Prezes Solidarności Piotr Duda poinformował wczoraj, że jego związek udzieli poparcia rolnikom, którzy protestują w całej Polsce.
Będziemy wspólnie organizować akcje protestacyjne, dopóki nasze władze nie zaczną bronić interesów Polski i nie przeciwstawią się europejskiej polityce klimatycznej, która jest sprzeczna z naszymi interesami, powoduje zubożenie społeczeństwa i likwidację tysięcy miejsc pracy”
— napisał na platformie X (d. Twitter).
Wsparcie Solidarności dla rolników było oczekiwane i w pełni logiczne. Największy i najważniejszy związek zawodowy w Polsce, zrzeszający polskich pracowników, wspiera rolników buntujących się przeciwko zielonej ideologii, która atakuje nie tylko ich interesy, a także ich egzystencję. Buntują się także przeciwko aparatowi biurokratyczno-politycznemu, który za wszelką cenę broni tej ideologii i w rzeczywistości nią żyje.
Jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, chodzi o klasyczną walkę małego, zwykłego człowieka z aparatem, który chce go połknąć. Jednocześnie polscy rolnicy nie sprzeciwiają się rolnikom ukraińskim, co stale podkreślają w swoich żądaniach. Chcą zachować konkurencyjność oraz aby ich rząd zadbał o ich interesach, a nie o żądania brukselskiej biurokracji.
Jak lewicowo-liberalny salon III RP traktuje walkę rolników? Krytyką, wyśmiewaniem, a czasem otwartą pogardą.
GW i Rzeczpospolita piszą komentarze, przedstawiając rolników niemal jako agentów Kremla, z powodu jednego prowokatora, który umieścił na traktorze prorosyjski baner. Posłanki, Anna Maria Żukowska i Klaudia Jachira tłumaczą rolnikom, jak wiele dobrego przyniesie im Zielony Ład. Jednocześnie feministyczna lewica z Kongresu Kobiet określa zamknięcie granicy jako akt „barbarzyński”, a Magdalena Środa nazywa rolników w swoim wpisie na portalach społecznościowych rozpieszczonymi próżniaczkami żyjącymi z dotacji.
Co nam to wszystko mówi?
Potwierdziła się prawda, o której od lat pisze większość wnikliwych analityków. Istnieje wielka przepaść miedzy polityką lewicowo-liberalną i interesami klasy robotniczej i rolniczej. Mały człowiek walczący nie ma ich wsparcia. Ich uwaga jest zwrócona w stronę LGBT, elit liberalnych i zabijania nienarodzonych. To jest ich dzisiejsza walka i nie mają ani czasu, ani woli, aby połączyć siły z ludźmi, którzy walczą o swoją egzystencję.
O interes małego człowieka dbają dziś te siły polityczne, które dyskurs liberalny lubią określać rzekomo kompromitującym terminem – populiści.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682873-bunt-rolnikow-i-pogarda-postepowej-lewicy-dla-zwyklych-ludzi