Nie przypadkiem opublikowany na tych łamach tekst Jacka Karnowskiego Zamordyzm przyszedł w przebraniu „praworządności”. Słowo „praworządność” już brzmi równie ironicznie jak „sprawiedliwość ludowa” przeczytało kilkaset tysięcy Polaków.
To celne nazwanie momentu w którym się znaleźliśmy: bezczelnego, ordynarnego bezprawia, które objęło rządy pod sztandarami miłości do Konstytucji, siłowych przejęć instytucji do których po fakcie szuka się (bezskutecznie) podstawy prawnej, prasy liberalnej zachwyconej „ogniem i mieczem” używanymi do rozprawy z opozycją, rezygnacji z kluczowych projektów rozwojowych „dla dobra Polski”.
Próbujemy wszyscy nadać temu odpowiednią nazwę. Sięgamy do historycznych analogii jak Koalicja 13 grudnia, budujemy celne frazy o „bondarowszczyźnie”, wskazujemy na podobieństwa do Białorusi. Kłopot w tym, że decydują już w Polsce pokolenia, którym niewiele to mówi albo w ogóle tych słownych kalamburów nie rozumieją. Szerzej jeszcze patrząc: po wyłączeniu mediów publicznych Polacy o naprawdę istotnych sprawach nie są informowani. Nieliczne niezależne media próbuje się zredukować ekonomicznie, narasta presja na media prywatne, by pozbyły się resztek dziennikarzy i publicystów niezależnych od władzy.
W efekcie władza ma siłę medialną i społeczną pozwalającą jej każde swoje siłowe działanie sprzedać jako przywracanie praworządności a każdy opór jako dowód iż „PiS nie pogodziło się wciąż z porażką”. Tę kalkę wtłaczają w głowę potężne koncerny medialne.
Każda kolejna konferencja prasowa Donalda Tuska i jego ludzi przynosi potwierdzenie, że przed nami kolejne fale bezprawia i przemocy. Tusk rządzi podpułkownikiem i policją. Rządzi przekonany, że już nigdy władzy nie odda a z każdymi wyborami będzie ona tylko większa.
Biorąc pod uwagę brukselsko-berlińskie plany centralizacyjne, niemiecką determinację by zabetonować swoje wpływy w naszej ojczyźnie i wewnętrzne zasoby obecnej władzy użycie przemocy w polityce będzie trudne do zatrzymania. Nawet gdyby chcieli w którymś momencie odwołać ten punktowy stan wojenny, jak to celnie opisuje Jan Rokita, będzie to niemożliwe. Taka jest natura polityki i władzy. Bezprawie uzależnia. Najpierw zdeptali prawa „pisowców”, wobec nich użyli przemocy, potem sięgną po takie metody wobec obywateli.
Czy popełniają tu jakiś błąd? Czy dobrze rozpoznali nastroje Polaków? Układ sił społecznych? Różne tu padają odpowiedzi, dziś za wcześnie na jednoznaczne wskazanie.
Na pewno nie wszystko poszło zgodnie z ich planem. Nieprawdziwa okazała się teza, że wyłączenie sygnału prawdziwej TVP Info i podłożenie podróbki natychmiast „przekręci” także widzów. Widzowie sobie poszli gdzie indziej.
Zdolność społecznej mobilizacji Prawa i Sprawiedliwości okazała się zaskakująco duża i można postawić już tezę, że rośnie. Pokazały do manifestacje, mobilizacja w obronie więźniów politycznych, frekwencja na spotkaniach w czasie objazdu weekendowego. Widać bezdyskusyjne skupienie całego obozu wokół przywództwa prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Polacy jak na razie nie przyjmują też przekazu Tuska, który konsekwentnie próbuje wrócić do koncepcji narodu skarlałego, bez ambicji, zadowolonego z serwowanej mu rozrywki, pęta kiełbasy i ciepłej wody. Swoją drogą to żałosne : obecny premier państwa polskiego otwarcie już wyszydza ambitne projekty tegoż państwa (CPK, atom, porty, Odra), redukuje je do „romantycznej ambicji” poprzedników i szuka na nie haka - bo przecież z punktu widzenia niemieckiego ich skasowanie jest zadaniem podstawowym.
Czy rozsądek Polaków w tych sprawach przetrwa? Czy mózgi nie zostaną przeprane gdy system medialny się (prawie) domknie? Być może opór w tej sferze to najważniejsze dziś zadanie Prawa i Sprawiedliwości. Powołane zespoły do obrony dużych inwestycji i pracy państwowej to bardzo dobry krok.
Skutków wyborów o tak wielkiej wadze nie da się odwrócić w kilka miesięcy. Uczciwie przed tym przestrzegaliśmy. Zdarzyła się 15 października narodowa katastrofa. Sprawy polskie idą bardzo źle. Jednocześnie jednak Prawo i Sprawiedliwość - zaliczywszy serię potężnych ciosów - ustało na nogach.
Formacja prezesa Jarosława Kaczyńskiego pozostaje jedynym realnym ośrodkiem, który może zmienić niedobry kurs na jakim się znaleźliśmy (choć już szykują kolejną dywersję z prawej flanki). Ma też szansę poszerzyć swoje zaplecze, odwoływać się do grup i środowisk, które będą ofiarami rządów Tuska. Musi być z każdego dnia, wszędzie, z wszystkimi prześladowanymi, politycznie i ekonomiczne, jak ostatnio ludzie z branży drzewnej.
W Polsce władza się zwykle zużywa dość wolno. Ale władza Tuska zrobiła i robi wszystko by ten proces był tym razem szybszy. W momencie gdy pojawią się tego oznaki Prawo i Sprawiedliwość powinno być gotowe do prawdziwej kontrofensywy, odpowiednio na ten moment przygotowane.
Polacy zasługują na więcej niż oferuje Tusk. Sądzę, że po ośmiu latach ambitnej i skutecznej polityki, taka myśl tkwi w głowach większej części społeczeństwa niż sądzimy i niż wskazywałyby wyniki ostatnich wyborów. To szansa. Tylko i aż.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680180-prawo-i-sprawiedliwosc-ustalo-na-nogach