Czy pan potwierdza, że w tych 607 sprawach objętych postępowaniem prokuratorskim (…) miał wiedzę w tym zakresie (…)?
— pytał Szczerba.
W jaki sposób poznał pan Edgara K. i kto go panu przedstawił?
— zapytał w pierwszej kolejności Szczerba.
Przez 5,5 roku pełniąc funkcję wiceministra spraw zagranicznych, przez 4 lata pełniąc mandat poselski, zawsze przestrzegałem przepisów prawa, nigdy prawa nie złamałem. (…)
— odpowiadał Piotr Wawrzyk.
Wawrzyk: Chciałbym skorzystać z przysługującego mi prawa do odmowy składania zeznań
Także dziś chciałbym w ten sposób działać, dlatego że z jednej strony oczywiście najważniejsze jest to, żeby przepisy prawa były przestrzegane (…), ale też pamiętajmy o tym, że jesteśmy w gmach przed organem państwowym, ale organ państwowy zawsze musi działać dla dobra obywateli, tak jak ja starałem się to robić przez 5,5 roku, dlatego też chciałbym skorzystać z przysługującego mi prawa (…) do odmowy składania zeznań
— mówił Wawrzyk.
Pan również wielokrotnie występował w mediach, deklarował, że będzie stawał się przed prokuratorem i będzie do dyspozycji innych instytucji, taką inną instytucją jest komisja śledcza, a dzisiaj pan przychodzi na posiedzenie komisji (…). Czy może pan zatem odpowiedzieć na pytanie, jaka relacja łączy pana z Edgarem K. i w jakiej okoliczności go poznał?
— pytał Szczerba. W tym momencie obrońca przypomniał o prawie jego klienta do odmowy składania zeznań.
Skoro pan odmawia składania zeznań, ogłaszam przerwę do godz. 15. O godz. 15 rozpoczniemy przesłuchanie pana współpracownika Edgara K. Ogłaszam przerwę
— mówił przewodniczący komisji.
Przesłuchanie Edgara K.
Edgar K. zdecydował się na udzielenie swobodnej wypowiedzi.
Dotychczas byłem przedstawiany w przestrzeni publicznej jako Edward K. - przestępca, może nawet kryminalista, reżyser i jednocześnie aktor afery wizowej, narodowiec ze świętokrzyskiego. Szanowni Państwo, nazywam się Edgar Kobos i dzisiaj pierwszy raz wyrażam zgodę na publikację mojego wizerunku. Dzisiaj w związku z obradami komisji śledczej po raz pierwszy publicznie zabieram głos w sprawie nazwanej przez media aferą wizową. Za pośrednictwem sejmowej komisji opinia publiczna powinna mieć możliwość poznania prawdy o tej aferze
— mówił Edgar K.
Według niektórych polityków ta afera nie byłą nawet aferką. Ta afera jest jednak faktem, a ja jestem jedną z wielu osób, które w niej uczestniczyły, a jednocześnie jedną z niewielu, a być może nawet jedyną, która obecnie ma odwagę przyznać się do swoich działań i spróbować zmierzyć się z ich konsekwencjami. Przyznałem się przecież do większej liczby przestępstw niż te, które początkowo zarzucała mi prokuratura
— zaznaczył.
Chcę spróbować naprawić swoje błędy, chcę mówić, ale dotychczas nie miałem do kogo (…). Do dnia dzisiejszego organy ścigania nie zapewniły mi bezpiecznych warunków, bym powiedział wszystko, co wiem na ten temat
— podkreślił.
O wielkości afery wizowej nie świadczy jedynie ilość wydanych wiz, świadczą o tym również inne działania, na przykład działania legislacyjne podejmowane przez Piotra Wawrzyka, albo tworzenie nowych instytucji, których celem było jedynie zwiększenie, ale znaczące zwiększenie możliwości tego, jak wiele wiz Polska będzie w stanie wydać
— mówił.
Posiadam wiedzę na temat kulisów powołania Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi, a także Centrum Informacji Konsularnej w Kielcach. Te dwie instytucje zostały umieszczone w miastach, które są okręgami wyborczymi dwóch polityków, którzy mają kluczowe znaczenie dla ich utworzenia, to znaczy byłego już ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua i jego zastępcy Piotra Wawrzyka. Ma również wiedzę odnośnie metod i sposobów, z jakich korzystali ludzie zatrudnieni w centrali MSZ, aby wymuszać wydawanie wiz na konsulach rozsianych w placówkach dyplomatycznych na całym świecie
— kontynuował.
Przez wiele lat byłem człowiekiem partii, typowym wychowankiem obozu Zjednoczonej Prawicy (…). Piotr Wawrzyk w swoim wywiadzie, które udzielił dopiero po wyborach, bagatelizował moje zaangażowanie w pracę jego biura parlamentarnego. (…) Ciekawe czy mieszkańcy dziesiątek miast w województwie świętokrzyskim naprawdę zapomnieli, w ja wielu wydarzeniach uczestniczyłem tam z Piotrem Wawrzykiem
— powiedział.
W mojej ocenie kierownictwo polityczne Zjednoczonej Prawicy usiłowało tuszować aferę wizową, dlatego, że tak naprawdę to właśnie politycy Zjednoczonej Prawicy byli jedyną grupą, która mogła na tym najwięcej skorzystać. Oczywiście mam na myśli to tuszowanie. Zwróćmy uwagę na to, że Piotr Wawrzyk usłyszał zarzuty dopiero po przejęciu władzy przez koalicję 15 października i to jest znamienne. Przecież ten sam Piotr Wawrzyk chwalił się w swoich wywiadach, że załatwiał wizy nie tylko dla mnie, ale też dla innych
— mówił.
Bezpośrednio po zwolnieniu mnie z aresztu śledczego, pod moim domem pojawiły się nieoznakowane samochody, które śledziły zarówno mnie, jak i moją rodzinę za każdym razem, kiedy opuszczaliśmy teren posesji. Do dziś nie wiem, kto to był, wiem natomiast, kto miał interes polityczny w tym, żeby ta sprawa nie wyszła na jaw i żebym ja nie zaczął chodzić do mediów i dzielić się swoją wiedzą. Wiem też coś jeszcze - to, że pierwszą osobą, która zorientowała się o obecności tych samochodów, była moja babcia, emerytowana nauczycielka. Nie podejrzewam wyszkolonych agentów służb specjalnych, że mogliby zostać zdekonspirowani przez moją babcię, ale oczywiście to pewnie zbieg okoliczności, że to śledzenie mnie zbiegło się z kampanią do polskiego parlamentu i chyba skończyło w momencie, kiedy PiS przegrał wybory
— mówił Edgar Kobos.
Gdy ja byłem w areszcie, Piotr Wawrzyk pełnił zaszczytną funkcję wiceszefa MSZ. Został odwołany dopiero wtedy, kiedy niezawisły sąd zwolnił mnie z aresztu i pojawiło się realne zagrożenie dla ówczesnej władzy, że mógłbym spróbować iść do mediów i nagłośnić tę sprawę. To dopiero wtedy ówczesny premier Morawiecki zdecydował się odwołać tak naprawdę tylko jednego z aktorów afery wizowej. Nie zastanawia to Państwa, ta korelacja czasowa?
— dodał.
Potwierdzam dzisiaj występowanie nadużyć, zaniedbań i zaniechań w zakresie legalizacji pobytu obcokrajowców w Polsce i w ogóle systemu wydawania wiz, który był nadzorowany przez Zbigniewa Raua i Piotra Wawrzyka. To był koślawy system, w którym nadużycia występowały na różnych szczeblach, również na tych niższych i wiele osób miało o nich wiedzę, było tego świadomych
— powiedział.
Zastanówmy się, czy to było tolerowane z powodu lenistwa osób, które kierowały pracami MSZ, czy może jednak ktoś miał w tym interes?
— pytał Edgar Kobos.
Część komentatorów zrobiła ze mnie architekta afery wizowej, część przypisała mi odpowiedzialność za samobójczą próbę Piotra Wawrzyka, on sam też mi ją przypisał, a ja o tej próbie dowiedziałem się w trakcie czynności procesowych w prokuraturze w Lublinie, gdzie jedna z obecnych wtedy osób wykrzyczała mi tę odpowiedzialność prosto w twarz. Wtedy milczałem, głównie z uwagi na dobro śledztwa, ale naprawdę nie życzę nikomu, aby kiedykolwiek znalazł się w takiej sytuacji, w jakiej ja się wtedy znalazłem. Liczę zatem, że nowy Prokurator Krajowy, który o ile mi wiadomo zostanie lub został dziś wyłoniony, będzie osobą otwartą, po prostu uczciwą. W tym miejscu po raz kolejny deklaruję wolę współpracy i chęć pomocy w rzeczywistym wyjaśnieniu całej sprawy. Może się komuś wydawać, że bez potrzeby przyszedłem dzisiaj na posiedzenie komisji z trojgiem pełnomocników. Dotychczas miałem przeciwko sobie cały aparat państwa, który oczywiście tylko w mojej ocenie, nie był zainteresowany rzeczywistym wyjaśnieniem afery wizowej i dojściem do prawy. Nie mam już naprawdę dalej siły walczyć w pojedynkę, a raczej bronić się. Wiedza, którą dysponuję jest obecnie przedmiotem postępowania przygotowawczego, które prowadzi Prokuratora Krajowa, dlatego też stanowi tajemnicę tego postępowania. Gdyby pan przewodniczący pozwolił proszę, by teraz głos zabrali moi obrońcy
— mówił.
Obrońca złożył wniosek o przesłuchanie Edgara Kobosa na posiedzeniu niejawnym po uprzednim zwolnieniu go z obowiązku zachowania tajemnicy postępowania przygotowawczego jako tajemnicy prawnie chronionej.
Bardzo dziękuję za złożenie tych wniosków i jednocześnie cieszę się, że w tej sprawie zaczął pan mówić i rozumiemy tę sytuację, że z jednej strony jest tajemnica postępowania, z drugiej strony jest pan gotowy współpracować z komisją śledczą. Będziemy chcieli stworzyć odpowiednie ku temu warunki. Oczywiście decyzja o tym, że posiedzenie będzie niejawne leży w gestii przewodniczącego, ale będę chciał poddać to pod głosowanie
— powiedział Michał Szczerba. Poinformował też, że przewidywane były równe warianty przebiegu posiedzenia i jest przygotowane już pomieszczenie, gdzie Edgar Kobos będzie mógł dalej zeznawać w trybie niejawnym.
Za chwilę w eskorcie Straży Marszałkowskiej przejdziemy do innego pomieszczenia
— dodał. W tym momencie dały się słyszeć głosy protestu ze strony polityków PiS-u.
W tej sprawie wszystko jest jasne. Przystąpiłem do głosowania wniosku, ja rozumiem, że jest obstrukcja, którą widzę od samego początku, od samego rana, do tego żeby uniemożliwić składanie opinii przez biegłego, później jest próba zakrzyczenia w sytuacji obecności pana Piotra Wawrzyka, w tej chwili mamy całkiem nową sytuację. Jest świadek, który chce zeznawać. (…) Moim zadaniem jako przewodniczącego tej komisji jest to, żeby członkowie komisji mogli zostać wyposażeni w wiedzę, którą świadek chce nam przekazać. Zapewniłem odpowiednie warunki ku temu, żeby w tych okolicznościach prawnych, które zostały wskazane przez niego i jego pełnomocników, doprowadzić do głosowania
— mówił Szczerba.
Michał Szczerba zaznaczył, że wniosek zostanie przegłosowany w pomieszczeniu przygotowanym przez Kancelarię Sejmu do tego, by świadek mógł zeznawać w trybie niejawnym.
Cel powołania komisji ds. afery wizowej
Komisja ma badać nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Polski, ustalić liczbę i tożsamość osób, które nielegalnie przekroczyły granicę RP lub wobec których zalegalizowano pobyt w wyniku nadużyć. Komisja ma też ocenić umowy pośrednictwa wizowego. Ma badać okres od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.
tkwl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683128-relacja-wawrzyk-i-edgar-k-przed-komisja-ds-afery-wizowej