Oszwabianie jest smakiem polityki. Program Gunthera Andersa programem tercetu Tusk-Sienkiewicz-Nowacka? Jedyny polski premier, który zauważył, że rządy niemieckie mogą być dobrodziejstwem dla Polski oddalił się luksusowym suvem, którego nie wymienia w oświadczeniu majątkowym, na zasłużone zimowe wakacje.
W tym czasie minister Sienkiewicz likwiduje instytucje kultury, w tym rozgłośnie Polskiego Radia, które oddaje w ręce aparatu swojej partii, a minister Nowacka flekuje sfrustrowanych emerytów, walczy z ocenami w szkole i zapowiada obniżenie poziomu kształcenia w publicznej oświacie.
Niemiecki Żyd, mąż Hannah Arendt, Guenther Anders ujął to tak:
„Należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi. Zajmiemy umysły tym co jest daremne i zabawne - nieustanną gadką i muzyką, żeby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia”.
Na przykład dlaczego minister Nowacka i minister Kotula sprawy seksualizacji dzieci, problemy marginalnych mniejszości albo swobodną dystrybucję farmaceutyków przeciwciążowych wśród nieletnich traktują poważniej niż jakość edukacji, poziom oświaty publicznej, prawa rodziców do pedagogiki społecznej wobec własnych pacholąt?
„Seksualność będzie najważniejsza - jako znieczulenie społeczne (…) należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności”.
Wzorem takiej współczesnej wolności jest beztroski premier bawiący się z wnuczętami na nartach w Dolomitach, a nie rolnicy, których gremialny sprzeciw wobec polityki bezrolnej UE i dewastacji polskiego rynku spożywczego przez inwazyjny import z Ukrainy chroni wolność i bezpieczeństwo polskiego społeczeństwa. Obchodzi to premiera Tuska mniej niż własna wolność do włoskich wakacji.
W tej sytuacji akt kapitulacji w Berlinie - Tuska wobec Scholza a nie Scholza wobec Tuska - to już prawie ahistoryczna dykteryjka z „nowego wspaniałego świata”.
Polska historia, polskie doświadczenie w Berlinie reprezentował manekin premiera, choć oficjalnie „polski polityk, historyk, gdańszczanin”. Jakby „gdańszczanie” to była jakaś odrębna w Polsce grupa etniczna? Inaczej wyrozumiała wobec zbrodni Greisera, Foerstera, Paulego, Troegera, Tempa, wobec ofiar Stutthofu, Piaśnicy, Szpęgawska, Zbrodni Pomorskiej?
Są partyjne pożyczki niemieckie, których spłacić nie sposób…?
Artykuł ukazał się na portalu Wybrzeże24.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682268-manekin-w-berlinie-program-andersa-programem-tercetu-ko