”Ten Sejm nie jest o Kamińskim i Wąsiku, jest o RPO, o osobach z niepełnosprawnościami. Mam o to do nich trochę żal, że pozwalają zasłaniać sobą wszystkich ludzi, dla których Sejm jest miejscem załatwiania ich własnych spraw. Tak nie powinno być” – oświadczył w rozmowie z mediami marszałek rotacyjny Sejmu Szymon Hołownia. Nie zabrakło też z jego strony drwin z posłów Prawa i Sprawiedliwości. Hołownia stwierdził, że PiS kręci aferę z niczego, a „spór między nami jest jeden, fundamentalny: oni twierdzą, że Kamiński i Wąsik są posłami; my twierdzimy, że nimi nie są i mamy na to twarde dowody”.
Hołownia gra na emocjach ws. posłów PiS
W rozmowie z dziennikarzami Hołownia zaczął obwiniać posłów PiS, Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika o to, że pozwalają na to, by ich sprawa przysłoniła wszystkie inne wydarzenia w Sejmie.
Ten Sejm nie jest o Kamińskim i Wąsiku, jest o RPO, o osobach z niepełnosprawnościami. Mam o to do nich trochę żal, że pozwalają zasłaniać sobą wszystkich ludzi, dla których Sejm jest miejscem załatwiania ich własnych spraw. Tak nie powinno być. Panowie zostali ułaskawieni przez prezydenta również z pozbawienia praw publicznych, mogą kontynuować karierę polityczną, za chwilę są kolejne wybory, nie ma powodu, żeby nasz Sejm zajmował się tylko i wyłącznie sprawą tych dwóch posłów, bo to jest nie fair w stosunku do obywateli, którzy na rozstrzygnięcia Sejmu czekają, a słyszą tylko: „Kamiński, Wąsik”
– oświadczył marszałek.
Drwił również, że „dla pana posła Giertycha stworzymy specjalne stanowisko ds. rozliczania posłów”.
Ja nie mam takiej wiedzy, jak pan Giertych, że Kamiński i Wąsik jakichś obiegówek nie rozliczyli, książek do biblioteki nie oddali. Cieszę się, że jest czujne oko posła Giertycha zawieszone nad byłymi posłami, a przede wszystkim nad dobrem Kancelarii Sejmu i pieniędzmi podatnika. Mówiąc szczerze, ja się tym naprawdę nie zajmuję, nie wiem czy tam coś jeszcze jest do rozliczenia. Naprawdę mamy w tej chwili inne problemy
– stwierdził szef Polski 2050 dodając: „Ludzie mówią: dajcie już z tym spokój, zajmijmy się normalnymi rzeczami, bo nie da się tego oglądać”.
CZYTAJ TEŻ:
Pismo Mariusza Błaszczaka
Na „gorąco” skomentował też pismo, które przekazał mu poseł PiS Mariusz Błaszczak z wezwaniem do „zaprzestania łamania prawa oraz ośmieszania urzędu”.
Zachodziłem w głowę, czy w jakiś sposób formalnie odpowiedzieć – może odpowiem, ale wiecie państwo. Co ja tutaj czytam: Pańskie arbitralne decyzje lub zaniechania sprawiły, że nasz klub nie ma swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu. Moje? To przecież wysoka izba zdecydowała, to nie marszałek Sejmu decyduje, kto będzie wicemarszałkiem. Zły adres
– drwił Hołownia.
Odnosząc się do kwestii parytetów w komisjach sejmowych, Hołownia odparł, że zostały dochowane, a „w bardzo wielu prezydiach PiS ma tyle, ile wynika z arytmetyki”. Mówiąc o kwestii ściągnięcia do Sejmu policyjnych oddziałów i kontrolowania samochodów posłów Hołownia oświadczył, że w jego ocenie, zarówno jemu, jak i Mariuszowi Błaszczakowi „powinno zależeć na tym, żeby Sejm był miejscem bezpiecznym”.
Tu nie chodzi o panów Kamińskiego i Wąsika, tylko cały ten ferwor został nakręcony wokół tej sprawy, on mógł stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa, czy to funkcjonariuszy, czy to osób postronnych, które posłami nie są. Musimy w takich sytuacjach być przygotowani. Bo może się zdarzyć, że powstanie jakiś tumult, ktoś kogoś popchnie i wtedy ponosimy za to odpowiedzialność. Jeśli dla posła problemem są kontrole przy wjeździe do parlamentu, to ten poseł nie dba o bezpieczeństwo naszych obrad, pracowników. Kontrole są czymś normalnym, będą prowadzone. O formie kontroli decyduje straż marszałkowska, nie marszałek. Fundamentalnie nie zgadzam się z panem Błaszczakiem
– mówił Hołownia.
Pan Błaszczak mnie obraża, mówi, że zamieniłem sto w studio telewizyjne. Ciekawe, w co zamienia salę sejmową wyskakujący co chwila na mównicę pan bez trybu, pan poseł Macierewicz, pan poseł Kaczyński? (…) To ja zamieniam salę sejmową w studio telewizyjne? Może warto by było czasem spojrzeć w lustro
– oświadczył marszałek.
Przywołując kolejny fragment z pisma: „Grupa posłów PiS chciała wczoraj spotkać się z panem, by przedstawić dowody m.in. postanowienia SN, które świadczą o tym, że łamie pan prawo. Ze zdumieniem odnotowaliśmy fakt, że zażądał pan imiennej listy osób, które z naszej strony miały uczestniczyć”.
Jeżeli ja się z kimś umawiam, to chciałbym wiedzieć, kto przyjdzie. (…) Gdyby ci państwo powiedzieli, kto przyjdzie, to ja bym serdecznie i z radością tych państwa zaprosił, bo spotykam się z różnymi posłami i nigdy kłopotu nie było. To abecadło kontaktów międzyludzkich. Panie pośle Błaszczak, ja się nie boję ani pana Kamińskiego, ani pana Wąsika. Nikogo się generalnie nie boję, ale jeśli ktoś chce się spotkać… Z jakich rzeczy kręci się afery? Powiedzieliby, kto chce przyjść, nie byłoby problemu, a robi się tego sprawę polityczną na wielkie listy. A na koniec jest taka analiza, ciepłe słowa, które otwierają relacje. Całe pismo jest jakby wezwaniem o to, aby nasza współpraca była wreszcie dobra i na koniec tego listu pan Błaszczak wychodzi z taką wyciągniętą ręką i to brzmi tak: W związku z powyższym wzywam pana do zaprzestania łamania prawa oraz ośmieszania urzędu, który pan pełni. Nie wyobrażam sobie lepszego wstępu do relacji, albo naprawy kryzysu w relacji, niż powiedzenie: ty złodzieju i błaźnie, chętnie się spotkamy
– kpił Hołownia stwierdzając, że to „kręcenie afery z niczego”.
Spór między nami jest jeden, fundamentalny: oni twierdzą, że Kamiński i Wąsik są posłami. My twierdzimy, że nimi nie są i mamy na to twarde dowody w postaci konstytucji RP oraz ustawy Kodeks wyborczy
— oświadczył Szymon Hołownia.
Czyżby zasób argumentów marszałka rotacyjnego zaczął się kurczyć, że ucieka się do drwin i gry na emocjach?
wkt/wPolityce.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/679685-gra-na-emocjach-holownia-mam-zal-do-wasika-i-kaminskiego