Do dziś w mediach i wypowiedziach różnych komentatorów powtarzane są absurdalne zarzuty wobec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Najczęściej czytelnikom eksponuje się emocjonalnie nacechowane skróty myślowe bądź kłamstwa, które mają przyciągnąć uwagę i wskazać na „szokujące praktyki” dot. afery gruntowej, za które Ministrowie zostali skazani. W rezultacie opinii publicznej serwuje się naciągane tezy z wyroku, jaki w 2015 roku wydał skompromitowany sędzia Wojciech Łączewski (obecnie były już sędzia), albo manipulacje dot. ostatniego „wyroku”, które bazują na niewiedzy i oderwaniu od podstawowych faktów w tej sprawie, ale i dotyczących działań służb specjalnych.
W narracji o sprawie afery gruntowej wciąż pojawia się przekonanie, że „CBA wykreowało korupcję” i działania Biura z 2006-2007 roku były nielegalne. Ten absurdalny zarzut w swojej ustnej wypowiedzi autoryzowała również sędzia Anna Bator-Cesielska, która pomimo aktu łaski z 2015 roku wydała „wyrok” w grudniu 2023 roku otwierający drogę do osadzenia Kamińskiego i Wąsika. Problem w tym, że publicystyka jaką pani sędzia uprawiała na sali sądowej ma się nijak do sentencji „wyroku”, który pani „wydała”. Pojawiające się w mediach cytaty z sali sądowej należy więc oceniać jak element gry politycznej, jaką wokół tej sprawy widać od samego początku.
Analiza dostępnej sentencji „wyroku” z 2023 roku pokazuje jednoznacznie, że byli Szefowie CBA nie zostali „skazani” za kreowanie przestępstwa. Ten zarzut, na którym bazowały, i wyrok I instancji, i prowadzona latami kampania pomówień wobec Kamińskiego i Wąsika, upadł. Nawet „wyrok” apelacyjny nie przytacza tego zarzutu, uznając, że CBA nie podżegało do korupcji. Słowem – sąd uznał, że CBA miało wystarczające sygnały, żeby rozpocząć badanie podejrzeń korupcyjnych w Ministerstwie Rolnictwa. Wydaje się to zresztą oczywistą konstatacją, skoro CBA pozyskało z kilku niezależnych źródeł informacje o możliwej korupcji w MR, a potem w ramach operacji specjalnej – udowodniło, że ten mechanizm zaistniał.
Upadł również drugi przytaczany zarzut do dziś kłamliwie powtarzany w mediach - jakoby CBA prowadziło swoją operację bez wymaganych prawem zgód. To również kłamstwo. Sąd nie skazał Kamińskiego i Wąsika za prowadzenie nielegalnej operacji specjalnej, czy też za wyłudzanie zgód sądu na niezasadną kontrolę operacyjną. Nie ma również zarzutu dotyczącego stosowania kontroli operacyjnej bez zgód sądu. Zatem takie oskarżenia nigdy nie powinny być przywoływane w mediach. Każdy, kto powtarza tezy, jakoby CBA za Kamińskiego i Wąsika „wykreowało aferę korupcyjną w Ministerstwie Rolnictwa”, albo „polowało na Leppera” po prostu kłamie. I wynika to jasno z dostępnej publicznie sentencji „wyroku” z grudnia 2023 roku.
Dlaczego zatem „skazano” Kamińskiego, Wąsika i dwóch byłych członków kierownictwa CBA? Do dziś niestety nie znamy uzasadnienia wyroku. Nie mamy więc możliwości analizy motywacji i argumentów sędziów, którzy wydali „wyrok” niekorzystny dla Kamińskiego i Wąsika, ani – co równie ważne – nie znamy motywacji i argumentów zdania odrębnego, które zostało w tej sprawie wydane. Znana sentencja wyroku, którą możemy analizować, budzi natomiast wiele pytań i wątpliwości. Zarzuty, jakie sformułował sąd, są wątpliwe i dyskusyjne. Szokuje więc tym bardziej drakoński „wyrok”, który w tej sytuacji jest potwierdzeniem, że więcej w tej sprawie jest polityki niż prawa i sprawiedliwości.
Sąd „orzekł” w grudniu 2023 roku, że CBA nie miało prawa wytworzyć i posłużyć się dokumentami legalizacyjnymi, a także, że na nagranie spotkań prowadzonych z jednym z podejrzanych w hotelu CBA nie miało odpowiednich zgód sądu. Tezy te – powtórzmy – są bardzo dyskusyjne.
CBA ma w Ustawie kompetencyjnej zapisane dwa bardzo jasne uprawnienia i obowiązki – art. 24 Ustawy o CBA wskazuje, że obowiązkiem CBA jest ochrona form i metod pracy, a z drugiej strony, że użycie tzw. dokumentów legalizacyjnych, czyli fałszywych dokumentów tworzonych na potrzeby pracy służby, nie jest przestępstwem. To oczywiste uprawnienie obecne w przepisach dotyczących każdej służby, która prowadzi operacje specjalne, operacje z użyciem funkcjonariuszy pracujących „pod przykryciem” i musi legendować swoich oficerów.
CBA, w ramach prowadzonej operacji specjalnej, miało prawo wytworzyć dokumentację, która dotyczyła rzekomej działki czekającej na odrolnienie. Co więcej, w związku z prowadzoną operacją specjalną, miało taki obowiązek. Działanie CBA skończyłoby się przecież wielką kompromitacją, gdyby błyskawicznie okazało się, że działka, o odrolnienie której stara się funkcjonariusz pod przykryciem – udający biznesmena, w ogóle nie istnieje, albo jej stan prawny nie nadaje się do odrolnienia. W dokumentach musiało się wszystko zgadzać, więc CBA – mając potrzebne zgody na operację specjalną – musiało zadbać o szczegóły. Wysypanie operacji specjalnej na takiej błahostce, jak brak odpowiedniej dokumentacji, powinien wręcz oznaczać postawienie zarzutów osobom, które doprowadziłyby do takiej kompromitacji.
Zarzut, że CBA nie mogło posługiwać się dokumentacji legalizacyjnymi, bowiem nie było wydanych stosownych rozporządzeń Prezesa Rady Ministrów, czy też dlatego, że CBA nie zostało wymienione w Ustawie o ABW i AW jako służba uprawniona do produkcji dokumentów legalizacyjnych jest nietrafiony – artykuł 24 Ustawy o CBA wskazuje na Ustawowe uprawnienie dla tej służby. Groteskowe jest już z kolei stwierdzenie sądu – powtarzane wielokrotnie przez media, że takim działaniem CBA naraziło konkretne urzędy i instytucje na poświadczenie nieprawdy i wyłudziło decyzje administracyjne. To kompletne nieporozumienie. Służba specjalna, ale też Policja, prowadząc różne działania tajne wymierzone w środowisko przestępcze musi część swoich działań legalizować, tj. tworzyć wrażenie, że są realnymi działaniami i decyzjami. Jeśli więc CBA miało zgodę – a potwierdza to nawet „wyrok” apelacyjny – na operację specjalną to naturalne jest, że pewne działania dot. procedury odrolnienia musiało prowadzić, jakby dotyczyło to normalnej i typowej dla różnych urzędów sprawy. Zarzucanie komukolwiek, że w wyniku wytworzenia dokumentów legalizacyjnych ktoś wprowadził inną instytucje w błąd prowadziłoby do zakwestionowania tego typu pracy operacyjnej. A na tym przecież bazuje tropienie zorganizowanej przestępczości przez służby specjalne, Policję i in. formacje mundurowe.
Drugim wątpliwym zarzutem jest oskarżenie CBA o nagrywanie rozmów w pokoju hotelowym z jednym z głównych podejrzanych. Sąd „orzekł”, że nie było na tę czynność zgody sądu - typowej jak dla kontroli operacyjnej. Tyle tylko, że ta czynność była etapem działań w ramach operacji specjalnej, na którą CBA miało wszystkie zgody. Przyznał to nawet sąd w „wyroku” w 2023 roku. Zatem Biuro miało prawo, a nawet obowiązek, dokumentować kluczowe dla operacji specjalnej czynności. A takimi były spotkania z głównym podejrzanym, który – jak wiadomo – był główną osobą zamieszaną w aferę gruntową. Brak nagrania ze spotkań z taką osobą znów powinien skutkować problemami osób, które do tego by doprowadziły. Otwierałoby to przecież choćby drogę do kwestionowania, czy w ogóle operacja kontrolowanego wręczenia łapówki miała miejsce. Arbitralne uznanie, że spotkanie w pokoju hotelowym powinno mieć osobną zgodę sądu wynika z zakwalifikowania tego spotkania jako osobnej czynności realizowanej w ramach kontroli operacyjnej. To jednak jest dyskusyjne i wynika z niekorzystnej dla „podsądnych” interpretacji przepisów.
W tej sprawie mamy do czynienia z dwiema przesłankami „skazania” Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Obie są wynikiem niekorzystnej dla oskarżonych interpretacji, która jest bardzo dyskusyjna. Na tym tle szokuje drakoński „wyrok”, który zapadł w grudniu 2023 roku – dwa lata bezwzględnego więzienia i 5-letni zakaz pełnienia funkcji publicznej. Czytając opinie i wypowiedzi polityków środowiska władzy i komentatorów wspierających rząd można mieć wrażenie, że ten „wyrok” jest nie za realne działania opisane w akcie oskarżenia sprzed lat, ale za – „CAŁOKSZTAŁT działań Kamińskiego i Wąsika”. Analizując „wyrok” z grudnia 2023 roku i przesłanki do jego „wydania” trudno doszukać się innej logiki. Tu rzeczywiście chodziło o kropkę nad i w politycznej zemście, rozpoczętej w 2009 roku przez Donalda Tuska. Kamiński i Wąsik zostali odwołani za wykrycie afery hazardowej i tropienie korupcji w PO, sądownictwie, biznesie, w środowiskach celebrytów i polityków. Za to ich „skazano”, a ich osadzenie i uwięzienie były politycznymi igrzyskami dla części elektoratu PO. I te igrzyska będą kontynuowane – zarówno w mediach, jak i przy użyciu rządowych planów tępienia przeciwników politycznych. Nie ma tu żadnego miejsca na sprawiedliwość i fakty.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680543-absurdalne-zarzuty-wobec-kaminskiego-i-wasikaanaliza-wyroku