Sprawa CPK dowodzi, że w wypadku obecnego premiera mamy do czynienia z człowiekiem z odległej przeszłości - zapyziałej i paździerzowatej.
Runął jeden z największych mitów polskiej polityki. Zarazem jeden z najbardziej zakłamanych mitów. Runął przy okazji brewerii, jakie rząd Donalda Tuska wyczynia z najważniejszym projektem modernizacyjnym i cywilizacyjnym dla Polski, czyli Centralnym Portem Komunikacyjnym. Nie chodzi nawet o to, że Tusk chce ten projekt ukatrupić, bo przecież jego sprowadzenie tylko do większego lotniska całkowicie rozwala istotę tego przedsięwzięcia. Chodzi o to, że Tusk zatrzymał się w myśleniu kilkadziesiąt lat temu i teraz jest ewidentnym lamusem, gdyby to ująć w języku współczesnej gwary miejskiej. Lamusem i skamieliną.
Często używany przez polityków oraz zwolenników obecnego rządu i samego Tuska obrazek CPK jako tylko łąki, która jest pilnowana niczym jakiś niezwykle ważny obiekt, doskonale oddaje poziom i styl myślenia lamusów i skamielin. Tusk zatrzymał się na stacyjce powiedzmy sprzed stu lat i czeka tam na pociąg. Tylko że to pociąg widmo. A sam Tusk nie zdaje sobie sprawy, że utkwił w przeszłości. Bo obok jest nowoczesny węzeł komunikacyjny. I Tusk nawet nie ma świadomości, że odjechały mu wszystkie pociągi. A on siedzi na ławeczce na zarośniętej zielskiem stacyjce, tak jak tytułowy Jańcio Wodnik w filmie Jana Jakuba Kolskiego, i sam też zielskiem zarasta.
Mit Donalda Tuska polegał głównie na tym, że wykreowano go na człowieka nowoczesnego, rozumiejącego cywilizacyjne trendy, pełną gębą Europejczyka, a nawet światowca. Sprawa CPK, i nie tylko ona, dowodzi jednak, że mamy do czynienia z człowiekiem z przeszłości i to odległej. Przeszłości zapyziałej i estetycznie ubogiej, w której raz dziennie jakaś kolejka wąskotorowa odjeżdża z zapomnianej przez wszystkich pipidówki. Tuska wyobrażenie o Polsce zatrzymało się najpóźniej gdzieś w latach 50., gdy głównym narzędziem była łopata, a napędem siła mięśni.
Nieprzypadkowo Tusk i jego zaplecze tak często opowiadają o CPK jako o samotnej łopacie wbitej w ziemię na łące w Baranowie. To jest ich horyzont myślowy i cywilizacyjny. Tymczasem projekt CPK przygotowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości to przedsięwzięcie wręcz kosmiczne, imponujące rozmachem, nowoczesnością i architektonicznie oraz estetycznie wykraczające ponad wszystko, co dotychczas w Polsce, a może nawet w Europie powstało. Tusk tego nie ogarnia tkwiąc na swojej porośniętej zielskiem stacyjce, z mentalnością lamusa i skamieliny.
Obraz cywilizacyjnego i myślowego zacofania, a wręcz zapaści zademonstrował nowy pełnomocnik ds. CPK, Maciej Lasek. Wielkiej wizji i równie wielkiej wizualizacji projektu CPK przeciwstawił własne (i zapewne Tuskowe) podejście na miarę intendenta w jakimś geesie (gminnej spółdzielni – nie obrażając tych instytucji) w czasach Gomułki. Nagrał się w jakiejś obskurnej kanciapie z tablicą na ścianie. I na tej tablicy przypiął magnesikami cztery wymięte kartki z drukarki, mające jakoś tam odnosić się do projektu CPK.
Przypięte magnesikami do tablicy karteluszki Macieja Laska to najlepsza metafora myślowej zapyziałości, paździerzowatości, a wręcz skrajnego dziadostwa ekipy Donalda Tuska. Bo oto projekt wręcz kosmicznej jakości i wielkiego rozmachu został sprowadzony do budowy jakiejś sławojki, czyli wolnostojącego wychodka z czasów II RP, który wymyślił premier Felicjan Sławoj Składkowski. Prezentacja Laska była zresztą tak uboga, jak wyposażenie przeciętnej sławojki.
Wielki Europejczyk i światowiec Tusk okazuje się zakompleksionym prowincjuszem (z całym szacunkiem dla prowincji) o myślowych horyzontach niepiśmiennego pastucha kóz z dawnych czasów (nie obrażając prawdziwie fachowych pastuchów). Podobnie jego podręczny Maciej Lasek. Jak tacy ludzie mogą się zmierzyć z przyszłością, z nowoczesnością, z projektami, których znaczenia nie rozumieją w najmniejszym stopniu? Oczywiście może tu działać także mentalność niewolnika, który nie podskoczy powyżej tego, co mu wymyślą w Berlinie, ale paździerz jest tak widoczny, że nie może być tylko pozorem czy anturażem. Oni tacy są i tak niezwykle uboga jest ich wizja świata, nowoczesności, przyszłości.
Tusk usiadł i pozostał na podobnej ławce jak Jańcio Wodnik w filmie Kolskiego. Zarósł zielskiem, pokryły go pajęczyny i kurz, upstrzyły ptaki. Czas się dla niego zatrzymał. I z takiej perspektywy patrzy na przyszłość Polski, przyszłość takich cywilizacyjnych projektów jak CPK. A taki się wydawał ładny, europejski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/681369-tuskowi-odjechaly-wszystkie-pociagi-do-przyszlosci