„Jesteśmy też żywym dowodem, że - jakby powiedziała młodzież - nie żenimy wam „trafnego” (chodziło zapewne o ‘trefny’ - przyp. red.) towaru” - powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia na konwencji Trzeciej Drogi w Kielcach.
Konwencję w Kielcach wspólnie otworzyli marszałek Szymon Hołownia oraz wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
Nie obyło się bez „złotych myśli” rodem z portali internetowych typu Demotywatory, wzajemnych wyznań oraz kłamliwych ataków na poprzedni rząd.
Wiecie, po co jest Trzecia Droga? Właśnie po to, żeby za nasze bezpieczeństwo w tych niespokojnych czasach odpowiadał nie gość, któremu wydaje się, że jak przebierze się w skórzaną kurtkę pękawkę i zrobi groźną minę, to będzie żołnierzem. Nie przebieraniec, ale ktoś, kto rzeczywiście ma w sercu to, że Polska musi być stabilna, mocna, silna, swoją wewnętrzną siłą. Takim kimś jest Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier, minister obrony narodowej. Emanacja TD i jej ideałów, w tym miejscu, które dziś, dla Polaków jest najważniejsze
— podkreślał Hołownia.
Trzecia Droga spina te obszary, które są dla nas fundamentalne. Sejm – czyli dialog, rozmowę. Spokój wewnątrz kraju, wspólną pracę. Załatwianie spraw. I bezpieczeństwo, którego dzisiaj tak bardzo potrzebujemy, kiedy za oknem naszego domu dzieją się te wszystkie rzeczy, których nie oglądaliśmy tu przez 80 lat. Będziemy o tym jeszcze długo mówić, ale zobaczcie, jak potrzebna jest dziś Trzecia Droga. Jak potrzebny jest ktoś, kto rozumie, że w domu możemy się kłócić o to, kto hałasuje na schodach, wbił gwóźdź w niewłaściwym miejscu, poukładał rzeczy w ten czy inny sposób, ale my musimy dzisiaj być gotowi, aby na zewnątrz, wspólnie, poukładać to, co wypracowaliśmy przez 30 lat
— mówił marszałek Sejmu.
Zadaliśmy kłam tym wszystkim idiotycznym podziałom. Pokazaliśmy, że Trzecia Droga jest domem pośrodku drogi, do którego blisko jest i lewym, i prawym. I tej Polsce, i tej Polsce, które przez ostatnich 30 lat nie słuchało się nawzajem
— podkreślał.
Pokazaliśmy, że łączy nas nie tylko ziemia, nie tylko cmentarze z prochami bohaterów, ale też szkoły, gdzie uczęszczają wspólnie nasze dzieci. My łączymy te dwie perspektywy. Dajemy wam to, na co tak czekaliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt lat wolności: stabilne centrum
— przekonywał Szymon Hołownia.
„W samorządzie powinny się rozgrywać najważniejsze sprawy”
Stabilne Centrum - bez niego nie ma rozwoju Polski. Stabilne Centrum - rozwaga, ale też ambicje. Trzeba mieć odwagę, żeby czasem swoje ambicje poskromić, schować, poczekać, powiedzieć: jest ważniejsza sprawa
— stwierdził z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz.
Tą ważniejszą sprawą jest to, że chcemy naszym dzieciom zanieść Ojczyznę lepszą, niż ją zastaliśmy. To nas w ogóle bardzo mocno połączyło, bo to jest coś, do czego się wraca, jak do domu
— dodał szef MON, rozpływając się nad swoimi dziećmi i tym, że kiedy późno wraca do domu, jego pociechy „słodko śpią”, ale wtedy wie, dla kogo to wszystko robi.
Ważni są ludzie, którzy sprawują odpowiedzialność za państwo, ale ważniejszy jest kierunek, w którym zmierzamy. Jeśli gdzieś go zatracimy z horyzontu, zagubimy, to wyborcy będą bardzo szybko reagować. Wiedzą, co robić., a my nie mamy prawa się na to obrazić
— przekonywał polityk.
Wiarygodność naszego działania zależy od najbliższych wyborów samorządowych. Im większy będzie wynik Trzeciej Drogi, tym silniejsza będzie pozycja TD w rządzie i parlamencie
— dodał.
W samorządzie powinny się rozgrywać najważniejsze sprawy i tam się rozgrywają najważniejsze sprawy
— mówił Kosiniak-Kamysz.
„Od najmniejszego sołectwa po rząd”
TD spośród partii, które tworzą dzisiaj koalicję, dociera najlepiej od najmniejszych wsi - i za to szczególnie odpowiedzialne jest PSL - do największych metropolii. I tutaj jest siła Polski 2050. Nie ma drugiej koalicji, która tak precyzyjnie docierałaby do wszystkich obszarów naszego życia
— podkreślał wicepremier.
Prosimy o wsparcie w wyborach dla TD, aby ta siła była od gminy do Warszawy. Od gminy, najmniejszego sołectwa, po Warszawę, po rząd RP, po parlament. Dacie nam jeszcze więcej możliwości do realizacji naszego programu
— przekonywał.
Hołownia atakuje rząd PiS ws. COVID i pomocy Ukrainie
W dalszej części wystąpienia seans kłamstw marszałka Sejmu połączył się z elementem „humorystycznym”.
Samorządy działają dużo lepiej i szybciej niż robi to centralny rząd. Pokazały to dwa momenty, które wywróciły nasz świat: COVID i wojna na Ukrainie
— mówił Szymon Hołownia.
Kiedy wybuchł COVID, kiedy rząd PiS kupował niewidzialne respiratory i miotał się od ściany do ściany w chaotycznych nakazach i zakazach - kto ratował Polaków, kto dawał im szansę, nadzieję? Kto kupował maseczki i sprzęt? Samorządowcy, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci. Oni ocalali nasze życie!
— przekonywał, zapominając, że nasze życie ocalali przede wszystkim lekarze, pielęgniarki, wszyscy pracownicy służby zdrowia, a także wirusolodzy, natomiast maseczek i sprzętu samorządowcy nie kupowali z prywatnych pieniędzy, tylko z budżetu samorządów i państwa. Kto odpowiada za budżet państwa? No właśnie…
Drugi sprawdzian: wojna na Ukrainie. Kiedy ten zbrodniarz Putin zaatakował naszych przyjaciół Ukraińców - kto najpierw wykazał gotowość do przyjęcia kilku milionów ludzi, którzy uciekali spod bomb? Zanim rząd się ogarnął i zorientował, to myśmy ich przyjęli: rodziny, samorządy, miasta, gminy, wspólnoty!
— wykrzykiwał emocjonalnie Hołownia.
A kto zorganizował transport? Kto usprawnił procedury w taki sposób, aby uchodźcy z Ukrainy mogli łatwiej i szybciej przybywać do Polski? Kto był przy prezydencie Zełenskim właściwie na chwilę przed rosyjską agresją? Czy broń dla Ukrainy zwykły Kowalski czy Nowak trzymał sobie w garażu i wysyłał Pocztą Polską?
Dlatego dzisiaj chcemy wam z Władkiem opowiedzieć, jak wzmocnić polski samorząd. Okazać mu szacunek, ale też wzmocnić tę oddolną siłę, bez której nie będzie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej, jej rozwoju
— przekonywał Hołownia.
Postanowił być tak „młodzieżowy” i „zabawny”, że aż się przejęzyczył.
Jesteśmy też żywym dowodem, że - jakby powiedziała młodzież - nie żenimy wam „trafnego” (chodziło zapewne o „trefny”) towaru. Kiedyś byliśmy młodzieżą, teraz jesteśmy starsi, pewnie przez to zabawniejsi…
— mówił marszałek Sejmu.
Robisz to dlatego, żeby o tym nie zapomnieć
— wtrącił wicepremier.
Jak to było być młodym? To prawda. Ale niedługo ty będziesz w moim wieku i wtedy zobaczymy…
— zwrócił się Szymon Hołownia do Władysława Kosiniaka Kamysza (obu polityków dzieli 5 lat różnicy wieku).
Ta różnica będzie nigdy niezmienna między nami
— słusznie zauważył szef MON.
Zobaczymy. Nie kuś, nie kuś
— odpowiedział Hołownia.
„To nie jest ta droga”
Następnie Władysław Kosiniak-Kamysz wygłosił dość zdumiewające stwierdzenie:
Gdybyśmy ulegli wtedy pokusie jednej listy, to myślę, że frekwencja na tej konwencji byłaby dużo mniejsza, a może w ogóle nie byłoby tej konwencji, bo nie byłoby wyborów samorządowych.
Czy wicepremier i szef MON próbował nas przekonać, że gdyby PiS wygrało kolejne wybory, zlikwidowałoby samorządy? Marszałek Sejmu nie dał koledze szansy na wyjaśnienie tej zawiłej konstatacji i pospieszył z kolejną „złotą myślą”.
W polityce, jak w miłości, nadmierna koncentracja na taktyce i technice prowadzi do impotencji. To nie jest ta droga
— przekonywał.
Szkoda, że marszałek Hołownia najwyraźniej „żarcikami” próbował przykryć fakt, że grubo przesadził z atakami pod adresem rządu za COVID-19 i reakcję na rosyjską agresję na Ukrainę. O „niewidzialnych respiratorach” lub mówiąc „zanim rząd się ogarnął” (w kontekście ataku Putina na Ukrainę) - mówiąc wprost: kłamał.
aja/Youtube: @videoparlamentpl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682128-konwencja-trzeciej-drogi-emocje-jak-na-pokazie-garnkow