Mimo zaawansowanych prac projektowych rząd Tuska chce zmienić lokalizację elektrowni jądrowej, która miała powstać na Pomorzu. „Dziennik Bałtycki” dotarł do wypowiedzi nowej wojewody pomorskiej Beaty Rutkiewicz, która odniosła się do decyzji lokalizacyjnej elektrowni: „Cały czas rozważamy, czy słusznie”. Sprawę skomentował dla portalu wPolityce.pl były minister transportu Jerzy Polaczek z PiS. „Wygląda to tak, jakby rząd dawał jakieś śmiertelne dawki nasenne dla tych projektów, które są w toku” – powiedział wymieniając elektrownię atomową, CPK, terminal kontenerowy i udrożnienie Odry.
Inwestorem i operatorem elektrowni na Pomorzu będzie należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa spółka Polskie Elektrownie Jądrowe. Według relacji „Dziennika Bałtyckiego” wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz zapowiedziała zmianę lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu podczas swojej wizyty w Chojnicach.
Decyzja środowiskowa dla lokalizacji w Lubiatowie została wydana, ale cały czas rozważamy czy słusznie. Są też różne głosy na temat wybranej technologii. Najbliższe miesiące będą decydujące.
Chwilę później Rutkiewicz zaprzeczyła tym doniesieniom.
Nieprawdą jest twierdzenie, że zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu.
W uspokajającym tonie wypowiedział się także szef kancelarii Tuska Grabiec oraz wicepremier Kosiniak-Kamysz. Stwierdzili, że nie widzą potrzeby zmiany lokalizacji budowy elektrowni jądrowej. W te zapewnienia nie wierzą jednak politycy PiS, którzy mówią o widocznej zmowie milczenia dotyczącej strategicznych projektów inwestycyjnych Polski.
Nie słyszałem od jakiegokolwiek przedstawiciela rządu odpowiedzialnego za infrastrukturę, gospodarkę, środowisko czy energetykę jasnego komunikatu, który brzmiałyby: informujemy opinię publiczną, że chcemy szybciej zrealizować taką czy inną inwestycję o znaczeniu strategicznym dlatego, że mamy lepszy pomysł na przeprowadzenie tego procesu inwestycyjnego. Mamy za to sekwencję odwrotną
— powiedział portalowi wPolityce.pl były minister transportu Jerzy Polaczek.
Czego chce Tusk?
Wypowiedź wojewody pomorskiej Beaty Rutkiewicz to bez wątpienia echo opinii premiera Tuska, który osobiście desygnował ją na to stanowisko.
Z różnych instytucji administracji rządu Tuska płynął sygnały, że wszystkie kluczowe inwestycje infrastrukturalne, energetyczne, lotnicze czy w zakresie żeglugi śródlądowej ulegają późnieniu albo niekończącym się audytom. A teraz dotyczy to elektrowni jądrowej w Lubiatowie, która posiada już decyzję środowiskową. Wypowiada się w tej sprawie przedstawiciel rządu, wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz, osobiście desygnowana na to stanowisko przez premiera Tuska
— mówi nam Polaczek.
Jakie są skutki takiego zachowania rządu
Takie wypowiedzi nie są neutralne i niosą ze sobą określone konsekwencje.
Przede wszystkim chodzi o ogromne ryzyko odszkodowawcze po stronie zaangażowanych w te innowacyjne projekty o skali krajowej i europejskiej jak CPK, elektrownia jądrowa czy terminal kontenerowy. A są one dopływem nowych sfer konkurencyjności polskiej gospodarki na rynku europejskim. To jest rujnujące dla partnerów krajowych i zagranicznych. Na przykład sygnały mówiące o uczynieniu z Odry skansenu, rezygnacja przebudowy i dostosowania jej do żeglugi śródlądowej. A przecież to bardzo tania i konkurencyjna droga transportowa. To są decyzje władz, które mogę określić jako przykład działań republiki bananowej, a nie dużej gospodarki europejskiej jaką jest Polska
— podkreśla były minister transportu.
Jak bardzo wydłuży się budowa elektrowni atomowej, jeśli ekipa Tuska zdecyduje się na zmianę jej lokalizacji?
Zmiana lokalizacji elektrowni jądrowej to przecież przeprowadzenie całego procesu inwestycyjnego od samego początku. Oznacza to przy tak skomplikowanym procesie inwestycyjnym wydłużenie horyzontu rozpoczęcia budowy nawet o 10 lat. Czyli po zmianie lokalizacji z tej w Lubiatowie, początek budowy to nie wcześniej niż 2030 r. Podkreślam, mówimy tu oczywiście o rozpoczęciu budowy, a nie o jej zakończeniu
— stwierdza w rozmowie z portalem wPolityce Jerzy Polaczek z PiS.
Zaciągnięcie hamulca
Odwlekanie realizacji strategicznych projektów to czerwone światło dla wielu gałęzi polskiej gospodarki ale także dla świata nauki.
Proszę zwrócić także uwagę na to, że budowa w Polsce elektrowni atomowej to bardzo konkretny sygnały dla świata nauki, współpracującego z tą branżą. Dla uczelni, które kształcą specjalistów w sferze energetyki czy lotnictwa. Ten proces ma wiele powiązań ze sferą akademicką, naukową i badawczą. Ma wpływ na naszą innowacyjność. To jest system naczyń połączonych. Z punktu widzenia cywilizacyjnego takie zachowanie oznacza zaciągnięcie hamulca. Jeśli potwierdzą się te skrajnie nieodpowiedzialne komunikaty odnośnie kilku najważniejszych projektów inwestycyjnych to, mówiąc w przenosi, wygląda to tak, jakby dla jakiegoś kaprysu niedojrzały pasażer pociągnął sobie hamulec w pociągu i zatrzymał go bez żadnego powodu. To kaprys wynikający z paranoicznego sposobu postrzegania polityki.
— nie kryje Polaczek, który jako były minister transportu oraz poseł 8 kadencji szefujący dziś komisji infrastruktury ma szczególny mandat do krytyki. Jak podkreśla, wiele z tych strategicznych inwestycji swój początek w dyskusji i projektach sięga nawet roku 2003. A dziś politycy koalicji Tuska tak lekceważąco podchodzą do tego tematu, zresztą nie pierwszy raz.
Tak jak kiedyś, ówczesny minister Sławomir Nowak ogłosił zawieszenie budowy kolei dużych prędkości przy jakiejś okazjonalnej konferencji pasowej, poświęconej przygotowaniom kolejarzy do sezonu zimowego i podczas roznoszenia zmarzniętym pasażerom kawy na dworcach. Stwierdził, że ówczesny rząd nie jest zainteresowany kontynuacją przygotowań do budowy KDP. Dziś mamy podobną sytuację. Ta nieodpowiedzialność nowej ekipy rządowej dla mnie jest po prostu rujnująca w swej infantylności, czy może wręcz w jakiś uwikłaniu interesów. O których może mniej wiemy.
Dał nam Nowak lekcję i spłata zobowiązań
Polaczek nie kryje, że w grę mogą wchodzi jakieś polityczne zobowiązania, które p[o wyborach koalicja Tuska musi spłacić.
To wygląda jakby ktoś spłacał jakieś zobowiązania polityczne. Dotyczy to przynajmniej podejścia do budowy CPK i terminala kontenerowego, bo będziemy mieć do czynienia z umocnieniem się pozycji rynkowej naszego zachodniego sąsiada czyli Niemiec. A przypomnę, mówię to jako były minister odpowiedzialny za infrastrukturę lotniczą, zaniechanie budowy CPK w Polsce przy rozbudowie oferty międzykontynentalnej i europejskiej lotniska w Berlinie, to duża strata dla branży w kraju. Pasażerowie z Poznania czy Szczecina będą wybierać tamtą ofertę
— podkreślił.
Kryzys energetyczny
Pozostaje jeszcze sprawa kryzysu energetycznego w Polsce, który się pojawi się, jeśli nie nasz system energetyczny nie zostanie zasilony energią z elektrowni jądrowej. Co wtedy?
Zaburzona zostanie możliwość przewidywania stabilności energetycznej państwa. Inwestycje planują przecież także Polskie Sieci Energetycznych. Podobnie dotknie to także rynek pracy, a także uczelnie , szkolące specjalistów dedykowanych pod tą inwestycję. To są wszystko sprawy wagi ciężkiej, tak jak CPK. To jest rzecz nieobecna w przekazie nowej ekipy rządowej.
Co z cenami energii?
Nie tylko odbiorcy indywidualni mogą spodziewać większych kosztów energii. Także odbiorcy przemysłowi. To będzie bezpośredni skutek. I podkreślam, panuje wokół tego absurdalna cisza premiera i polityków z jego środowiska, którzy powinni informować co jest przygotowywane i w jaki sposób przyspieszyć te projekty mając na uwadze wyzwania ogólnoeuropejskie i ogólnoświatowe
— podsumował Jerzy Polaczek w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
koal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/678753-polaczek-o-rzadzie-i-elektrowni-smiertelne-dawki-nasenne