Dzięki Trzaskowskiemu zatomizowana dotychczas Warszawa zamieni się w wielką kupę posklejanych atomów.
17 lutego 2024 r., podczas konwencji samorządowej Koalicji Obywatelskiej można się było dowiedzieć takich rzeczy o Warszawie, że szok. Największym odkrywcą był oczywiście prezydent stolicy Rafał Trzaskowski. Przede wszystkim błysnął jako socjolog miasta. Wreszcie można się było dowiedzieć, po jakiego grzyba zbudowano (konstrukcja już jest prawie gotowa) most (kładkę) pieszo-rowerowy przez Wisłę za jedyne 121 mln zł (planowo). No i grzyb jest socjologicznie niesamowity.
Wytłumaczył Rafał Trzaskowski: „Widać, że nikt nie rozumie tego, co jest dla nas najważniejsze, a mianowicie most pieszo-rowerowy to jest łamanie barier, które czasami mamy w głowie. To jest połączenie lewobrzeżnej Warszawy z prawobrzeżną Warszawą”. Stwierdzenie, że „nikt nie rozumie” tego, co Trzaskowski, może być prawdziwe. Choćby z tego powodu, że to, co rozumie prezydent Warszawy nie ma sensu. Jeśli ten most jest „łamaniem barier, które mamy w głowie”, to dlaczego tym łamaczem ma być dopiero dziesiąty most przez Wisłę (na razie działa osiem plus jeden kolejowy)? I dlaczego ten łamie coś w głowie, a tamte nie? Chyba że łamie coś w głowie tylko Trzaskowskiemu.
Sam prezydent Warszawy zaraz wyjaśnił, co ten most łamie mu w głowie: „To jest przerzucenie tego olbrzymiego sukcesu również na drugą stronę Wisły, gdzie dokonał się nieprawdopodobny plan rewitalizacji, gdzie doprowadziliśmy metro, gdzie Praga zmieniła się nie do poznania. Tam bije serce Warszawy. I mamy szanse na to, że ci warszawiacy i warszawianki, którzy odpoczywają na Starówce, na bulwarach będą w stanie przejść i docenić, jak zmieniła się Praga”. Bingo! Mimo że istnieje w Warszawie 8 mostów drogowych i 1 kolejowy oraz metro na Pragę, dotychczas prawa i lewa część miasta się nie komunikowały. A zapewne nawet, gdy ktoś przejechał na drugą stronę, nie wiedział, gdzie się znajduje. Nic nie widział i niczego nie rozumiał.
Dopiero most pieszo-rowerowy zrywa bielmo z oczu i usuwa blokadę mózgu. I wreszcie ci z Pragi (i okolic) oraz ci ze Śródmieścia (i okolic) mogą się zorientować, co jest po drugiej stronie rzeki. Wcześniej nie wiedzieli. To rewelacja na skalę światową. Nadal nie jest jednak jasne, czy serce Warszawy zostało przeszczepione na Pragę, czy stolica ma teraz dwa serca. Jakkolwiek by nie było, chyba po raz pierwszy od początku 1945 r. ci ze Starówki i bulwarów mogą się dowiedzieć, że za rzeką coś jest. Rację mieli bohaterowie „Seksmisji”, gdy wybrali kierunek na wschód, bo tam „musi być jakaś cywilizacja”. I okazuje się, że jest – cywilizacja Pragi. Tajemnicą pozostaje, jak Trzaskowskiemu udało się – mimo istnienia 9 mostów – utrzymanie w sekrecie (dla mieszkańców każdej ze stron) tego, iż po drugiej stronie Wisły coś jest.
Jak już prezydent Warszawy umożliwił odkrycie cywilizacji po każdej ze stron Wisły z przeciwstawnych punktów widzenia, mógł przedstawić swój epokowy plan dla „centrum Warszawy” (w ramach cywilizacji po zachodniej stronie Wisły). I zaraz ujawnił „projekt, najbardziej chyba ambitny, gdy chodzi o przebudowę centrum jakiegokolwiek miasta”. Wiadomo, taka przebudowa Berlina po zjednoczeniu Niemiec to pestka. Dzieła Trzaskowskiego musi być widać z kosmosu, przynajmniej Plac Pięciu Rogów po przebudowie, gdzie jest kosmiczne kamienne jajo i międzygalaktyczna fontanna, tylko pozornie wyglądająca jak rachityczne bajorko.
Zachwycony Rafał Trzaskowski ujawnił, że cuda dzieją się jeszcze w „okolicy Ronda Czterdziestolatka, zielonej Marszałkowskiej” I „to się wszystko dzieje na naszych oczach”, a nie gdzieś w konspiracji, jak było z Pragą, która zostanie odkryta dopiero po uruchomieniu mostu pieszo-rowerowego. Ale absolutną perłą w koronie (albo i bez korony) są „Plac Centralny, Muzeum Sztuki Nowoczesnej”. A jak jeszcze „dokończymy Chmielną, wchodzimy na nowe ulice – Zgody [Zgoda lepiej brzmi, gdy się nie odmienia, bo to nie od nazwiska jakiegoś pana Zgody], Złotą, to kompletnie odmieni centrum miasta. Odmieni centrum, miasta, które będzie żyć i funkcjonować tak jak powinno”.
Bez wielkich dzieł Rafała Trzaskowskiego „centrum miasta” musiało „żyć i funkcjonować” jak porąbane, skoro dopiero po ukończeniu tych dzieł będzie „tak jak powinno” być. Dopiero wtedy „będzie się można zatrzymać, będzie można nawiązywać więzi”. Obecnie i wcześniej zatrzymać się nie było można, a tym bardziej nawiązać jakieś więzi. Mieszkańcy Warszawy musieli być cały czas w ruchu (od tego krążenia faktycznie może się pomieszać w głowie), a siły wtedy działające wypychały ich poza zasięg wszelkich więzi.
Warszawa była dotychczas zatomizowana, a teraz zamieni się w wielką kupę posklejanych atomów. A z zewnątrz stanie się „miastem zielonym, otwartym, tolerancyjnym. Miastem, które się oddaje w ręce mieszkanek i mieszkańców”. Szkoda, że tylko w ręce, ale ważny jest dobry początek. I to miasto jednak nie odrzuca samochodów: „Wszyscy się mnie pytali, ostatnio prezentowałem ten plan dziennikarzom, to się mnie pytają, no dobrze, zaraz moment, a co z samochodami”. I pytający dostali bęcki, bo „kończymy parking podziemny i on zostanie dokończony nie kiedyś tam, tylko w tym roku. Gdzie te 420 samochodów, które nam zastawia Złotą, Zgody, która szpeci okolice filharmonii czy okolice kina Relax, wszystkie te samochody będą po prostu pod ziemią”.
No dobrze, ale czy i kiedy auta będą mogły spod ziemi wyjechać. I dlaczego, tylko 420 aut będzie pod ziemią? Przecież w Warszawie jest zarejestrowanych ok. 1,2 mln samochodów, więc co z pozostałymi, czyli 1 199 580 autami. Gdyby je też umieścić pod ziemią, to podziemie byłoby większe od nadziemia. To może wysadzić wielkie plany pana Rafała, a w efekcie Warszawa nie będzie jednak „zielona, otwarta i tolerancyjna”.
Najważniejsze, „żeby człowiek był w centrum zmian”. Nie zwierzęta, rośliny czy minerały, ale człowiek. Wiadomo przecież, że poza Warszawą miasta nie są dla człowieka (może z wyjątkiem tych zarządzanych przez partyjnych kolegów Rafała Trzaskowskiego). Tylko Warszawa jest dla człowieka. Konkretnie człowieka Rafała Trzaskowskiego. Ewentualnie jeszcze człowieka Donalda Tuska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682446-gdyby-nie-trzaskowski-nie-wiedzielibysmy-co-jest-za-wisla