Dzisiejsze posiedzenie komisji śledczej rozpoczyna się od wysłuchania opinii biegłego Wojciecha Hermelińskiego, sędziego TK w stanie spoczynku. Później komisja przesłucha w charakterze świadka byłą marszałek Sejmu Elżbietę Witek.
Były szef PKW Wojciech Hermeliński, jako biegły, udziela opinii Komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych.
Dziś komisja będzie koncentrować się na procesie legislacyjnym dot. ustawy ws. wyborów korespondencyjnych
— powiedział przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) na początku posiedzenia.
Komisja zaczyna swoją dzisiejszą prace od wysłuchania pięciu opinii powołanego przez nią biegłego Wojciecha Hermelińskiego.
Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) powiedział na początku posiedzenia, że w środę komisja będzie koncentrować się przede wszystkim na działaniach dotyczących procesu legislacyjnego nad ustawą ws. wyborów korespondencyjnych. Zwrócił uwagę, że „całe prace nad projektem ustawy z dnia 6 kwietnia 2020 roku zajęły w Sejmie niespełna trzy godziny”.
Sejm nie skierował prac nad tą ustawą zmieniającą prawo wyborcze do żadnej komisji, nie zasięgnął żadnej opinii poza opinią Biura Analiz Sejmowych, która nie oceniała zgodności z prawem, tylko to, czy projekt tej ustawy jest projektem wykonującym prawo UE. Sejm debatował też bez opinii lekarzy
— zauważył Joński.
Opinia biegłego
Hermeliński wyjaśniał czy 6 kwietnia i 16 kwietnia 2020 r. istniała prawna możliwość dokonania zmian w przepisach prawa wyborczego wz. wyborami prezydenta RP zarządzonymi przez marszałka Sejmu, wyznaczonymi na 10 maja 2020 r.
W świetle orzecznictwa TK takiej możliwości nie było. TK w sowich orzeczeniach powiedział, że ewentualne zmiany w prawie wyborczym mogą następować z wyprzedzeniem sześciomiesięcznym, przy czym termin ten rozumiany jest w ten sposób, że liczy się od pierwszej czynności, która rozpoczyna procedurę wyborczą, czyli od daty wyznaczenia wyborów przez marszałka Sejmu
— powiedział były sędzia TK.
W zasadzie w dniu 5 sierpnia, czyli na pół roku przed datą wyznaczenia wyborów powinna być już gotowa ustawa,z zmieniająca procedurę. Oczywiście wówczas, latem, nikomu nie przyszło do głowy, że wystąpi pandemia i trzeba będzie w dużym pośpiechu przygotowywać zmiany w prawie, ale formalnie tego uczynić w ostatniej chwili nie można było
— dodał.
Hermeliński przytoczył wyrok TK: „Konieczne zatem powinno być swoistym minimum minimorum uchwalenie istotnych zmian w prawie wyborczym co najmniej 6 miesięcy przed kolejnymi wyborami, rozumianymi nie tylko jako sam akt głosowania, ale jako całość czynności objętych tzw. kalendarzem wyborczym. Ewentualne wyjątki mogłyby wynikać jedynie z nadzwyczajnych okoliczności o charakterze obiektywnym. (…) Tym bardziej niezbędne jest podkreślenie, że konieczność zachowania sześciomiesięcznego terminu od wejścia w życie istotnych zmian w prawie wyborczym do pierwszej czynności kalendarza wyborczego, jest nieusuwalnym co do zasady, normatywnym składnikiem treści art 2 konstytucji”.
Wojciech Hermeliński odniósł się do nagłości ówczesnej sytuacji oraz prawomocności realizacji zmian Kodeksu wyborczego.
Niewątpliwie z treści tego wyroku i następnych wynikało, że termin 6 kwietna, kiedy wpłynął projekt całkowitej zmiany prawa wyborczego, był terminem rażąco spóźnionym. Z resztą trzeba pamiętać, że Komisja Wenecka RE w Kodeksie dobrych praktyk wyborczych przewiduje nawet jednoroczny termin tej ciszy legislacyjnej i podkreśla, że wszelkie zmiany wyborcze powinny być przeprowadzane nie pod kątem najbliższych wyborów, ale pod kątem następujących po nich kolejnych wyborów. Z tego punktu widzenia te terminy były nie do zaakceptowania. Rozumiem, że to była sytuacja nagła, ale w takiej nagłej sytuacji były inne możliwości, o czym za chwilę. Projekt ustawy, który wpłynął do Sejmu 6 kwietnia w sposób radykalny zmieniał Kodeks wyborczy, odejmując PKW większość jej uprawnień, nawet praktycznie eliminując PKW z procedury wyborczej. Przede wszystkim pozbawiono PKW możliwości ustalania wzoru kart, co jest jedną z najistotniejszych rzeczy przed samym aktem głosowania
— powiedział.
Zgodność z przepisami
Hermeliński w swojej opinii orzekał, czy procedura uchwalania ustawy z 6 kwietnia 2020 r. o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na prezydenta RP została przeprowadzona zgodnie z konstytucją RP, uchwałą Sejmu RP z 30 lipca 1992 r., Regulaminem Sejmu RP, uchwałą Senatu RP z 23 listopada 1990 r. Regulamin Senatu.
Tu następuje przekroczenie przepisów Regulaminu Sejmu, bo projekt wpłynął do Sejmu 6 kwietnia, tego samego dnia odbyły się trzy czytania i przekazano projekt do Senatu. Tymczasem, zgodnie z Regulaminem Sejmu, powołuję się tu na art. 89 RS, pierwsze czytanie projektu zmian Kodeksu albo projektu zmian przepisów wprowadzających Kodeks może się odbyć nie wcześniej niż 14. dnia od doręczenia posłom druku projektu. Oczywiście we wcześniejszym artykule mówi się, że marszałek Sejmu, nadając bieg projektowi, może zdecydować ostatecznie czy jest on jednym z projektów ustaw, o których mowa w us. 1, czyli jest to projekt zmiany kodeksu. Było to oczywiste w moim przekonaniu, że projekt który wpłynął 6 kwietnia do Sejmu jest to projekt zmiany Kodeksu. W tytule ustawy nie wymieniono słowa „kodeks”, ale wiadome było, że jest to zmiana Kodeksu. Prawo wyborcze jest w stu procentach regulowane Kodeksem wyborczym, w związku z czym marszałek nie mógł powiedzieć, że to nie jest Kodeks. Rozumiem, że tu chodziło, by jednego dnia wszystkie te czytania przeprowadzić. Również drugie czytanie, zgodnie z art. 44 ut. 3 Regulaminu Sejmu może się odbyć nie wcześniej niż siódmego dnia od doręczenia posłom sprawozdania komisji, chyba że Sejm postanowi inaczej. Rozumiem, że Sejm postanowił inaczej, by to drugie czytanie przeprowadzić tego samego dnia, a później także i trzecie
— ocenił Hermeliński.
Odesłano uchwaloną ustawę do Senatu. Senat zgodnie z art. 121 konstytucji ma 30 dni od przekazania ustawy może się zdecydować na jej przyjęcie bez zmian, wprowadzenie poprawek czy odrzucenie w całości, co tez uczynił. W Regulaminie Senatu jest powiedziane, że komisje senackie mają 18 dni na przedstawienie swoich propozycji, no ale cala procedura trwała 30 dni, projekt wrócił do Sejmu, który natychmiast odrzucił tę uchwałę senacką i przekazał do podpisu prezydentowi. Tak na marginesie zastawiam się, po co prezydent podpisywał, skoro 7 maja PKW podjęła uchwałę, że wybory się nie odbędą. Wyraźnie w tej uchwale zaznaczyła, że nie ma kart, komisje są zamknięte i żeby nikt nie przychodził do komisji. Tymczasem następnego dnia pan prezydent ustawę podpisał. Myślę, że było to niepotrzebne. (…) Teraz jest problem z tzw. vacatio legis dla prezydenta do podpisania tej ustawy, bo prezydent miał zaledwie jeden dzień do podpisania, a TK już wielokroć wypowiadał się, że jednak zgodnie z konstytucją prezydent ma na podpisanie ustawy 21 dni, jak mówi art. 122 ust. 2 konstytucji. Oczywiście w niektórych sytuacjach konstytucja przewiduje krótszy termin (…), ale generalnie prezydent ma 21 dni czasu na to by podpisać ustawę czy tez odmówić, to jest dla prezydenta termin niezbędny
— uzupełnił.
Hermeliński przywołał trzy wyroki TK, gdzie TK uznał, że skrócenie ustawą w ten sposób terminu podpisu ustawy dla prezydenta: „w sprawie o sygnaturze KP/18 – dziewięć dni prezydent miał na podpisanie ustawy”. Były szef PKW podał też uzasadnienie TK w tej sprawie: „Określenie daty wejścia w życie ustawy z pominięciem zagwarantowanego prezydentowi RP terminu podjęcia decyzji w przedmiocie podpisania ustawy, czyli 21 dni, stanowi wystarczająca przesłankę do stwierdzenia, że ustawodawca uchybił standardowi demokratycznego państwa prawnego w aspekcie nakazu zachowania odpowiedniej vacatio legis”.
Z kolei w sprawie o sygnaturze KP1/13 pięć dni tylko miał prezydent i TK powiedział, że „nawet niezwłoczne podpisanie ustawy zmieniającej przez prezydenta powodowałoby naruszenie art. 2 konstytucji. Okres między ogłoszeniem ustawy a jego wejściem w życie wynosiłby tu max. 5 dni. Standard vacatio legis zakłada zasadę dochowania tu terminu 14 dni, a zdaniem wnioskodawcy w badanej sprawie nie aktualizują się okoliczności, które by usprawiedliwiały jego skrócenie”
— mówił.
Ostatnie orzeczenie, które moim zdaniem bardzo pasuje do sytuacji, jaką wysoka komisja rozpatruje, mianowicie chodziło tu o decyzję prezydenta, który wystąpił do TK z wnioskiem o stwierdzenie niekonstytucyjności ustawy nowelizującej Kodeks karny. (…) Tutaj prezydent odmówił podpisania, skierował do TK tę ustawę, twierdząc że jest niezgodna z konstytucją, w szczególności z art. 7 – czyli zasadą legalizmu, ponieważ dopatrzył się, że procedura ustawodawcza była wadliwa przez to, że naruszono ten regulaminowy przepis nakazujący odczekanie 14 dni przed pierwszym czytaniem pomiędzy doręczeniem posłom projektu a pierwszym czytaniem. Na tej podstawie TK doszedł do wniosku, że jeśli chodzi o kodeksy, to jest to szczególny akt prawny, wyróżnionych chociażby w konstytucji przez to, że zakazuje się stosowania trybu pilnego do kodeksów, a kodeksy powinny być w sposób szczególny traktowane, choćby przez nadawanie odpowiedniego tępa ustawodawczego. TK powiedział, że wszystkie przyjęte w Regulaminie Sejmu rozwiązania mają na celu zapobieżenie pochopnym decyzjom legislacyjnym oraz zapewnienie udziału specjalistów w postępowaniu, ponieważ opracowanie projektu kodeksu wymaga bardzo rozległej i głębokiej wiedzy prawniczej. Dalej TK powiedział w syg. K9/11, że nadzwyczajne tępo prac nad ustawą, która dotyka wolności osobistej i politycznej, nie znajduje usprawiedliwienia w żadnych szczególnych okolicznościach sprawy. Uchwalenie ustawy w takim pośpiechu nie sprzyja namysłowi i refleksji, m. in. co do zgodności uchwalonego prawa z ustawą zasadniczą. W demokratycznym państwie prawnym stanowienie prawa powinno odbywać się w sposób pozwalający uczestnikom procesu ustawodawczego na dostateczne rozważenie zgłaszanych propozycji, wzięcie tego pod uwagę i skonfrontowanie różnych racji i argumentów
— stwierdził.
W moim przekonaniu nastąpiło tu naruszenie kilku przepisów, co najmniej dwóch przepisów Regulaminu, art. 2 konstytucji i orzecznictwa TK, który nie dopuszcza możliwościowi, ażeby arbitralnie vacatio legis przysługujące prezydentowi było skracane
— ocenił.
Decyzje administracyjne
Poseł Dariusz Joński zadał też pytania o to, czy 16 kwietnia 2020 r. istniały prawne podstawy do skierowania przez Prezesa Rady Ministrów na podstawie art. 11 ust. 2 wz. z art. 2a i 3 ustawy z 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach, związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19 i innych chorób zakaźnych oraz wywołanymi sytuacjami kryzysowymi po pierwsze polecenie Poczcie Polskiej SA w drodze decyzji administracyjnej podjęcie realizacji niezbędnych czynności zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów prezydenta RP w 2020 r. w trybie korespondencyjnym, w szczególności poprzez przygotowanie struktury organizacyjnej, zapewnienie niezbędnej infrastruktury, pozyskanie niezbędnych zasobów materiałowych i kadrowych. I drugie polecenie PWPW SA – w drodze decyzji administracyjnej – wydrukowania instrukcji głosowania korespondencyjnego oraz oświadczeń o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania, niezbędnych do przeprowadzenia glosowania korespondencyjnego wz. z wyborami prezydenta RP 2020 r.
To były dwie decyzje wydane przez premiera z tej samej daty 16 kwietnia, opierające się na ustawie o szczególnych rozwiązaniach ws. przeciwdziałania i zwalczania COVID-19 i innych chorób zakaźnych. Obie w moim przekonaniu wydane zostały bez podstawy prawnej, co jest zresztą wiadome w opiniach rożnych konstytucjonalistów. 16 kwietnia nie istniała jeszcze ta ustawa, która była procedowana w Sejmie od 6 kwietnia. Powołanie się przez premiera na przepisy wymienione w decyzjach – to nie jest podstawa prawna, służąca temu, by można było wydawać decyzje związane z wyborami. Na marginesie chcę dodać, że chyba autorzy do dnia dzisiejszego nie ą pewni ich trafności, bo przed TK zawisł 8 grudnia wniosek grupy posłów reprezentowanych przez posła Pawła Jabłońskiego, w którym wnioskodawcy domagają się stwierdzenia, wydania swoistego wyroku interpretacyjnego, z którego miałoby wynikać, że te przepisy, na podstawie których zostały wydane decyzje premiera Morawieckiego, upoważniały go do wydania decyzji ingerujących w prawo wyborcze
— wyjaśniał Hermeliński.
Pierwsza decyzja – polecenie Poczcie Polskiej przygotowania przeprowadzenia wyborów itd. Organem, który wykonuje te zadania, a pamiętajmy, że Kodeks wyborczy obowiązywał cały czas, jest Krajowe Biuro Wyborcze. W art. 187 jest powiedziane, co robi KBW wz. z wyborami
— powiedział.
Do zadań KBW należy zapewnienie warunków organizacyjno-administracyjno organizacyjnych, finansowych i technicznych, zw. Z organizacją, przeprowadzeniem wyborów i referendów w zakresie określonym w Kodeksie oraz innych ustawach
— cytował Hermeliński.
Były sędzia TK skomentował także rzekome wchodzenie w kompetencje KBW.
To KBW jest oczywiście powołane do tego, żeby tę całą strukturę organizacyjną przygotować, nie PKW, która nadzoruje proces wyborczy, ale kwestie techniczne, administracyjne, związane z przygotowaniem wyborów to długotrwały, żmudny proces i temu służy KBW. (…) Z tego względu ta decyzja była bezprzedmiotowa, ale przede wszystkim bezpodstawna, bo została wydana jeszcze, gdy ustawa o wyborach korespondencyjnych nie funkcjonowała
— orzekł.
Druga decyzja z 16 kwietnia dot. PWPW. Tu już się chyba nawet wprost mówi o działaniach, które już wchodzą w zakres organizacji wyborów. Mówi się tu, że „poleca się realizację działań w zakresie przeciwdziałania COVID-19 polegających na wydrukowaniu odpowiedniej liczby kart do glosowania, instrukcji głosowania korespondencyjnego oraz oświadczeń o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do glosowania, niezbędnych do przeprowadzenia głosowania korespondencyjnego”. Chodzi więc tu o cały pakiet, który miałby przysługiwać zgodnie z przepisami, które jeszcze nie były uchwalone, wszystkim wyborcom. Ale jest to uzurpowanie sobie uprawnień, jakie ma PKW, bo w art. 307 Kodeksu wyborczego mówi się, że „PKW po sporządzeniu listy kandydatów, zarządza aby drukowanie potrzebnych kart do głosowania i wspólnie z okręgowymi komisjami wyborczymi zapewnia dostarczenie ich obwodowym komisjom wyborczym. Także jest to obowiązek PKW, która wówczas swojego obowiązku nie była tą ustawą antycovidową pozbawiona
— powiedział były szef PKW.
Proszę zwrócić też uwagę na raport NIK, który dostrzegł te niekonsekwencję polegająca na tym, że nakazuje się tu druk kart PWPW – jest to już wykonanie, przejście do organizacji wyborów, a nie żadne przygotowanie. Najlepiej to ujął Wojewódzki Sąd Administracyjny w wyroku z 15 września 2020 roku, mimo że nie jest on jeszcze prawomocny, który trafnie w moim przekonaniu dopatrzył się naruszenia trzech rodzajów prawa – art. 127 ust. 1 konstytucji, art. 157 i 187 Kodeksu wyborczego i art. 7 konstytucji. (…) WSA stwierdził, ze naruszona została zasada bezpośredniości wyborów, gdyż wybory powinny być przeprowadzone w postaci osobistego głosowania w lokalu wyborczym, ale z drugiej strony należy pamiętać o art. 38 Kodeksy wyborczego, który mówi, że głosowanie korespondencyjne też jest głosowaniem osobistym. (…) WSA położył nacisk na naruszenie art. 7, czyli legalizmu, bo „żaden organ administracji publicznej nie może przypisywać sobie uprawnień jakich mu prawo nie daje”. Ewidentne tu było, że premier nie miał postawy w postaci ustawy, która dopiero była uchwalona 6 kwietnia. W obrocie powszechnym mówi się, że co nie jest zakazane, jest dozwolone, ale w obrocie publiczno-prawnym, gdzie uczestniczą podmioty publiczne, tam jest odwrotna zasada - co nie jest dozwolone, jest zakazane. TK wielokroć się wypowiadał w tego rodzaju sprawach, mówiąc, że jest to rodzaj swoistej uzurpacji. W wyroku o syg. K25/99 TK powiedział: „w przypadku korzystania z kompetencji prawotwórczych, będących jednym z takich środków, należy mieć po pierwsze na względzie, że kompetencji nie można domniemywać. Organ władzy publicznej może czynić tylko to, co jest mu przez prawo wprost nakazane lub dozwolone. Po drugie kompetencje prawotwórcze organów władzy publicznej są uregulowane w konstytucji, ustawach na tyle szczegółowo i precyzyjnie, że przyjąć trzeba, iż regulacja ta stanowi nieprzekraczalną granicę dopuszczalnych, prawotwórczych środków działania, nakierowanych na realizację nałożonych prawem zadań. Jeszcze w późniejszym wyroku U7/06, U19/13 – w tych wszystkich orzeczeniach TK tę tezę wyrażał. Nie może sobie organ władzy publicznej uzurpować uprawnień, których mu konstytucja czy ustawy nie nadały
—wyłuszczył Wojciech Hermeliński.
„Polska by się nie zawaliła”
Biegły kosmiji śledczej odpowiadał na pytanie komisji, czy wybory prezydenta RP, zarządzone przez marszałka Semu w postanowieniu z 5 lutego 2020 r. i wyznaczone na dzień 10 maja 2020 r. mogły zostać przeprowadzone w drodze głosowania korespondencyjnego.
Trzeba by odróżnić teorię i praktykę. W praktyce w tej sprawie nie mogły być przeprowadzone. Wyszedł nawet sygnał od PKW, która 7 maja powiedziała wyraźnie, że wybory nie mogą być przeprowadzone, nie ma wydrukowanych kart, lokale będą zamknięte, więc wyborcy nie powinni do lokali przychodzić. Biorąc pod uwagę procedurę, która była przeprowadzana, wybory są niemożliwe. Teoretycznie można sobie oczywiście wyobrazić przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych nawet na tak dużą skalę jak to przewidywała ustawa z 6 kwietnia, ale pod warunkiem, że będą to przepisy uchwalone zgodnie z konstytucją, w odpowiednim terminie, że obywatele nie będą zaskakiwani przez ustawę z naruszeniem art. 2 dotyczącego demokratycznego państwa prawnego. (…) Trzeba powiedzieć, że jeśli w ogóle chodzi o wprowadzenie wyborów korespondencyjnych to była taka „wańka-wstańka”, bo wybory takie zostały przeprowadzone po raz pierwszy w Kodeksie wyborczym w 2011 roku, tylko w bardzo wąskim zakresie – dla głosujących za granicą. Potem rozszerzono je na osoby niepełnosprawne. Potem przyszedł rok 2017, kiedy PiS w ogóle domagało się wykluczenia tych wyborów przedstawiając jakieś straszne wizje, że na wielką skalę będą fałszerstwa, naruszenia transparentności, prawa do prywatności. Pamiętam, że sam w 2017 r. uczestniczyłem w komisji sejmowej, która się tym zajmowała, wypowiedzi panów Horały, Schreibera i posłanki Pawłowiczowej, którzy mówili, że dojdzie do jakiegoś armageddonu, jeśli będą wybory korespondencyjne. Sejm ustawił, że wyborów tych nie będzie, Senat częściowo uratował, przywracając wybory dla osób niepełnosprawnych. (…) Hipotetycznie takie wybory korespondencyjne mogłyby być przeprowadzone, ale procedura jaka wiodła do ich przeprowadzenia – niestety – doprowadziła do tego, że te wybory się nie odbyły przede wszystkim w oparciu o decyzje dwóch panów – Kaczyńskiego i Gowina. PKW wyraźnie stwierdziła, ze tych wyborów się przeprowadzić w takiej sytuacji nie da
— podkreślił.
Były tu inne możliwości działania. Przecież była możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Pamiętajmy o tym, że wszystkie ograniczenia, jakie były wprowadzane i to nie tylko ustawami ale też rozporządzeniami, łącznie z bezsensownymi zakazami wstępu do lasu – to było ograniczanie wolności obywatelskich droga rozporządzeń, aktów podustawowych. To niedopuszczalne. Przecież sytuacja epidemiczna, stan zagrożenia życia i zdrowia, rosnąca krzywa przypadków zachorowań i zgonów świadczyła o tym, że mamy do czynienia ze stanem klęski żywiołowej. Przepisy wyraźnie mówią, że klęską żywiołową są także liczne zachorowania osób fizycznych. Gdyby wprowadzono stan klęski żywiołowej, to byłoby faktycznie to samo, co wprowadzenie stanu epidemii – taki sam zakres ograniczeń – ale droga konstytucji, która w art. 233 mówi jakie ograniczenia praw obywatelskich można nakładać. Rozumiem zastrzeżenia dotyczące odroczenia wyborów nie wiadomo do kiedy, ale tak mówi konstytucja. Rada Ministrów na okres 30 dni może wprowadzić stan klęski żywiołowej, potem za zgodą parlamentu może przedłużać dowolną ilość razy. Ostatecznie kiedy zniesiony zostanie stan klęski żywiołowej trzeba jeszcze 90 di odczekać, żeby można było przeprowadzić wybory, bo w trakcie stanu klęski żywiołowej tego czynić nie wolno, przepisów ordynacji wyborczej też zmieniać nie wolno. A gdyby nawet odczekano, to Polska by się nie zawaliła. Organy państwa by pracowały, prezydent również by rządził, a wybory można by przeprowadzić rok, czy nawet dwa lata później
— zaznaczył Hermeliński.
Rozważane możliwości
Wojciech Hermeliński wyjaśnił, czy jego zdaniem uchwała PKW 129/2020 z 10 maja 2020 r. ws. stwierdzenia braku możliwości głosowania na kandydatów w wyborach prezydenta RP jest zgodna z konstytucją RP oraz ustawą z dn. 5 styczna 2011 r. Kodeks wyborczy.
Tak PKW przyjęła. Przyznam, że w pierwszej chwili, jak się temu przyjrzałem, wydawało mi się, że można tak zadziałać. Potem doszedłem do wniosku, że jest to niewątpliwie fikcja prawna i PKW chyba też sobie z tego zdawała sprawę, bo przecież kandydaci byli
— wyjaśnił.
W ustawie z 6 kwietnia jest art. 20, w którym wyłącza się ze stosowania art. 289 Kodeksu wyborczego, który jest jakby dosłownym powtórzeniem art. 128 ust. 1 konstytucji. To już jest przekroczenie wszelkich granic – ustawą się wyłącza stosowanie konstytucji. Wprawdzie tam dalej jest mowa o tym, że marszałek Sejmu, jeśli uzna, że termin wyborów będzie mieścił się w tych zamieszczonych w konstytucji w art. 128 czy między 75 a 100 dniem i jeśli ten termin się będzie mieścił, to w zasadzie ustawa dopuszczała ponowne wyznaczenie przez marszałka terminu wyborów. Uważam, że tego robić nie można było, bo konstytucja nie przewiduje takich sytuacji. Oczywiście Ojcowie konstytucji, którzy ją przygotowywali, nie przewidzieli takich sytuacji, niemniej jednak podstawy w konstytucji dla ponownego wyznaczania terminu wyborów nie znalazł
— stwierdził
Z ustawy wynikało, że dopuszczalna byłaby możliwość wyznaczenia terminu wyborów, gdyby ten termin wypadł w okienku między 75. a 100. dniem to wtedy byłaby możliwość do 23 maja – wtedy upływa termin dla pierwszej tury wyborów, ale to z kolei była sobota, a wybory prezydenckie muszą się odbyć w niedzielę, o czym mówi Kodeks wyborczy. Pani marszałek wyznaczyła drugi termin wyborów – na czerwiec - to już wychodziło poza to okienko między 75. a 100. dniem. Były inne możliwości. Pojawiła się też taka opinia, by zaangażować Sąd Najwyższy, który miałby stwierdzić nieważność wyborów i wtedy by się aktualizował art. 129 konstytucji, że w razie nieważności wyborów, zarządza się nowe wybory. No ale nie można przecież unieważnić czegoś, do czego nie doszło. Jeśli władza rezygnowała ze stanu klęski żywiołowej, a widać było że parła do wyborów korespondencyjnych, nie zważając na życie i zdrowie obywateli, to była jeszcze inna możliwość, którą wielu konstytucjonalistów wskazywało, mianowicie poczekać do 6 sierpnia, do daty gdy kończy się kadencja prezydenta, uznać opróżnienie fotela prezydenckiego i marszałek Sejmu rozpisuje nowe wybory w ciągu 14 dni od daty opróżnienia fotela prezydenckiego i wyznacza termin nowych wyborów w ciągu 60 dni
— zauważył.
Myślę, że albo stan klęski żywiołowej, albo tego rodzaju rozwiązanie byłoby takim rozwiązaniem, któremu nie można by zarzucić naruszenia konstytucji. Wybrano jednak najgorsze rozwiązanie, spieszą się do tego, ażeby wybory się odbyły i tak to się niestety zakończyło
— podsumował Hermeliński.
pn/Youtube: Sejm RP/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/681755-teorie-hermelinskiego-na-posiedzeniu-komisji-sledczej