W szkole chodzi o wiedzę i metodę, a te się zdobywa pokonując kolejne stopnie trudności, a nie łatwizny. Chyba że celem jest wyprodukowanie głąbów.
Barbara Nowacka, ministeria edukacji (określenie „ministeria” znajduje się gdzieś pośrodku między ministrem, ministrą i ministerką), obwieściła z radością, że dzieciaki nie będą już musiały obowiązkowo czytać lektur. A jeśli nawet ktoś przeczyta, nie będzie ocen. Czyli czytający zostaną zrównani z nieczytającymi, a wszyscy razem z nauczycielami dołączą do cenionej ostatnio grupy społecznej – analfabetów.
Zapewne jacyś nadgorliwcy zajrzą do bryków czy jakichś streszczeń, żeby jednak cokolwiek wiedzieć, choć nie będzie to wiedza mająca jakiekolwiek znaczenie i jakość. Łatwo sobie wyobrazić lekcję w oparciu o lektury, których nie trzeba czytać i za to nic nie grozi. Można opisać taką lekcję poświęconą na przykład „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, choć mogłaby to być każda inna powieść noblisty, np. „Krzyżacy”, „Potop” (ewentualnie cała trylogia), „W pustyni i w puszczy” czy „Rodzina Połanieckich”.
Najpierw wzorcowe streszczenie treści „Quo vadis”, jakie mógłby przedstawić uczeń wyedukowany wedle koncepcji nauczania Barbary Nowackiej. Na rzymską pustynię trafia Ligia Kallina, córka rycerza Juranda ze Spychowa, i jest przetrzymywana jako zakładniczka. Zakochuje się w niej Jan Skrzetuski. Wspiera go jego wuj Petroniusz, ważna postać na dworze króla Szwecji Karola X Gustawa, który całe to porwanie zaaranżował.
Poszukując i chcąc uwolnić Ligię, Skrzetuski dowiaduje się, że właściwie to jest ona córką Ursusa, który z kolei był bratem Longinusa Podbipięty. Wszyscy spotkali się pod Zbarażem, który oblegał sułtan turecki Neron. Walcząc o wolność Ligii Longinus Podbipięta stoczył heroiczny bój z wielkim rogatym tygrysem, do którego rogów przywiązana była Basia Wołodyjowska. Podbipięta uwolnił Basię, po czym wywiózł ją do Sudanu i Egiptu, a tam zakochał się w niej nastoletni Staś Tarkowski, syn Tuhaj Beja. Tarkowski uciekł spod Zbaraża do Egiptu, gdyż zastrzelił rogatego tygrysa będącego własnością Karola X Gustawa.
W Afryce Podbipięta i Tarkowski spotkali polskiego rycerza i podróżnika Marka Winicjusza i zabrali go stamtąd na Litwę. Tam Marek Winicjusz czynił okropne swawole, a przy okazji chciał zdobyć serce i rękę Danusi Zagłobianki, bratanicy Onufrego Zagłoby, którą wcześniej porwali Krzyżacy i doprowadzili do obłędu. W Danusi kochał się też szlachcic Stanisław Połaniecki, a poznał ją poprzez latarnika Skawińskiego, obsługującego latarnię w Ostii koło Rzymu. Marek Winicjusz odkupił swoje grzechy wysadzając kolubrynę pod Kamieńcem Podolskim, a potem pojechał do Częstochowy, gdzie schwytał go i przypiekał Ulrich von Jungingen. Potem Marek Winicjusz zemścił się na Ulrichu paląc Rzym.
Można by jeszcze długo ciągnąć wątki z nieobowiązkowych lektur i nieocenianych lektur, bo przewidywalne pomieszanie z poplątaniem to niezła zabawa. Tylko zdaje się, że nie o to w szkole i edukacji chodzi. Chodzi o wiedzę i metodę, a te się zdobywa pokonując kolejne stopnie trudności, a nie łatwizny. Chyba że chodzi jednak o wyprodukowanie głąbów i ignorantów.
Jedyne, czego uczniowie szkół prowadzonych wedle wskazań ministerii Nowackiej mogą się nauczyć, to bredzenie, jakie jest wkładem tego typu polityków do polskiego życia publicznego. Bredzenie bez ładu i składu, bez logiki i jakichkolwiek zasad wynikania. Właśnie takie, jak w przedstawionym wyżej streszczeniu z lektur. A to dotyczyło tylko twórczości Henryka Sienkiewicza, czyli zostało zawężone. I otrzymaliśmy obraz mniej więcej tego, co wygaduje prawnuk pisarza – Bartłomiej Sienkiewicz. Jeśli forma fizyczna mu na to pozwala.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/679448-szkola-bedzie-wygladac-jak-zawartosc-glowy-sienkiewicza