Rząd – zamiast bać się ukraińskich oligarchów – powinien po prostu wprowadzić ograniczenia, których rolnicy się domagają, a przynajmniej na pewien czas, żeby ustabilizować sytuację – powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl posłanka Prawa i Sprawiedliwości Anna Gembicka. Jak przypomniała, rząd PiS wprowadził embargo, „mimo gróźb ze strony Komisji Europejskiej”. „Koalicja 13 grudnia cały czas chwali się, że prowadzą negocjacje z Ukrainą i lada chwila dojdą do porozumienia, jeśli chodzi o jakieś kontyngenty bądź ograniczenia” – wskazała. Zdaniem Gembickiej, „KE powinna przede wszystkim jasno określić, że rezygnuje z Zielonego Ładu”.
Siekierski wraz z wiceszefami MRiRW na konferencji prasowej odniósł się do kwestii protestów rolników trwających w całym kraju i rozmów z ich przedstawicielami. Zapowiedział, że „na spotkaniu ministrów rolnictwa państw UE w Brukseli będzie żądał ograniczenia ‘Zielonego Ładu’”.
Siekierski ocenił, że „te rozwiązania, które zostały zaproponowane w ‘Zielonym Ładzie’, nie mają akceptacji wśród rolników, rolnicy uważają, że one wręcz naruszają ich godność zawodową”.
Będę zdecydowanie wnioskować o ograniczenie zobowiązań Zielonego Ładu. Wiele tematów jest już w toku, będę też postulował o zniesienie nakazu ugorowania. Oczekujemy większej otwartości ze strony KE, nowego podejścia do spraw związanych z transportem z Ukrainy. Muszą istnieć gwarancje nienaruszalności rynków
— mówił minister rolnictwa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Siekierski: Na spotkaniu ministrów w Brukseli będę żądał ograniczenia Zielonego Ładu. Te rozwiązania nie mają akceptacji rolników
Czy KE zrezygnuje z Zielonego Ładu?
Do sprawy odniosła się w rozmowie z portalem wPolityce.pl była minister rolnictwa i rozwoju wsi Anna Gembicka.
Myślę, że Komisja Europejska powinna przede wszystkim jasno określić, że rezygnuje z Zielonego Ładu. To jest taki projekt, który wpływa na wiele sfer – w pierwszej kolejności na rolnictwo, a także na przemysł, czy transport. Wiąże się on ze znacznymi ograniczeniami, a także z większymi obciążeniami, zarówno dla rolników, jak i dla przedsiębiorców. Od tych rozwiązań na pewno należy odejść
— podkreśliła posłanka Prawa i Sprawiedliwości.
Myślę, że to jest dobry czas, żeby tego wymagać od polityków europejskich, ponieważ zbliżają się wybory do europarlamentu. To powinien być pewien postulat, który pojawi się w tych wyborach
— dodała.
Podczas konferencji ministerstwa rolnictwa padło też oskarżenie względem komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, który rzekomo odpowiada za obecne problemy w sektorze rolnictwa w Europie.
Jak wyjaśniała Anna Gembicka, to inni komisarze odpowiadają w znacznej mierze za treść projektu.
Po pierwsze - na poziomie unijnym mamy oddzielnego komisarza ds. zielonego ładu, więc ta osoba jest w pierwszej kolejności odpowiedzialna za te projekty. Po drugie - jeśli chodzi o te rozwiązania przeciwko którym protestują rolnicy, czyli ograniczenie środków ochrony roślin to są to propozycje pani komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności Stelli Kyriakides z Europejskiej Partii Ludowej
— wskazała.
Jeśli chodzi o propozycje dotyczące ugorowania, czy zalewania terenów rolniczych to, to są propozycje komisarza ds. środowiska, obecnie komisarza ds. europejskiego zielonego ładu. Wcześniej za tę kwestię odpowiadał Frans Timmermans – wielki przyjaciel ekipy Donalda Tuska. Obecnie za Zielony Ład odpowiada komisarz Maroš Šefčovi
— zaznaczyła posłanka PiS.
Jeśli chodzi o komisarza Wojciechowskiego, to trzeba zauważyć chociażby w zakresie ugorowania, że pierwotnie propozycja ugorowania miała dotyczyć aż 10 proc. powierzchni, a komisarzowi udało się wywalczyć zmniejszenie do 4 procent. Oczywiście to dalej dużo
— podkreśliła była minister rolnictwa w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Portal Politico pisał, że to właśnie dzięki uporowi Polski, działaniom ówczesnego ministra (Henryka) Kowalczyka udało się odłożyć w czasie także kwestie dotyczące ograniczenia środków ochrony roślin. Było to możliwe dzięki przekonaniu do tego rozwiązania także innych państw UE. W Komisji Europejskiej ściera się wiele punktów widzenia i wiele interesów, trzeba o tym pamiętać
— dodała.
Wiceminister Michał Kołodziejczak obwinił Komisję Europejską o sytuację związaną z ukraińskimi produktami rolnymi. Najwidoczniej woli obwiniać innych zamiast przyznać brak konkretnej inicjatywy ze strony ekipy Donalda Tuska. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jakoś potrafił nakładać embargo, chociaż Unia Europejska nie chciała już kontynuować tych ograniczeń.
KE odpowiada za zgodę na niekontrolowany wjazd produktów rolnych z Ukrainy i Komisja Europejska musi naprawić tę sytuację, rozważyć powrót do kontyngentów, które będą ograniczały ilość tych produktów na rynku europejskim
— powiedział Kołodziejczak.
Jak zauważył, „w Polsce nadal obowiązuje embargo na import pszenicy, rzepaku, kukurydzy, słonecznika i pochodnych tych produktów”.
W niedzielę były premier Mateusz Morawiecki nawoływał do nałożenia embarga.
Embargo na produkty rolne z Ukrainy to konieczność! Kiedy Komisja Europejska od wielu miesięcy nie wykonuje żadnych działań, rząd powinien wprowadzić je jednostronnie. Pokazaliśmy jak to zrobić
— napisał Morawiecki.
Do problemu zw. z importem ukraińskich produktów rolnych odniosła się też była minister Gembicka.
Odpowiedzialnym za otwarcie granicy z Ukrainą jest przede wszystkim komisarz Valdis Dombrovskis, też z Europejskiej Partii Ludowej. Jakimś dziwnym trafem tak się składa, że wszystkie szkodliwe dla rolnictwa pomysły są albo dziełem europejskich socjalistów, albo dziełem Europejskiej Partii Ludowej
— zauważyła.
Myślę, że przede wszystkim pan Kołodziejczak, który przed wyborami mówił, że on pojedzie do Brukseli i będzie tam siedział dopóki nie załatwi wszystkich kwestii ważnych dla rolników, powinien się najpierw nauczyć jak ta Komisja Europejska w ogóle działa, zanim będzie się wypowiadał na takie tematy
— stwierdziła.
Rząd – zamiast bać się ukraińskich oligarchów – powinien po prostu wprowadzić ograniczenia, których rolnicy się domagają, a przynajmniej na pewien czas, żeby ustabilizować sytuację
— oceniła posłanka PiS.
My to zrobiliśmy, mimo gróźb ze strony Komisji Europejskiej. Koalicja 13 grudnia cały czas chwali się, że prowadzą negocjacje z Ukrainą i lada chwila dojdą do porozumienia, jeśli chodzi o jakieś kontyngenty bądź ograniczenia
— zwróciła uwagę.
Cały czas słyszymy o jakichś rozmowach, a nie słyszymy o rezultatach. Mamy też sprzeczne informacje z ministerstwa, bo pan wiceminister Kołodziejczak mówi, że strona ukraińska nie chce rozmawiać, że te rozmowy są bardzo trudne, a pan wiceminister Czerniak mówi z kolei, że rozmowy idą świetnie i za chwilę będzie porozumienie
— zauważyła Gembicka.
Zaalarmowała też „Jeśli samo kierownictwo ministerstwa nie wie jak to wygląda, to nie zwiastuje to niczego dobrego dla polskich rolników”.
Od kilkunastu dni w całej Polsce trwają liczne protesty rolników, którzy blokują m.in. drogi, trasy szybkiego ruchu, autostrady, a także przejścia graniczne z Ukrainą. Rolnicy sprzeciwiają się napływowi ukraińskich towarów, a także polityce europejskiej związanej z tzw. Zielonym Ładem.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl/PAP/x.com/bjg
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/683080-gembicka-o-ekipie-tuska-boja-sie-ukrainskich-oligarchow