Raport Centrum Kontroli Migracji wskazuje, że bezrobotni imigranci w ciągu 3 lat kosztowali Brytyjczyków aż 24 miliardy funtów. Gdyby doliczyć zagranicznych studentów, to wydatki podatników rosną do gigantycznej kwoty 36 miliardów. Dane te pokazują jak katastrofalną politykę imigracyjną prowadzi brytyjski rząd i jak często zwykłymi mrzonkami, rojeniami są twierdzenia, iż przyjmowanie ogromnej liczby cudzoziemców przyczynia się do rozwoju gospodarczego. Imigracja niszczy Zjednoczone Królestwo.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Szok dla Brytyjczyków
Dane o wydatkach na imigrantów zszokowały Brytyjczyków. Tak przynajmniej uważa część mediów. Brytyjczycy wiedzieli, że jest źle ale, chyba nikt nie przypuszczał, że aż tak. Think tank Centrum Kontroli Imigracji zebrał dane brytyjskiego Urzędu Narodowych Statystyk (ONS) i podsumował je. Okazało się, że spośród imigrantów w wieku 16-64 lata 720 tysięcy jest „ekonomicznie nieaktywnych” - nie uczy się i nie pracuje, a ich utrzymanie w latach 2020 -2023 kosztowało Zjednoczone Królestwo 24 miliardy funtów.
Do tego należy doliczyć pochodzących z zagranicy studentów, którzy otrzymują różnego rodzaju pomoc publiczną. Razem to 1,13 miliona osób - o 25% więcej niż w 2020 roku, na których utrzymanie wydano kolosalna kwotę 35,85 miliarda. Mowa tylko i wyłącznie o tych, którzy przebywają na Wyspach legalnie. W ciągu ostatnich dwóch lat ich liczba wzrosła o 1,4 miliona.
„The Express” pisze o wściekłości Brytyjczyków finansujących turystykę świadczeń socjalnych imigrantów, którzy otrzymują zasiłki mieszkaniowe, na dzieci, z tzw. Universal Credit - chorobowe, dochodowe etc., korzystają z darmowej publicznej służby zdrowia (NHS) i edukacji, a nic nie wnoszą do rozwoju kraju. Nie ma wątpliwości, że brytyjski system opieki społecznej zrodził gigantyczne patologie i pozwolił już całym pokoleniom rodzin imigranckich na stałe żyć na koszt podatników.
Szokujące dane poddają w wątpliwość twierdzenia Ministerstwa Skarbu i niektórych ekonomistów, że masowa migracja jest konieczna do rozwoju brytyjskiej gospodarki
— pisze gazeta.
Wielka Brytania znajduje się obecnie w recesji, a PKB na mieszkańca gwałtownie spadł. Nasi decydenci muszą pozbyć się złudzeń, że w jakiś sposób kolejny rok migracji netto liczony w setkach tysięcy odwróci sytuację
— komentuje Robert Bates, dyrektor ds. badań w Centrum Kontroli Migracji.
Z kolei poseł Konserwatystów Dame Andrea Jenkyns mówi:
To pokazuje, że koszty finansowe znacznie przewyższają korzyści i obala argumenty mówiące, że masowa migracja powoduje rozwój gospodarki. Brytyjczycy mają trudności z opłaceniem swoich rachunków, a my marnujemy na nią pieniądze podatników.
Konserwatyści zapłacą ogromną cenę za wręcz katastrofalną politykę imigracyjną. Ochrona Wysp przed niekontrolowanym napływem przybyszy miała być jedną z wielkich korzyści jakie przyniesie Brexit. Toryści kompletnie zaprzepaścili tę szansę i najprawdopodobniej jesienią po wyborach parlamentarnych nie tylko stracą po 14 latach władzę, ale mogą wręcz przestać istnieć jako formacja polityczna.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Partię Konserwatywną czeka „polityczna nieistotność”? Najnowszy SONDAŻ: Z 365 mandatów zdobytych w 2019 r. zostałoby jej zaledwie 80
Nie da się ukryć, że za ich rządów rdzenni Brytyjczycy właściwie stracili kontrolę nad własnym państwem. Są oni już mniejszością we własnej stolicy. Burmistrzem Londynu jest pochodzący z pakistańskiej rodziny Sadiq Khan. Podobnie jak premier Szkocji Humza Yousaf. Premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak to syn hinduskich imigrantów. Aż 6 członków jego gabinetu ma imigranckie pochodzenie. Takie wyliczanki jak ta pobudzają tropicieli rasizmu, jakichś tam fanatyków polipoprawności, ale wyobraźmy sobie, że premierem Indii albo Pakistanu jest Anglik, a w rządzie zasiada kilkoro białych Brytyjczyków.
Nie tylko gospodarka
Imigracja to nie tylko sprawy ekonomiczne i społeczne, ale też dotyczące tożsamości, kultury, a więc samej istoty tego czym jest jakieś państwo, jakaś nacja, co sobą utożsamiają. Z czego wyrosły i czym się mają stać. Oto pakistański burmistrz Londynu Khan zablokował właśnie na wiele lat budowę pomnika królowej Elżbiety II na Trafalgar Square. Zdecydował bowiem, że będzie tam do 2029 roku prezentowana sztuka nowoczesna i równościowa - jakieś instalacje ideologicznie pobudzonych, czy diabli wiedzą co. Dla monarchini zabraknie więc miejsca.
Teraz przez najbliższe 6 miesięcy będzie prezentowane coś, co wygląda jak wielka wytłoczka na jajka z twarzami 850 transseksualistów, czy kogo tam. Na dodatek to niby portrety w większości prostytutek, czy prostytutów, czy jakoś tak, w każdym razie osobników kopulujących za pieniądze.
To obrzydliwe coś ma zawierać komórki z włosów i skóry tych prostytutek i pod wpływem londyńskiej pogody samo po pół roku ulec zniszczeniu - zgnić, rozpuścić się, zapleśnieć, czy coś. Jak przekonuje Khan te wytłoki z prostytutkami mają pobudzać do dyskusji o równości, wolności i marginalizowanych pracownikach seksualnych. Tutaj można obejrzeć to dzieło godniejsze niż pomnik najdłużej panującej brytyjskiej monarchini.
To sprawa Brytyjczyków ale ja od lat nie mam najmniejszych wątpliwości, że Khan działa tak, jakby chciał zniszczyć Londyn i Wielką Brytanię.
Tak czy owak do Wyspiarzy zdaje się bardzo powoli docierać to, iż nie ma żadnej uniwersalnej prawdy, iż imigracja niesie korzyści gospodarcze, kulturowe, a problemy rozwiąże integracja.
Przykład Wielkiej Brytanii dobrze pokazuje jakie problemy generuje imigracja z obszarów Europie kulturowo obcych. Drugie najpotężniejsze państwo Europy dosłownie rzęzi pod jej ciężarem, więc nadzieja, że Unia Portugalii, Słowacji, Belgii, Polski, Grecji etc. sobie z nią poradzi jest rojeniem ludzi o rzewnym rozumku wiceminister Muchy, czy lewicowych maniaków, którzy bez względu na wszystko chcą realizować swe obłąkańcze wizje.
Szwedzka komunistka, unijna komisarz spraw wewnętrznych Ylva Johansson i reszta eurokracji forsują projekty, które zniszczą Europę, jej kulturę, coś co nazywamy europejską cywilizacją. Jedna sprawa to nikczemny, w swej istocie jak z nazistowskich Niemiec, czy sowieckiej Rosji pomył przymusowych przesiedleń. Druga to jeszcze gorszy koncept przyjmowania do naszej Europy 4,5 miliona imigrantów rocznie. To tak jakby w Europie w ciągu 10 lat zbudować państwo większe niż Polska, a w ciągu 20 większe niż Niemcy.
Ta kobieta i reszta unijnych władców to szaleńcy, socjopaci, których trzeba powstrzymać, a potem przed trybunały zawlec. To się samo nie zrobi. W czerwcu są wybory do Parlamentu Europejskiego. Może nawet ważniejsze niż te, które odbyły się 15 października. Od nich może bowiem zależeć co się stanie z Europą z naszą cywilizacją. Sami jako wyspa rozsądku, wolności i dobrobytu nie przetrwamy. Jeśli ktoś ma wątpliwości, uważa, że to przesada to niech sobie jedzie do multikulti ubogaconego Londynu i tam pomyśli podziwiając wytłoki ze skórą i włosami transseksualnych lafirynd i jakichś tam prostytutek LGBTUK.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682515-brytyjczycy-w-szoku-bezrobotni-imigranci-kosztuja-miliardy