Sikorski, rozciapciany emocjonalnie robieniem wiadomo czego przez Wysocką-Schnepf, odkrył: „Myśmy naprawdę znowu zainspirowali demokratów w Europie i na świecie”.
Radosław Sikorski, znowu minister spraw zagranicznych, staje się coraz nudniejszy. A z drugiej strony, co ma mówić, gdy rząd, w którym uczestniczy seryjnie łamie prawo, w dodatku z obleśnym uśmieszkiem co ważniejszych figur. Sikorski był na tyle bezbarwny w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” (na weekend 3-4 lutego 2024 r.), że koloru postanowiła mu dodać prowadząca rozmowę Dorota Wysocka-Schnepf.
Z Wysocką-Schnepf jest ten problem, że jej mąż Ryszard Schnepf, właśnie wrócił do pracy w MSZ. I czego by żona nie robiła, w rozmowie z przełożonym męża jest w dwuznacznej sytuacji. Może wszak ministrowi kadzić, żeby mąż zyskał z tego powodu „plusy dodatnie” (uwaga dla Borysa Budki: to nie jest błąd językowy, tylko powiedzonko Lecha Wałęsy). Albo może nie poruszać żadnego niewygodnego tematu, co też się stało. Zachodzi tu zatem konflikt interesów i rozmowę z szefem MSZ powinien prowadzić ktoś inny. Ale kto by się tam przejmował standardami.
Mimo że rozmowa jest obszerna, niewiele z niej da się zacytować, żeby miało to jakieś znaczenie albo było śmieszne. Śmieszne zresztą być nie mogło, bo Sikorski zna tylko koszarowe dowcipy. A znaczenie ta rozmowa ma takie, że została przeprowadzona i Sikorski „coś” powiedział. „Coś” wystarczy za charakterystykę. Chlapnął na przykład: „Zdaje się, że poprzednicy bardziej zajmowali się kampaniami wyborczymi niż pracą”. Nie warto zawstydzać pana na Chobielinie np. wielką pracą, jaką w sprawie reparacji od Niemiec wykonał wiceminister w MSZ, Arkadiusz Mularczyk. Albo skalą i poziomem pracy innego wiceministra – Szymona Szynkowskiego vel Sęka. Różnicę między ministrami Sikorskim a Zbigniewem Rauem łatwo poznać po tym, że taki Siergiej Ławrow się Raua bał, a Sikorski zaprosił go na wykład dla polskich dyplomatów i traktował jak mędrca.
W jednym pan na Chobielinie był powściągliwy: „Odnoszę wrażenie, że poprzedni rząd (…) demonizował system outsourcingu. Większość krajów strefy Schengen korzysta z outsourcingu. (…) Handlowano wizami i to było nie aż na tak wielką skalę”. Powód jest prosty, to Sikorski wprowadził system outsourcingu i to od razu zaczęło rodzić patologie polegające na kupowaniu lepszych miejsc w kolejce do rozmowy z konsulem. Kupowaniu w ramach firm outsourcingowych. Gdy Wysocka-Schnepf rąbnęła „jak gajowy w sosnę”, że „w ostatnich latach mocno obniżono kryteria doboru kadr w MSZ, panowały nepotyzm i kolesiostwo”, Sikorski bąknął, że „przywracamy merytokrację”. Jakżeby inaczej, skoro do resortu wróciła taka merytokracja jak Ryszard Schnepf.
Obecny szef MSZ poskarżył się, że „rząd PiS obniżył kryteria znajomości języków przy naborze do służby dyplomatycznej”. No to rzućmy Sikorskiemu wyzwanie. Niech wskaże choć jednego „swojego” dyplomatę, który pod względem znajomości języków i merytoryczności ich używania zbliżyłby się chociaż na milion lat świetlnych do ambasadorów Marka Magierowskiego (obecnie Waszyngton) czy Jakuba Kumocha (obecnie Pekin), powołanych za poprzedniej władzy.
Żona Ryszarda Schnepfa musiała („czasami człowiek musi, inaczej się udusi”) rzucić mężowi Anne Applebaum piłkę, gdy chodzi o Niemcy: „PiS zrujnował relacje z Niemcami chyba najbardziej ze wszystkich krajów europejskich”. I mąż swojej żony od razu odżył: „Zrujnował to mało powiedziane”. I zdradził wielką tajemnicę, jak to podczas tajnych spotkań z Jarosławem Kaczyńskim, Angela Merkel i Niemcy „chciałyby włączenia Polski jako przedstawiciela naszego regionu do ścisłej grupy kierującej pracami Unii Europejskiej. I co nastąpiło? Prezes Kaczyński to odrzucił. Nie skorzystał z koniunktury, żeby Polska wzrosła w hierarchii narodów jako przedstawiciel swojego regionu, dla niego ważniejsza była możliwość szczucia na Niemców i na Tuska w polskich mediach prawicowych”.
No i od razu widać, że wielki dyplomata z Chobielina niczego nie rozumie. Polska miała pozycję lidera regionu, cenionego np. za inicjatywę Trójmorza – od Berlina po Waszyngton. A nawet Berlin chciał się do Trójmorza przykleić (dzięki Polsce dostał status państwa partnerskiego). Warszawa nie chciała i nie mogła być pachołkiem Niemiec. Przecież żadnego udziału w kierowaniu UE by nie było, a Berlin chciał tylko nas zwasalizować obiecując gruszki na wierzbie. Skończyłoby się oszukaniem realnych sojuszników z Trójmorza i Grupy Wyszehradzkiej w zamian za jakąś ułudę, bo uznaliby oni, że Polska dała się kupić Niemcom i zachowała absolutnie egoistycznie.
Słabość Sikorskiego w rozmowach z niemieckimi władzami widać po tym, jak wytłumaczył, czym miałoby być „kreatywne rozwiązanie w sprawie zadośćuczynienia” [za ogromne straty poniesione podczas niemieckiej agresji i okupacji]. Mąż swojej żony odpowiedział: „Poczekajmy na niemieckie propozycje”. Czyli poczekajmy na resztki z pańskiego stołu.
Czasem aż trudno było czytać lizusowskie pytania żony Ryszarda Schnepfa: „Jak mało który polski polityk jest pan znany w kręgach polityków amerykańskich, także republikańskich”. Znany może i jest, tylko niekoniecznie ceniony – po awanturach urządzanych Amerykanom i zgrywaniu pana świata. No i szybko się okazało, że ten „znany” będzie przeczołgany. Wybierał się do Waszyngtonu 6-11 lutego 2024 r., ale sekretarza stanu Antony’ego Blinkena nagle dopadły pilne obowiązki i nie znalazł czasu dla „znanego”.
Jeszcze tylko żona Ryszarda Schnepfa musiała opowiedzieć bajkę, jak to „zachodni świat z ulgą pożegnał antyunijne, antydemokratyczne rządy PiS i z otwartymi ramionami przyjął nowy polski rząd”. A rozciapciany emocjonalnie na takie robienie wiadomo czego Sikorski stwierdził: „Myśmy naprawdę znowu zainspirowali demokratów w Europie i na świecie tym, że z populistami – którzy przejęli media, spółki skarbu państwa, nadużywali służb specjalnych i prokuratury do robienia polityki – i tak można wygrać. To naprawdę dodało otuchy demokratom”. Zapewne tym uciemiężonym w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Kanadzie czy nawet w USA. I okazało się, że nawet miedzy ponurakami prowadzącymi rozmowę może być śmiesznie. I z równym nadęciem, jak w wypadku występów Szymona Hołowni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680638-maz-applebaum-i-zona-schnepfa-urzadzili-pokaz-lizusostwa