Wczoraj minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz miał ewidentnie czarny dzień. Najpierw rano pojawiła się informacja, że likwidator Polskiego Radia nie został wpisany do KRS, a po południu pojawiła się identyczna informacja, tym razem dotycząca Telewizji Polskiej. A więc porażka ministra Sienkiewicza na całej linii. Mimo tego, że jest wspierany przez mocne zagraniczne kancelarie prawnicze, to sąd rejestrowy odmówił wpisu i tak naprawdę powinien to być koniec „uzurpatorów” medialnych, ale niestety minister „kultury” brnie dalej. Stwierdza, że resort będzie odwoływał się od tych decyzji do sądu, a ponieważ może to trwać nawet kilka kolejnych miesięcy, to proces likwidacji TVP i PR trwa ,a likwidatorzy będą podejmowali kolejne decyzje.
Uzasadnienie nie pozostawia złudzeń
Tyle tylko, że nie wpisanie likwidatorów do KRS to jedno, a uzasadnienie jakie jest towarzyszy odmowie tego wpisu jest dla ministra miażdżące i nie pozostawia złudzeń jakie mogą być decyzje sądu odwoławczego. Po pierwsze sąd rejestrowy przypomina ministrowi Sienkiewiczowi, że o zakazie działania organów władz publicznych bez odpowiedniego przyzwolenia przez prawo, a ustawy o Radzie Mediów Narodowych i Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, wskazują zupełnie inne podmioty upoważnione do zmian we władzach spółek mediów publicznych. Po drugie sąd rejestrowy zwraca ministrowi uwagę, że spółki medialne mają inny charakter niż spółki prawa handlowego działające w sektorze prywatnym i w związku z tym nie może on stosować do nich przepisów Kodeksu Spółek Handlowych, a przepisy ustawy o KRRiT. Po trzecie sąd rejestrowy zwraca uwagę, że powołując likwidatorów PR i TVP i jednocześnie nakazując i kontynuację działalności obydwu podmiotów, podejmuje pozorne działania likwidacyjne, a to oznacza próbę obejście obowiązującego w tym zakresie prawa. Wreszcie po czwarte sąd przypomniał wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 18 stycznia tego roku, w którym TK zwraca uwagę, że zmiany w mediach publicznych są niezgodne z Konstytucją RP, a jego orzeczenia mają moc powszechnie obowiązującą.
Po takim dictum sądu minister powinien wycofać się z dotychczasowych decyzji, ale okazuje się że idzie w zaparte i nakazał likwidatorom kontynuować dotychczasową działalność, choć może być ona bardzo trudna. Otóż prawnicy zwracają uwagę ,że w sytuacji już 2-krotnej odmowy wpisania najpierw nowych zarządów, a teraz likwidatorów do KRS, banki prowadzące rachunki TVP i PR, znalazły się w poważnym kłopocie. Otóż odpowiadają one za prowadzenie tych rachunków, ale także za zasadność wszelkich ruchów finansowych zleconych przez likwidatorów na tych rachunkach w szczególności wypłat z nich, a jak można się domyślać, idą one w dziesiątki milionów. W sytuacji kiedy kiedy takie decyzje finansowe likwidatorów, nie są potwierdzone przez „prawowite” zarządy obydwu spółek, ich skutki mogą obciążyć finansowo banki prowadzące te rachunki.
Rząd ma świadomość swoich działań
Ale decyzje dotyczące wymiany zarządów mediów publicznych, a później także powołanie ich likwidatorów przez ministra Sienkiewicza, podważył wcześniej jego kolega z rządu, minister Sprawiedliwości Adam Bodnar. Otóż prokurator przedstawiający jego stanowisko przez Trybunałem Konstytucyjnym podkreślił, że do zmian władz w mediach publicznych konieczne byłoby przeprowadzenie zmian w ustawie o KRRiT , a także Radzie Mediów Narodowych, czyli przeprowadzenie ich w inny sposób jest niezgodne z obowiązującym prawem. A przecież minister Sienkiewicz rozpoczynając je zmianą rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych i korzystając z pomocy firm ochroniarskich, które pomogły nowym władzom, zainstalować się w budynkach TVP i PR, publicznie powoływał się na uchwałę Sejmu, podjętą przez większość parlamentarną PO- Trzecia Droga- Lewica. A więc w rządzie jest świadomość, że działania ministra Sienkiewicza wobec mediów publicznych są całkowicie bezprawne, ale z jakiś powodów premier Tusk nakazuje ministrowi kultury je kontynuować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/679237-sadowe-uzasadnienie-dot-tvp-i-pr-miazdzy-sienkiewicza