Francuzi mawiają: Qui s’excuse s’accuse - Kto się tłumaczy ten się oskarża. To jedna z większych przypadłości Zjednoczonej Prawicy, która wiecznie się usprawiedliwiała i spowiadała z domniemanych, a nieraz i całkowicie zmyślonych grzechów. Teraz po kolejnych wypowiedziach Donalda Trumpa znów tłumaczy się za jakieś wydumane i zmyślone jego przewiny, zamiast atakować kłamców i obłudników, którzy dziś znowu stawiają na doszczętnie skompromitowaną politykę europejską, a zwłaszcza niemiecką.
Donald Trump na wiecu wyborczym w Montanie opowiedział o swojej rozmowie z przywódcą któregoś europejskiego kraju:
Jeden z prezydentów (pewnie chodzi o przywódcę - przyp. red) dużego kraju zapytał mnie: no cóż, proszę pana, jeśli nie zapłacimy i zostaniemy zaatakowani przez Rosję, czy będzie pan nas chronił? Odpowiedziałem: „Nie, nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym ich (Rosję), żeby zrobili z wami, co chcą. Musicie płacić”.
Trump mógł zmyślić, pomylić prezydenta z premierem etc. Nie to jest jednak istotne. Ta wypowiedź jest już w sposób całkowicie obłudny, wykorzystywana do walki wewnętrznej w Polsce, a PiS znów daje się zepchnąć do narożnika i broni się, że nie jest prokremlowski. Rządząca koalicja i głupie, bezmyślne media rozpisują równanie: Trump namawia Rosję, by napadła na jakiś kraj NATO, a PiS sympatyzuje z nim, podziela wiele jego poglądów, więc sprzyja krwawemu reżimowi Putina.
Sygnał do ataku już dał Donald Tusk pisząc na X:
Prezydent Duda: „Prezydent Trump dotrzymuje danego słowa”. Prezydent Trump: „Będę zachęcał Rosję do atakowania państw NATO”. Może to jest właściwy temat na Radę Gabinetową, Panie Prezydencie?
A PiS już się zwija, odcina, postawę obronną przyjmuje:
Nie wszystko da się usprawiedliwić ekscentrycznością Donalda Trumpa, szczerze współczuję Amerykanom. To tak jak to wybrzmiało, jak zostało zacytowane, jest zatrważające, niebezpieczne, niepokojące
mówiła w telewizorze poseł Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS. Naprawdę współczuje pani Amerykanom? Jakie to rzewne jest.
Minister Małgorzata Paprocka z KPRP.
Trudno, żeby takie słowa nie niepokoiły, ale trzeba wysłuchać całego kontekstu tej wypowiedzi.
Swoje dokłada doradca prezydenta Błażej Poboży:
Zawsze musimy brać poprawkę na to, że język komunikacji w trakcie kampanii wyborczej znacznie różni się od realnej polityki. Proszę pozwolić na drobną uszczypliwość. Gdyby serio traktować wszystkie obietnice z kampanii wyborczej to myślę, że dziś bylibyśmy w połowie realizacji 100 konkretów KO, a przecież tak nie jest.
No proszę, pan doradca na uszczypliwość się zdobył. Jakie to wszystko pokory pełne, takiego pełzającego chowania się, byle tylko nas nie kojarzono z wypowiedzią Trumpa, byle nas o prorosyjskość nie oskarżono. Zjednoczona Prawica będzie oskarżana o prorosyjskość bo na to pozwala, bo wiecznie się kaja, usprawiedliwia tłumaczy, zamiast atakować.
To co mówiła ta trójka polityków PiS jest pewnie charakterystyczne dla części tej formacji, dla tych jej przedstawicieli, dla których największym wyrazem uznania byłyby pochwały w GW czy TVN. Trzeba jakoś płynąć z tym głównym nurtem, nie wychylać się za bardzo, to się na dobre słowo światłych Europejczyków zasłuży.
„Nie chodzi o wizerunek”
Tymczasem tu nie chodzi o wizerunek, tylko o sprawy fundamentalne, bezpieczeństwa. Za każdym razem jak się wypowiada takie mdłe, nijakie, lepkie usprawiedliwienia, czy wyjaśnienia, to zwalnia się obecnie rządzących od zajmowania twardego stanowiska w sprawie oszustw, kłamstw jakich wobec swych aliantów dopuszczają się europejskie państwa NATO. To pozwalanie na to, by Berlin, czy Paryż nadal uprawiały swą głupią, nikczemną szkodliwą politykę, która doprowadziła Europę do kryzysu i pozwoliła Rosji napaść na Ukrainę.
Problemem nie jest Trump i jego wiece, ani Le Pen, czy Orban, tylko polityka Niemiec i Francji, które chcą jak najszybciej do interesów z Rosją wrócić. To Sikorski z Kamyszem-Kosiniakiem niech się za Scholza i Macrona tłumaczą, bo to ci przywódcy m.in odpowiadają za to, że Moskwa mogła na Ukrainę napaść.
Niech jaśnie oświeceni, postępowi rasowi, polscy Europejczycy wskażą sposób na to, by zmusić Niemcy do tego by przestały oszukiwać NATO, by brały też odpowiedzialność za wspólne bezpieczeństwo i dopiero wtedy Trumpa atakują. Jaki to genialny plan ministrowie Sikorski i Kosiniak-Kamysz mają, by przekonać Berlin do wysłania wreszcie brygady na Litwę, czy dostarczenia obiecanej pomocy Ukrainie. To rządzący teraz w Polsce powinni się tłumaczyć ze swoich europejskich popleczników i zwierzchników.
Mamy do czynienia z jakąś kompletną aberracją. Niemcy, Francja nieustająco wypychają Stany Zjednoczone z Europy, a darmowego ochroniarza chcą z nich zrobić. Od 20 lat mamy do czynienia z tym samym schematem kłamstw i zwykłych szalbierstw. Niemcy oszukują NATO, nie dotrzymują zobowiązań by wydawać uzgodnione 2% PKB na obronność, bo za bezpieczeństwo płacą amerykańscy podatnicy. Berlin zaoszczędzone pieniądze na socjal wydaje i spokój społeczny kupuje, wielkie nadwyżki budżetowe zbudował, by się znalazło 200 miliardów euro na wsparcie własnego przemysłu i utrzymanie cen energii na znośnym poziomie. I tak to oszustwo działa
3 dni po wybuchu wojny na Ukrainie - 27 lutego 2022, kanclerz Scholz z wielkim nadęciem ogłaszał w Bundestagu Zeitenwende - historyczny zwrot w polityce bezpieczeństwa, utworzenie specjalnego funduszu na obronność w wysokości 100 miliardów euro i trwałe zobowiązanie do przeznaczania na nią 2% PKB. Co z tego wyszło? Niemal nic. Okazało się to propagandową fanfaronadą, a teraz sprowadza się do planu wejścia pełną mocą na Ukrainę i robienia tam interesów gdy działania wojenne się skończą.
Ale to Donald Trump ma Niemcom gwarantować bezpieczeństwo i mówić w na wyborczym wiecu: Nie szkodzi, że granice nasze są dziurawe jak łódzkie ulice i codziennie 10 tys. nielegalnych imigrantów chce się do Ameryki wbić. Nie szkodzi, że mamy gigantyczny kryzys bezdomności w miastach, że zmieniają się one w wielkie strefy zombie - półżywych ludzi zniszczonych zalewającymi nasz kraj narkotykami. Nie szkodzi, że infrastruktura w całym kraju się sypie, że zadłużenie sięga 35 bilionów dolarów. Drodzy wieśniacy z Montany, zapłacicie jeszcze więcej podatków na obronę Niemiec i Francji, a w razie czego to poślemy waszych chłopaków od krów do położonej 13 tysięcy kilometrów dalej Germanii, by sobie ginęli tam walcząc z Ruskimi.
„To nie Trump zagraża NATO”
Nie ma takiego politycznego i moralnego zobowiązania, które nakazuje bronić tego, który sam bronić się nie chce i jeszcze kłamstw, oszustw wobec swego obrońcy się dopuszcza. To nie Trump zagraża NATO i trwałościom sojuszy, tylko Berlin i Paryż ze swymi rojeniami o mocarstwowej Europie, ze swymi antyamerykańskimi uprzedzeniami, ze swą skrajnie egoistyczną, głupią i szkodliwą polityką wobec Rosji.
Trump ma prawo do takich brutalnych słów, do prowokacji. Może i tak powiedział, może całą historyjkę zmyślił, ale to on ma teraz przekonać, by głos na niego oddali ludzie, którzy w Montanie żyją i mają zupełnie inną perspektywę niż my. Jeśli rzeczywiście taka rozmowa - na długo przed wybuchem wojny na Ukrainie się odbyła, to należy zastanawiać się przywódca, którego państwa był na tyle głupi i arogancki by uważać, że jego kraj ma na zawsze bezpieczeństwo na krzywy ryj zapewnione. I nie ma najmniejszego powodu, by politycy PiS w jakikolwiek sposób musieli tłumaczyć się z tego co mówi, co zrobi Trump. Gorszy dla Ukrainy niż Merkel, Scholz, czy Macron nie będzie. To nie on ją przehandlował po zajęciu przez Kreml Putina i Donbasu.
Politycyw Zjednoczonej Prawicy powinni atakować rządzących i rozliczać ich z tego co robią, by Europa Ukrainie pomagała. Oni zaś w swej większości wiecznie się tłumaczą, że nie są wielbłądami, pokornieją i pozwalają na ciągle snucie bredni. Ciężko zrozumieć, że po 2 latach kłamstw, bzdur o przyjmowaniu w Warszawie tuż przed wybuchem wojny proputinowskich polityków z Europy nie ma konceptu jak na to odpowiadać, jak potwarców atakować.
To nie Le Pen sprzedawała Ruskom paliwo do rakiet i części do nich ale Merkel, Scholz i Macron. To nie Salvini w swej idiotycznej koszulce z Putinem dzielił rynek gazu w Europie, uzależniał ją od tego surowca i umożliwił sfinansowanie Rosji wojny na Ukrainie, tylko Niemcy i Francja. Kiedy Trump m. in. w ONZ mówił o uzależnianiu się Niemiec od ruskiego gazu, o finansowaniu machiny wojennej Putina, to butni i durni dyplomaci niemieccy śmiali się z ostrzeżeń. Wszystko to odbywało się już po napaści Rosji na Ukrainę w 2014 roku.
Niemcy budowali Nord Stream 2 i dopiero gdy Trump zagroził sankcjami budowę przerwano. Francuzi zaś w tym czasie przekazywali Rosji technologię do skraplania gazu LNG i budowali jej infrastrukturę do tego. To nie Santiago Abascal z hiszpańskiego Vox wydzwania wieczorami do Putina, tylko Macron i to nie on jest otwarcie na służbie Kremla tylko były kanclerz Niemiec Schroeder, były premier Francji Edouard Philippe i całe tabuny innych europejskich polityków. Putin mógłby sobie z tych sprzedajnych ludzi swoją własną Komisję Europejską ułożyć. I pewnie coś takiego nawet ma.
Powtórzę: tu nie chodzi tylko o wizerunek PiS, o to że dzisiejsi rządzący kłamliwie, nikczemnie przypisują mu proruską postawę. Chodzi o pozbawianie się narzędzi do wpływania na politykę rządu, do zmuszania go do rozliczeń, za ich własnych popleczników czy przełożonych z Berlina, Paryża czy Brukseli.
Dość tego tłumaczenia się, że się nie jest wielbłądem. To Sikorski ma wyjaśniać dlaczego wciąż punktem odniesienia dla polityki zagranicznej i bezpieczeństwa są Niemcy. Niech opowiada jak to nie robi im łaski, by przypomnieć jego wyrafinowane poglądy na politykę transatlantycką, którymi w restauracji U Sowy się dzielił. Nie ma w Europie bardziej proruskich polityków niż niemieccy i niech się tłumaczą ci, którzy przed nimi pełzają. Niech się wreszcie dzisiejsza opozycja ogarnie, przestanie korzyć a wymagać zacznie. Tu o nasze bezpieczeństwo chodzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/681497-to-nie-trump-zagraza-jednosci-nato-a-berlin-i-paryz