Paweł Graś, szef gabinetu politycznego Donalda Tuska, to obecnie ponoć najważniejsza postać w otoczeniu premiera. „Jest organizacyjnie sprawny, więc Donald czuje się przy nim bezpiecznie. No i co najważniejsze, wykonuje polecenia szefa i przekazuje je reszcie” - opowiada o nim informator „Wprost”.
Paweł jest pasem transmisyjnym do lidera. Jest emocjonalnie ważny dla Tuska, bo zapewnia mu poczucie dworu z dawnych lat, którego już nie ma. Poza tym Donald po prostu lubi spędzać z nim czas. Oglądają mecze, piją wino, śmieją się z Hołowni. Nie ma drugiej osoby, która byłaby tak blisko przy Donaldzie
— mówi informator „Wprost”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Graś i Tusk znowu razem w rządzie. Premier: Mam nadzieję, że zostanie szefem mojego gabinetu, właśnie się to finalizuje
Przyboczny Tomek
Jak dodaje, Tusk nie zaprasza na takie spotkania Sikorskiego.
Bo nie dość, że przez pierwsze 45 minut meczu mówiłby o sobie, to przez drugą połowę pytałby Donalda, co o nim myśli i dlaczego tak dobrze. Z Sienkiewiczem Tusk też długo by nie wytrzymał
— twierdzi rozmówca tygodnika.
Wcześniej najbliżej przy Tusku miał być Tomasz Siemoniak.
Na początku przybocznym Tuska był Tomek Siemoniak. Pełnił nawet rolę jego kierowcy, bo Donald zbyt brawurowo jeździł. Potem najbliższym współpracownikiem Donalda Tuska był Grzegorz Schetyna. W końcu „Grasiu” zastąpił Tuskowi Schetynę w roli kamrata, w momencie kiedy Grzesiek zaczął wyrastać politycznie. Donaldowi się to nie spodobało. Paweł nie miał ambicji politycznego lidera, wiedział że musi być w cieniu
– opowiada znajomy Pawła Grasia.
„Grasiu Tuska” wykonuje polecenia szefa
Graś miał się postawić Tuskowi tylko raz, ale słono za to zapłacił.
Tylko raz postawił się Tuskowi, kiedy był pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa. Odburknął coś Tuskowi i na następny dzień Donald go zdymisjonował. Wtedy Paweł zrozumiał, że Tuskowi nie wolno się sprzeciwiać
— ujawnia rozmówca „Wprost”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk wystartuje w wyborach prezydenckich? W tle Paweł Graś. Ciekawa teoria Mastalerka! „Symptomatyczne jest jedno”
Podobno Graś nie ma zbyt ostrego charakteru. Jego znajomy określa go jako „przytulaśnego misia”.
„Grasiu” nie jest „offensive”. Jest organizacyjnie sprawny, więc Donald czuje się przy nim bezpiecznie. No i co najważniejsze, wykonuje polecenia szefa i przekazuje je reszcie. Przyzwyczajonemu do modelu dworskiego Tuskowi taki układ odpowiada od lat
— ocenia.
Znajomy Grasia, mówi też, jakim sformułowaniem by go określił.
„Grasiu Tuska” stał się człowiekiem instytucją. I tak o nim mówią wszyscy w PO
— mówi.
Z kolej inny rozmówca tygodnika stwierdza: Ja bym go nazwał kardynałem Richelieu Tuska.
Wprost/kot
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/682087-przytulasny-mis-richelieu-tuska-tak-mowia-o-grasiu