Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski gościł we wtorek z wizytą w Berlinie, gdzie spotkał się z szefową resortu zagranicznego Niemiec Annaleną Baerbock. Z tej okazji udzielił wywiadów dwóm niemieckim gazetom - „Frankfurter Allgemeine Zeitung” oraz „Die Welt”. W obu wywiadach starał się być „koncyliacyjny”, ponownie apelując do Niemiec o większe zaangażowanie na rzecz Ukrainy i Europy, jak w hołdzie berlińskim, który złożył w 2011 r., ale także o to by reforma traktatów była „bardziej sprawiedliwa”, a więc Polska miała większą wagę głosu w Radzie UE.
Die Welt
W rozmowie z dziennikiem „Die Welt” Radosław Sikorski podkreślił, że „Ukraińcy walczą jak lwy i musimy po prostu dać im narzędzia, aby radzili sobie lepiej”. Pytany czy Niemcy dokonały obiecany przez kanclerza Olafa Scholza zwrot w polityce zagranicznej, szef MSZ odparł, że „o to należy zapytać niemiecki rząd”.
W każdym razie widzę, że obecnie nie produkujemy wystarczającej ilości broni. Europa dokonała dezindustrializacji w dziedzinie zbrojeń. Musimy to zmienić i szybko rozbudować nasze moce produkcyjne. Nie jesteśmy wystarczająco silni, a Rosja jest o wiele bardziej zaawansowana w produkcji amunicji. Musimy teraz pomóc Ukrainie
— zaznaczył Sikorski. Pytany o możliwe zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA na jesieni, szef MSZ wyraził niepokój. Więcej Europy miałoby być odpowiedzią na taki scenariusz.
Polsce oczywiście zależy na utrzymaniu dobrych stosunków z USA, niezależnie od tego, kto będzie tam prezydentem. Ale Donald Trump już mówi republikańskim politykom, że nie powinni dawać pieniędzy Ukrainie, jeśli nie ma pieniędzy na ochronę południowej granicy USA. To wymaga czasu, a czas jest kluczowy. Stosunek uzbrojenia Rosji do Ukrainy wynosi osiem do jednego, trzeba szybko zwiększyć zapasy. A w dłuższej perspektywie potrzebujemy europejskiej polityki obronnej, nie tylko ze względu na Trumpa. Jeśli na Dalekim Wschodzie coś pójdzie nie tak, każdy amerykański prezydent rozmieści tam amerykańskie zasoby. USA nie są w stanie prowadzić dwóch wojen jednocześnie. Nie możemy sami być bezradni w takiej sytuacji w Europie
— podkreślił. Zapytany zaś o reparacje Sikorski odparł:
Oczywiście to, co Niemcy zrobiły Polsce podczas II wojny światowej, było straszne i okrutne. Powiedziałem minister Baerbock, że dobrze byłoby gdyby Niemcy znalazły kreatywny sposób na wyrażenie żalu i zrobienie czegoś dobrego dla ludzi, którzy przeżyli ten czas (okupację-red.). Ta refleksja etyczna powinna zatem wyrazić się także w formie rekompensaty finansowej
—zasugerował szef MSZ. Wyrazić żal w kreatywny sposób i kilka groszy dla ofiar – tanio ten rząd zamierza nas Niemcom sprzedać.
Frankfurter Allgemeine Zeitung
W opublikowanej we wtorek rozmowie z gazetą „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) Radosław Sikorski koncentruje się przede wszystkim na wojnie w Ukrainie, ale mówi też o wewnętrznej polityce Polski i Unii Europejskiej. Pytany o ocenę niemieckiego „punktu zwrotnego” (Zeitenwende), czyli zapowiedzianego przez kanclerza Olafa Scholza po rosyjskiej napaści na Ukrainę zwrotu w polityce bezpieczeństwa Niemiec, Sikorski przypomina swoje słowa wypowiedziane w Berlinie w 2011 roku.
Powiedział wówczas, że bardziej obawia się niemieckiej bezczynności niż niemieckiej siły. Te słowa pozostają zdaniem szefa MSZ aktualne także dzisiaj.
Wszyscy na Zachodzie nie tylko rozbroiliśmy się po 1989 r., ale także zdeindustrializowaliśmy pod względem obronności. Obecnie podejmowane są wysiłki. Musimy działać szybko, ponieważ Ukraina jest pod presją
— zaapelował Sikorski. Szef polskiego MSZ zapewnił, że Polska pomoc militarna dla Ukrainy nie tyko będzie kontynuowana, ale cały czas trwa. Odniósł się w ten sposób do słów byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który we wrześniu 2023 r. stwierdził, że Polska nie wysyła już broni Ukrainie.
Nie był to jedyny przypadek tego rządu, w którym czyny i słowa nie szły w parze. Pomoc trwa cały czas. Będzie kontynuowana. Szukamy sposobów na jej zwiększenie, zarówno z zapasów, jak i z nowej produkcji przemysłowej
—przyznał Sikorski. Odnosząc się do tego, jak Polska zachowa się w sprawie reformy unijnych traktatów, minister spraw zagranicznych zapowiedział, nie, bynajmniej nie zablokowanie reformy tylko „konieczność przedyskutowania wagi i podziału głosów”.
Polska obecnie ma znacznie mniejszą wagę głosu w UE niż wcześniej. Niemcom i Francji jest teraz bardzo łatwo utworzyć mniejszość blokującą, podczas gdy dla wszystkich innych jest to prawie niemożliwe
— uważa Sikorski. Przy okazji porównał UE do Bundesratu, czyli drugiej obok Bundestagu izby parlamentu, w skład której wchodzą przedstawiciele krajów związkowych. Polska i inne kraje członkowskie jako landy Niemiec.
Największe landy mają tu po sześć głosów, mniejsze trzy. Powinniśmy dążyć do osiągnięcia sprawiedliwego podziału głosów, tak aby nikt nie czuł, że jest pomijany
—zaznaczył Sikorski.
W skrócie: zgodzimy się na utratę suwerenności, jeśli będziemy mieli trochę więcej do powiedzenia, czyli Berlin dopuści nas do pańskiego stołu. Tylko pogratulować takiej postawy!
-JJW, welt.de, faz.net
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680225-sikorski-w-niemieckiej-prasie-powtorzyl-hold-berlinski