Były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk jest przesłuchiwany przez komisję śledczą ds. wyborów korespondencyjnych. Komisja skierowała wniosek do Prokuratora Generalnego o wystąpienie do KPRM z żądaniem zabezpieczenia i przekazania komisji korespondencji przesłanej pocztą elektroniczną do i przez Michała Dworczyka, od dnia 20 marca 2020 r. do dnia 3 czerwca 2020 r., dotyczącej lub związanej z przygotowaniem i przeprowadzeniem wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. Zachęcamy do śledzenia relacji na portalu wPolityce.pl.
Na początku posiedzenia Paweł Jabłoński przypomniał, że na 5 lutego miał zostać wezwany Michał Wypij, by dokończyć przesłuchanie. Dopytywał, jakie są w tej sprawie zamierzenia Jońskiego. Poseł KO odparł, że zarówno Wypij i Soboń ponownie zostaną zaproszeni na komisję, a terminy zostaną ustalone.
Przesłuchanie Michała Dworczyka
Michał Dworczyk poinformował, że nie ustanowił pełnomocnika. Pytany o to, czy chce skorzystać ze swobodnej wypowiedzi, Dworczyk powiedział:
Przyszła mi taka myśl, ale wiem, że dla niektórych z państwa może to stanowić problem, proponuję więc, żebyśmy przeszli do przesłuchania
– powiedział Dworczyk.
Pytania członków komisji
Serię pytań rozpoczął Dariusz Joński. Przypomniał o zeznaniach Jarosława Gowina i Artura Sobonia. Dopytywał, czy mail, o który pytany był Soboń jest prawdziwy czy nie.
Skąd pan posiada tego maila, jakie jest źródło?
— zapytał Michał Dworczyk, na co Joński powiedział, że całą wiadomość cytował Gowin.
Jak rozumiem, cała ta treść przedstawiona przez Gowina pochodzi z rosyjskiego portalu Poufna rozmowa, który został określony przez firmę zajmującą się cyberbzepieczeństwem, jako miejsce, gdzie publikowane są materiały a ataków hackerskich z Rosji i Białorusi. Nie wiem, czy ten mail jest prawdziwy, czy nie. Nie przypominam sobie tego maila. Nie wiem, czy jest prawdziwy. Nie przypominam sobie, czy został wysłany do mnie
— powiedział świadek.
Czy Soboń wysłał takiego maila?
Nie mogę tego potwierdzić, nie mogę tego wykluczyć
– mówił Dworczyk.
Na pytanie, czy wykorzystywał swoją prywatną skrzynkę do celów służbowych wyjaśnił, że to dopuszczalne w ramach prawa, a takie sytuacje zdarzały się przy pracy zdalnej w trakcie pandemii.
Było to zgodne z prawem, żeby w sytuacji pandemii używać prywatnej skrzynki do korespondencji
– dodał.
Czy to on rekomendował premierowi podpisanie decyzji dot. zlecenia przygotowania wyborów Poczcie Polskiej i druku kart PWPW?
Tak, przedłożyłem premierowi do podpisania decyzje administracyjne
– powiedział świadek.
Kolejne pytanie dot. opinii Prokuratorii Generalnej i dyrektor departamentu prawnego z KPRM. Czy Dworczyk pokazał te opinie premierowi?
Pan powiedział prawdę tylko w części. Te opinie, a były to stanowiska, o co będzie pan miał okazję zapytać dyrektor, one dotyczyły projektu decyzji administracyjnej. Z pańskiego punktu widzenia kłopot polega na ty, że te stanowiska dotyczyły nie tej decyzji, którą podpisał premier, tylko projektu z MAP. Może to wyjaśnijmy
– wskazał Dworczyk.
Premier nie podpisywał decyzji, których dotyczyły te stanowiska.
– dodał Dworczyk wskazując, że opinie prawne nie dotyczyły dokumentów, które podpisywał.
Premier został przeze mnie ustnie poinformowany na temat procesu legislacyjnego oraz opinii prawnych – podkreślam – dotyczących decyzji administracyjnej której podpisywał. Cytowane przez pana stanowisko dotyczy innego projektu – projektu MAP. Mogę opowiedzieć, jak ten proces wyglądał – przygotowania decyzji, które zostały podpisane
– wskazał.
Pan wprowadził wszystkich w błąd, że były tylko dwie opinie. Był trzy opinie – dwie ustne i jedna pisemna sporządzona do decyzji, które podpisał premier. Jedna, która wpłynęła pisemnie, była sporządzona, jak pamiętam, przez dr. Krzysztofa Wąsowskiego. O dwóch ustnych opiniach poinformował mnie zastępca dyr. departamentu prawnego. Jest z tego notatka
– mówił Dworczyk.
Ustalmy fakty: zostały zlecone opinie ustne przez dyr. Magdę Tarczewską u pana dr. Wąsowskiego. Dwie opinie uzyskał zastępca. Ze względu na czas, te opinie były zamawiane ustnie i ustnie zostały przekazane
– dodał wyjaśniając, że chodziło o to, że zajmowało to mniej czasu.
Joński pytał dlaczego przygotowanie projektu decyzji podjęto poza KPRM? Dlaczego zlecono to ministerstwu aktywów państwowych?
Skąd taki pomysł? Jeśli pana to interesuję, ponowię próbę przedstawienia, w jaki sposób decyzja podpisana przez premiera była przygotowywana
– mówił Dworczyk dodając, że pierwszy projekt z MAP wpłynął 10 kwietnia.
Była wymiana między departamentem prawnym Ministerstwa Aktywów Państwowych a kancelarią premiera. Projekt decyzji był zaopiniowany krytycznie
– wyjaśnił.
Nie wydawałem decyzji nikomu – nie było do tego podstawy prawnej. Jak powstawała decyzja? To wynika z procesów tworzenia i obiegu dokumentów. Karta procesu w KPRM mówi o krokach, które są potrzebne do przygotowania decyzji. Mieliśmy wątpliwości co do dokumentu przesłanego przez MAP, dlatego zaleciłem zasięgnięcie dalszych opinii. Nie post factum. To jest kłamstwo
– dodał Dworczyk.
O opiniach zostałem poinformowany 14 albo 15 kwietnia. Przed przedłożeniem premierowi decyzji administracyjnej do podpisania. Forma pisemna od dr. Wąsowskiego wpłynęła po podpisaniu, ale wcześniej była decyzja ustna. Możecie mówić, że to nieodpowiedzialne, ale pamiętajcie, że działaliśmy w sytuacji pandemii, pracy zdalnej
– wskazywał.
Dodał, że zlecenie przygotowania wyborów Poczcie Polskiej wynikało z decyzji. Jak wskazał, wydaje mu się, że tylko poczta dysponowała takim aparatem, by te wybory przeprowadzić.
Sasin zeznał, że odpowiedzialność za wydanie decyzji o przeprowadzenie wyborów Poczcie Polskiej, PWPW i części Orlenowi to zasługa pana Morawieckiego. Czy pan podziela tę opinię? - dopytywał Joński.
Michał Dworczyk domagał się przytoczenia dosłownego cytatu Jacka Sasina, bo do interpretacji Jońskiego nie będzie się odnosił.
Premier podpisał decyzję administracyjną zlecającą działania przygotowawcze Poczcie Polskiej
— dodał.
Następnie pytania zadawał Jacek Karnowski. Poseł KO dopytywał, czy ustawa z 6 kwietnia, na podstawie której działali, miała w tym czasie podpis prezydenta. Dworczyk wyjaśnił, że działano na podstawie ustawy covidowej, która dopuszczała podjęcie przez premiera działań mających na celu przeciwdziałania dot. rozprzestrzeniania się Covid-19.
To nie było nic nadzwyczajnego. Pod koniec marca Sejm przyjął możliwość głosowania korespondencyjnego. 6 kwietnia było to tylko poszerzenie. Taka była moja intencja
— mówił świadek.
Dworczyk wyjaśnił, że premier nie zlecał przeprowadzenia wyborów, ale podjęcie działań, zmierzających do przygotowania tego typu spraw. Wskazał, że to częste, że resort, którego dotyczy zmiana legislacyjna przygotowuje się do wejścia w życie ustawy - działania przygotowawcze są czymś normalnym.
Poseł PiS podkreślił, że decyzja nie wskazywała na to, kto i ile miał wydać pieniędzy. Decyzja zobowiązywała ministrów właściwych do zawarcia umów, w których byłoby określone kto i jakie powinien mieć zobowiązania i ile miałoby to kosztować.
Bardzo ciekawe informacje można znaleźć na temat tego wątku w zdaniu odrębnym do raportu NIK i później w materiałach sądowych i prokuratorskich, z którymi zapewne państwo się zapoznali
— dodał.
Pytany, cyz w budżecie były zabezpieczone środki, Dworczyk powiedział, że istnieją rezerwy i zakładki, z których można finansowac działania, ponieważ nie wszystkie wydarzenia da się w budżecie przewidzieć. W związku z tym, „pieniądze jako takie” były przewidziane. Ale skąd powinny być wzięte środki, powinno być przedmiotem umów, które nie zostały zawarte.
Moja rola jako szefa KPRM była de facto najbardziej aktywna mniej więcej od 8 albo 9 kwietnia, do 16 kwietnia - w okresie przygotowania decyzji, do momentu jej podpisu przez premiera i rozesłania do podmiotów
— dodał.
Sąd Rejonowy Wydział Karny orzekł jednoznacznie, że działaliśmy na podstawie i w granicach prawa
— wskazał poseł.
Nie życzę żadnemu urzędnikowi, aby musiał podejmować takie decyzje. (…) Mogę mówić o faktach, o przebiegu, o zakresie odpowiedzialności, ale proszę nie oczekiwać, że będę komentował działania innych agend administracji państwowej. Przypominam, że konstytucja nakładała na nas konieczność przeprowadzenia wyborów w określonym terminie. Podjęliśmy działania, by zrealizować to, mając na uwadze sprawę najważniejszą - bezpieczeństwo Polaków
– akcentował Dworczyk.
Pytany, czy przewidywano wprowadzenie stanu „specjalnego”, np. klęski żywiołowej, Dworczyk powiedział, że była taka opinia chyba ministra Szumowskiego, że to nie pomogłoby w zwalczaniu pandemii.
Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego nie pomogłoby w walce z pandemią. Inne opinie ekspertów mówiły, że wprowadzenie któregoś ze stanów nadzwyczajnych byłoby złą praktyką na przyszłość
— wskazał poseł.
Pytania zadaje Bartosz Romowicz.
Poseł Polski 2050 pytał o to, jakie różnice były między projektami z MAP a tymi, które zostały podpisane, Dworczyk wskazał, że różnice były znaczące, a główną, że nie chodziło o zlecenie wyborów, a o przygotowanie do przeprowadzenia wyborów.
Przeprowadzenie a rozpoczęcie przygotowań to dwie różne kwestie
— podkreślił świadek.
Podstawa prawna do wydrukowania kart do głosowania? „Wszystkie działania były podejmowane przed osoby do tego uprawnione na postawie decyzji otrzymanych z KPRM. Jak były interpretowane przez poszczególnych urzędników, tego nie wiem” – mówił Dworczyk.
Wątpliwości było mnóstwo, bo takiej sytuacji nigdy wcześniej nie było. Robiliśmy wszystko, na co pozwalały przepisy, co potwierdził sąd
– dodał.
Poseł PiS podkreślił, że obowiązkiem szefa kancelarii premiera jest przygotowanie projektu decyzji, który jest zgodny z prawem, który jest dostarczony przez jednostkę, która jest do tego upoważniona. Dostrzeżone wady zostały w trakcje procesu legislacyjnego w KPRM zostały usunięte.
Pytany o swoje słowa z 4 maja, dotyczące problemów z wyborami ze względu na polityczne napięcia, Dworczyk dodał, że nie miał wówczas wiedzy i wglądu w to, na jakim etapie są prace. Swoją opinię wyraził ze względu na to, że wtedy było oczywiste, że „sabotaż” Senatu spowoduje, że wybory mogą się nie odbyć.
Pytany o wątpliwości wyrażone w mailu Sobonia podkreślił, że nie wie, czy to mail napisany przez Sobonia. Dodał, że może odnieść się do innej korespondencji, ale nie do materiału ściągniętego z rosyjskiego serwera.
Polityk akcentował, że w Kancelarii premiera nie ma narzędzi, by szacować koszty zorganizowania wyborów. Decyzje są formułowane w taki sposób, by umowy podpisywane przez dany resort mogły mieć wypracowane jak najlepsze rozwiązania.
Nigdy nie miałem pakietu w rękach. Wiedza, którą posiadam, jest oparta na doniesieniach mediów
– powiedział Dworczyk.
Pytania zadaje Waldemar Buda
Mam wrażenie, że mam do czynienia z teatrem politycznym. Są fakty, które trzeba ustalić. Rozumiem, że pan przewodniczący ma jakąś tezę, większość członków komisji chce poznać prawdę i tego się trzymajmy. Knajacki język – pytanie, czy to służy powadze komisji, czy nie
– wskazał Dworczyk.
Waldemar Buda zapytał o różnice dot. zmiany decyzji administracyjnej. Dworczyk przypomniał, że szczegółów nie zna, poza taką kwestią, że w projekcie decyzji zmieniono część dot. przeprowadzenia wyborów – zastąpiono ją kwestią podjęcia działań na rzecz przygotowania wyborów, na co uwagę zwrócił prokurator, odmawiając wszczęcia śledztwa w tej sprawie, a po zażaleniu, decyzję wydał rząd. Przypomniał, że wyrok WSA nie jest prawomocny i został zaskarżony - czeka na rozpatrzenie przez NSA.
Były różne koncepcje jak działać, ale wszystko interpretujecie w ten sposób, jakby urzędnicy państwowi robili tak, by złamać konstytucję i narazić życie obywateli. Zbadajmy wszystko, nie róbmy teatru politycznego
— wskazał Dworczyk.
Czy było przeświadczenie, że przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym, było niejako obowiązkiem po stronie administracji publicznej?
Nie mieliśmy wątpliwości, że taki obowiązek jest na nas nałożony. Nieco później, były takie spostrzeżenia, że niezależnie od tego, co zrobiliśmy, przy tym sporze politycznym, ówczesna opozycja będzie to politycznie wykorzystywać. Dziś jesteśmy oskarżani, że chcieliśmy chronić życie obywateli. Jak byśmy tego nie zrobili, to zapewne dziś tu siedział, jako urzędnik, który zaniechał podjęcia działań, by przeprowadzić wybory. Mam nadzieję, że będziemy w stanie ostudzić emocje
– mówił poseł PiS.
Czemu w Senacie była decyzja o obstrukcji? Mogę domniemywać, że chodziło o notowania Kidawy-Błońskiej. Jej rating był fatalny, trzeba było wszystko zrobić, żeby zmienić kandydata opozycji. Czy tak było, to nie wiem. Tu trzeba zapytać czy samej marszałek Kidawy-Błońskiej, która mówiła, że będzie dumna jak wygra Trzaskowski, bo to ona wywaliła majowe wybory, albo innych osób
– mówił.
Czy można było się spodziewać wcześniejszego rozpatrzenia ustawy z 6 kwietnia przez Senat?
Na to liczyliśmy, że wszyscy politycy w Polsce będą kierowali się propaństwową postawą. Termin wyznaczał Grodzki, decydowała o tym ówczesna większość senacka. Senat nie rzadko sprawniej radził sobie z rozpatrywaniem ustaw dużo obszerniejszych
– mówił Dworczyk.
Po zmianie kandydata na prezydenta, na Rafała Trzaskowskiego, argument zwiększenie zachorowań na COVID-19 zniknął z debaty publicznej. (…) Wydaje mi się, że większość Polaków uważała, że głosowanie korespondencyjne jest bezpieczniejsze
— dodał poseł, odpowiadając na pytanie o „morderczą kopertę”, którą na poprzednim posiedzeniu pokazał Joński. Poseł KO oburzony przerywał twierdząc, że chodziło o zdrowie i życie Polaków, a słowa Budy wprowadzają w błąd.
Państwo i świadek wprowadzacie w błąd. Mówienie, że wybory korespondencyjne były walką o życie i zdrowie ludzi to nieprawda
– oświadczył Joński.
Pytania zadaje Magdalena Filiks.
Magdalena Filiks stwierdziła, że Dworczyk „dobrze się bawi”. Pytanie dotyczyło maila, na który powoływał się Gowin. Filiks oświadczyła:
Gdyby z mojej skrzynki, nieważne, czy rosyjski, czy bułgarski, czy jakikolwiek inny, czy PiSowski portal publikował te treści, to jednak byłabym mocno zainteresowana, jako osoba publiczna, odpowiadająca przed wyborcami, sprawdzić, czy to mój mail. Jeśli pan chce powiedzieć, że przez wiele miesięcy nie wykazał pan żadnego zainteresowania, żeby sprawdzić, czy to pana mail, to ja uważam, że pan się dobrze tutaj bawi. Czy skrzynka [email protected] to pańska skrzynka?
– pytała Filiks.
To była moja skrzynka, została skasowana w czerwcu 2022 roku, bo została zaatakowana przez hackerów
– wyjaśnił świadek.
Pół Polski rozmawiało o pana mailu, a pan nie wie, czy to pana mail?
– pytała Filiks.
Z szacunkiem odnoszę się do pani pytania. Nie wiem, jaki ma związek z przygotowaniem do wyborów korespondencyjnych, ale komisja działa w określonym prawie zakresie i mam wrażenie, że to, o co pani pyta, nie jest w tym zakresie
– wskazał Dworczyk.
Niezależnie od tego, ile razy będzie pani komentowała moje zachowanie czy innych świadków, ile razy pani będzie próbował nas obrazić, to odpowiedź na pani pytanie jest jedna: nie mam dostępu do tej skrzynki od czerwca 2022. Czy sprawdziłem 70 tys. mail przed skasowaniem skrzynki? Nie
– mówił świadek.
Filiks oświadczyła, że jest oburzona tym, że wysyłał ze swojej prywatnej skrzynki służbowe maile.
Proszę się nie denerwować, ale muszę powiedzieć, że niezależnie od tego, co pani powie – niestosowne jest zwracanie uwagi odnośnie mojego zachowania. Staram się być grzeczny, proszę się nie denerwować, nie pokrzykiwać na mnie. Chciałbym, żebyśmy rozmawiali merytorycznie
– mówił Dworczyk.
Jaka jest różnica pomiędzy zdaniem z decyzji premiera a projektem decyzji, „do której nikt się nie chciał przyznać” – pytała Filiks.
Nie jestem w stanie podać szczegółowych różnic, minęły 4 lata, nie jestem prawnikiem, nie pamiętam szczegółów. Nie mam zaufania do dokumentów, które pani cytuje. Proszę o przedstawienie mi potwierdzonych za zgodność dokumentów. Do innych dokumentów nie będę się odnosił
– wskazał poseł PiS, na co Filiks stwierdziła, że Dworczyk wszystko wie, ale unika odpowiedzi na pytania.
Projekt od decyzji różni się tym, że projekt jest projektem, a staje się decyzją po podpisaniu przez premiera. Nie będę się odnosił do treści, bo nie mam zaufania do cytowanego przez panią fragmentu
– dodał Dworczyk.
Filiks stwierdziła, że Dworczyk wprowadza opinię publiczną w błąd. Dopytywała, czym podstawa prawna decyzji podpisanej różni się od projektu decyzji.
Świadek przypomniał, że projekt i decyzja opierały się o ustawę covidową, o art. 11.
Co miała zrobić Poczta Polska na podstawie decyzji premiera? „Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie” - powiedział Dworczyk.
Filiks stwierdziła, że komisja nie bada tego, „kto wywrócił wybory”, ale kto doprowadził do tego, że 70 mln złotych „zostało wydane i zmarnowane”.
Filiks przerywała odpowiedzi udzielane przez Dworczyka, po czym podsumowała zeznania Dworczyka, wygłaszając swoją tezę, że „projekt miał dwie negatywne opinie, ale poseł Dworczyk zamówił u swoich pracowników w biurze dwie ustne opinie, ale nazwisk nie pamięta”. Zadając pytania o koszty, poseł PiS przypomniał, że środki w budżecie sa w różnych miejscach, także w rezerwie ogólnej. Dodał, że KPRM nie ma narzędzi, żeby przeprowadzić analizy finansowe. Szacunek tego, ile działania będą kosztowały, musi przeprowadzić ministerstwo właściwe.
Kiedy Filiks cytowała następnego maila niewiadomego pochodzenia, Dworczyk powiedział, że nie przypomina sobie tej wiadomości, ale zakłada, że jest to element rozmówi z MAP dot. środków na działania, które podejmuje.
Przypomnę pani, że ta pani pracowała w obsłudze rezerwy ogólnej. Muszę panią zmartwić, nie we wszystkich sprawach w KPRM to szef kancelarii podejmuje decyzje. Ja nie przypominam sobie tego maila, więc jakby pani zechciała zacytować, co odpisałem na tego maila
– mówił Dworczyk dodając, że nie będzie odpowiadał na kwestie wybiegające poza jego kompetencjami. Dodał, że nie zna działań podjętych przez Pocztę Polską i nie wie, które mieściły się w ramach decyzji, a które nie.
Pytania zadaje Przemysław Czarnek
a jakiej podstawie premier wydał decyzję?
– pytał prof. Czarnek.
Dworczyk wskazał, że była to ustawa covidowa. Dodał, że kłamstwem jest mówienie przez Jońskego, że jakoby przyciśnięty do muru stwierdził, że premier podjął decyzję o „wywaleniu w błoto 70 mln”.
Przewodniczący Joński na początku obrad powiedział, że można było przełożyć wybory. Czy pana zdaniem PKW mogła stwierdzić, że było „brak możliwości” głosowania na kandydatów przed 10 maja – pytał Czarnek.
Stwierdza pan pewne fakty
– wskazał poseł PiS.
Czy oświadczenie Gowina jest wystarczającą podstawą prawną do przeniesienia wyborów na inny termin?
Absolutnie nie
— akcentował Dworczyk, ale Joński przerwał jego wypowiedź mówiąc, że oświadczenie było Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego. Dopytał, ponownie, czy oświadczenie dwóch politykó było podstawą prawną, Dworczyk powiedział, że nie.
Dodał, że gdyby ustawa przyjęta przez Sejm 6 kwietnia, była przeprocedowana przez Senat, dziś by komisji nie było, bo wybory odbyłyby się w terminie.
Czy oświadczenie Gowina jest wystarczającą podstawą prawną do przeniesienia wyborów na inny termin?
Absolutnie nie
– mówił poseł.
Czy świadek zna kwotę, jaką wydano na przeprowadzenie wyborów 15.10.2023 roku? To 304 mln zł. A 400 mln przy wyborach korespondencyjnych, ekstraordynaryjnych?
Nie mam żadnej wiedzy analitycznej, natomiast na pierwszy rzut oka, biorąc pod uwagę różnicę i wyjątkowość tej sytuacji, to nie jest kwota, która by wydawała się astronomiczną, ale mówię tu o swoich intuicjach, a nie o wiedzy analitycznej
— wskazał poseł.
Pytania zadaje Anita Kucharska Dziedzic.
Jaka była reakcja Mateusza Morawieckiego na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, stwierdzającego nieważność jego decyzji z 16 kwietnia 2020 roku?
O ile dobrze pamiętam, było dla nas zaskoczeniem, momentu kiedy o tym rozmawialiśmy nie pamiętam. Było to zaskoczeniem, dlatego zdecydowaliśmy się skierować sprawę do drugiej instancji
– mówił świadek dodając, że mówi o sobie i premierze. Zaskoczony był też departament prawny.
Dopytywany o maile wskazał, że ta sprawa jest przedmiotem śledztwa prokuratury.
Na rosyjskich portalach są treści prawdziwe, zmanipulowane jak i fałszywe
— podkreślił Dworczyk dodając, że nie miał możliwości porównania zawartości maili - skrzynka została zaatakowana przez hackerów. Dodał, że sprawę zgłosił ABW.
Czy premier wydał polecenia dot. przygotowania dokumentów po wyroku WSA? Dworczyk wskazał, że z tego, co pamięta, była decyzja o skierowaniu sprawy do NSA.
Pytany, czy premier zmieniał stanowisko ws. wyborów kopertowych, Dworczyk powiedział, że nie przypomina sobie, nie ma takiej wiedzy. Dodał, że nie przypomina sobie rozmów na ten temat. Mówił też, że nie zna sytuacji, by na premiera były naciski.
W czasie jakiegokolwiek kryzysu możliwość szybkiego działania jest krytyczna
– akcentował Dworczyk.
Joński chce wykluczyć posła Jabłońskiego z komisji
Kiedy komisja po przerwie wznowiła prace, przewodniczący Dariusz Joński zadał zaskakujące pytanie świadkowi.
Ponieważ cały czas kolejne maile otrzymujemy, chciałbym świadka zapytać, czy zna pana Pawła Jabłońskiego?
— zapytał, mając na myśli oczywiście byłego wiceszefa MSZ, obecnie posła PiS, również zasiadającego w komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych i obecnego na posiedzeniu.
Znam pana Pawła Jabłońskiego. Siedzi na tej sali
— odparł poseł Michał Dworczyk, nieco zaskoczony i rozbawiony.
Kim jest pan Paweł Jabłoński?
— dopytywał dalej przewodniczący.
Posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
— odpowiedział świadek.
Chciałbym przytoczyć pewnego maila.13 maja 2020 r., napisał pan Mariusz Haładyj. Od razu państwa informuję, że nie jest to z żadnej rosyjskiej skrzynki, nie jest wykradzione przez hakerów, tylko pisane z Prokuratorii Generalnej do pana Mateusza Morawieckiego 13.05 o 12:10
— wskazał Joński, odczytując wiadomość od Mariusza Haładyja z Prokuratorii Generalnej.
To pierwszy mail, który odczytałem dlatego, że pan Mariusz Haładyj doradza w nim premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, jak mają „zmitygować” niektóre ryzyka związane z wydaniem decyzji. To było o godzinie 12, tego samego dnia, 13 maja, pan odpisuje ze skrzynki mailowej w domenie gov.pl, że wczoraj było to konsultowane m.in. z Pawłem Jabłońskim i Magdaleną Przybysz.
„Jutro będziemy mieć rekomendację, czy ją wygasić, czy uchylić. Dobrze, aby jutro zamknąć tę sprawę. Rano będziesz miał gotową decyzję”. Podpisał Michał
— zacytował Joński.
To ja
— odpowiedział z uśmiechem Dworczyk.
Dalej przewodniczący komisji śledczej odczytał jeszcze odpowiedź premiera Mateusza Morawieckiego.
Czy to pan Paweł Jabłoński konsultował z panem uchylenie decyzji?
— pytał Joński.
Możliwe, że pan minister, dziś poseł, Paweł Jabłoński, był konsultowany w sprawie takiej, co zrobić z decyzją, w sytuacji, w której te wybory się nie odbyły. Bo to mail, jak rozumiem, z 13 maja, a ta decyzja w obrocie pozostawała?
— dopytywał Dworczyk, a otrzymawszy twierdzącą odpowiedź i zapytany, czy często konsultował się z Pawłem Jabłońskim w sprawie wyborów, odparł:
Przyznam, że nawet nie pamiętałem o takiej wymianie korespondencji. Ja panu wierzę, bo zakładam, że skoro zleciliście Państwo Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zajęcie skrzynek KPRM czy też zajęcie treści z jej skrzynek, to zakładam, że korespondencja pochodzi z legalnego źródła. Co więc Państwa interesuje?
Jabłoński: Czy teraz ja jestem przez pana przesłuchiwany?
Czy pan poseł Paweł Jabłoński potwierdza, że konsultował uchylenie decyzji z panem świadkiem Dworczykiem?
— zwrócił się do posła PiS zasiadającego w komisji przewodniczący Joński.
Panie przewodniczący, czy ja jestem w tej chwili przez pana przesłuchiwany?
— zapytał Paweł Jabłoński, nie kryjąc rozbawienia.
Zaznaczył również, że nie przypomina sobie tego rodzaju korespondencji mailowej.
Jak pan poseł wie, ustawa o komisjach śledczych precyzyjnie reguluje, że nie mogą zasiadać w nich osoby, które w jakikolwiek sposób procesowy brały udział w sprawie przedmiotu komisji
— stwierdziłl Dariusz Joński.
Przewodniczący próbował również „ironizować” na temat „pandemii zaników pamięci” u przedstawicieli poprzedniego rządu.
Przyzna jednak pan, że jeśli ma pan dziś pytać świadka Michała Dworczyka o tematy, w których pan mu doradzał, jeśli chodzi o wybory kopertowe, to przyzna pan, że jest pan w dość niezręcznej sytuacji i stawia pan w niej nas
— podkreślił szef komisji śledczej.
Dariusz Joński stwierdził również, że będzie musiał „wystąpić do doradców o przekazanie opinii” czy w związku z powyższym Paweł Jabłoński będzie mógł zasiadać w tej komisji śledczej.
Poseł Jabłoński zwrócił uwagę na datę korespondencji mailowej.
Jeżeli jest tak, jak pan mówi, to dotyczy to wydarzeń już po 10 maja, co nie jest objęte zakresem prac samej komisji. Poza tym tak naprawdę wszystkie osoby, które zasiadały wówczas w rządzie lub Sejmie, brały udział w tym procesie, także pan, panie przewodniczący
— wskazał parlamentarzysta PiS.
Czego nie dowiedział się przewodniczący komisji, to - jak widać - sobie „dośpiewał”:
Czy poseł Jabłoński w maju 2020 roku, konsultował Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i Dworczykowi - jak zacierać dowody odpowiedzialności? Nowe urzędowe maile między politykami PiS mogą rzucić nowe światło, kto odpowiada za próbę przeprowadzenia wyborów w pandemii i gigantyczną niegospodarność
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680783-relacja-dworczyk-na-komisji-ds-wyborow-korespondencyjnych