Putin ma swoje farmy trolli, realizuje za ich pomocą hybrydowe operacje wymierzone w destabilizację państw zachodnich. Jego uczniowie z Platformy Obywatelskiej idą tą samą drogą, lecz na użytek wewnętrzny. Metody stosują podobne – zatrudniają hejterów, którzy poprzez anonimowe konta w mediach społecznościowych budują wielotysięczne zasięgi, by później siać kłamstwa, manipulacje i obelgi pod adresem oponentów. Partia Donalda Tuska płaci za to pieniędzmi z subwencji, czyli publicznymi. I osiąga sukcesy – wyrządza krzywdę swoim przeciwnikom, a jednocześnie hoduje coraz bardziej kipiących nienawiścią żołnierzy. Są na to już kolejne dowody naukowe.
Pablo Morales vel Bartosz Kopania być może nigdy nie stałby się obiektem zainteresowania Wirtualnej Polski, gdyby atakował wyłącznie PiS. To dla mediów III RP jest oczywiście dozwolone., nie ma się co na to oburzać. Ponieważ jednak w czasie kampanii wyborczej swój rynsztokowy strumień wycelował w Szymona Hołownię i jego ugrupowanie,
Dziś wiemy już więc, że to zwykły hejter, sfrustrowany pan w mocno średnim wieku, z wyłożonej starym kocem wersalki, chowając się za latynoskim pseudonimem wyzywał tych polityków i ich sympatyków, którzy ośmielali się krytykować Donalda Tuska i jego partię, bądź nie wykonywać jego poleceń (to przypadek przedwyborczej Polski 2050).
Ktoś powie: i co z tego? Takich gości są dziesiątki, setki, może tysiące, i to po każdej stronie politycznego sporu. Owszem, ale dotychczas tylko tym pracującym na rzecz Platformy Obywatelskiej udowodniono, że brali od tej partii pieniądze.
Coraz bardziej antydemokratyczna i antyobywatelska formacja Tuska dodatkowo robiła wszystko, by ukryć te fakty. Jej politycy udawali, że nie znają tematu, nie wiedzą, o kogo chodzi, nie mają faktur. Albo po prostu milczeli, łamiąc ustawę o dostępie do informacji publicznej. Dopiero widmo zajęcia się tematem przez sąd uporządkowało bałagan w pamięci oraz partyjnych szafach i skłoniło ich do przyznania, że opłacali hejtera – kwotą co najmniej 305 tys. zł.
Bartosz Kopania to przypadek analogiczny do ujawnionego przeze mnie i Marcina Wikłę w tygodniku „Sieci” w 2019 r. Mariusza Kozaka—Zagozdy, znanego z działalności pod szyldem Sok z Buraka. Ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość, że człowiek ten zatrudniony był w partii, na czele której stał wówczas Grzegorz Schetyna, w klubie parlamentarnym, w kilku komitetach wyborczych przed kolejnymi elekcjami, w stołecznym ratuszu, a nawet w warszawskiej spółce miejskiej… zajmującej się budownictwem społecznym.
Wtedy było podobnie. Pytani przez nas politycy Platformy albo udawali, że człowieka nie kojarzą, albo rozłączali się na brzmienie jego nazwiska. Nie znał go szef klubu partii (choć był tam zatrudniony), skarbnik PO (choć długimi miesiącami podpisywał dlań przelewy), nie potrafili nic powiedzieć o tym siedlisku nienawiści nawet ci parlamentarzyści, którzy tam regularnie zaglądali (co nietrudno było zweryfikować).
Wczoraj dostaliśmy kolejne potwierdzenie, że Kozak-Zagozda równa się Sok z Buraka. Sąd skazał go bowiem w procesie z Samuelem Pereirą i nakazał przeproszenie dziennikarza oraz wypłatę zadośćuczynienia.
Zresztą osobiście zeznawałem w tym procesie, więc mogłem przed sądem opowiedzieć o wynikach naszego śledztwa.
Gorąco zachęcam do odświeżenia sobie tej historii. Jest naprawdę wciągająca. Pod poniższym linkiem znajdą Państwo całe artykuły demaskujące hejtera zatrudnionego przez Platformę.
Przed kilkoma dniami Laboratorium Poznania Politycznego, jednostka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu, opublikowała wyniki badania „Polska i Polacy przed i po wyborach parlamentarnych. Analizy wyników badania ilościowego”. Co z nich wynika? Że najwyższy poziom odczłowieczania przeciwników politycznych oraz ich zwolenników występuje u wyborców Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Najmniejszy – wśród sympatyków Prawa i Sprawiedliwości.
Nie jest to ani zadziwiające (dla kogoś, kto dłuższy czas obserwuje naszą scenę polityczną), ani specjalnie odkrywcze. Już w 2019 r. Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego wykazało, że hejt dominuje po stronie lewicowo-liberalnej:
Postawy zwolenników partii opozycyjnych wobec zwolenników PiS są bardziej negatywne niż postawy zwolenników PiS wobec zwolenników opozycji – wyborcy partii opozycyjnych żywią bardziej negatywne uczucia, w większym stopniu dehumanizują i mają mniejsze zaufanie do swoich oponentów politycznych niż zwolennicy partii rządzącej
Gdzie dziś są ci wszyscy arbitrzy elegancji z Koalicji Obywatelskiej, którzy chcą nowelizacji kodeksu karnego, by surowiej karać za mowę nienawiści? Czy prowadzą audyt we własnej formacji, by sprawdzić, na co szły pieniądze podatników?
Co mają do powiedzenia sympatycy „partii miłości”, która okazuje się zleceniodawcą (za publiczne pieniądze) nienawiści? Czy zainteresują się, ilu podobnych do Kozaka-Zagozdy i Kopani ma na swoich usługach ugrupowanie Tuska?
Czy na poważnie zainteresują się tym Bodnarowcy z prokuratury, czy też – jak w hurtowo zamiatanych śledztwach dotyczących łapówek Grodzkiego czy oszustw podatkowych Adamowicz – nawet nie będą ukrywać, że tej sprawie też trzeba ukręcić łeb?
W demokraturze nie ma potrzeby wykonywania takich ruchów. Liczy się efekt na dziś, zabicie kolejnego wroga i wzmocnienie swojej władzy.
Prawie jak w systemie Putina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682731-platforma-nienawisci-kochaja-ja-siac-i-robia-to-skutecznie