Tuskowe represje dopiero nadchodzą. Posłowie Kamiński i Wąsik są pierwszymi ich ofiarami, lecz na pewno nie ostatnimi. Szef Platformy szykuje się do brutalnej rozprawy z opozycją i prezydentem. Wykorzysta w niej wszystkie dostępne środki – te prawne i pozaprawne. Poszuka pretekstu nawet w Moskwie, jeśli tylko pomoże mu to totalnie zneutralizować obóz niepodległościowy. Będzie też wyprzedawał majątek narodowy i nakazywał podwładnym nieprzestrzeganie prawa, jeśli nie uda mu się go zmienić. To nie subiektywne wnioski obserwatora polityki, lecz formułowane wprost zapowiedzi szefa rządu.
Piątkowy „wywiad” z Donaldem Tuskiem przejdzie do historii z kilku powodów. Nie tylko dlatego, że był pierwszą telewizyjną rozmową z nim po wyborach. Ważniejsze, że wcześniej żaden polityczny lider tak ostentacyjnie nie zapowiedział działań niezgodnych z prawem.
A przede wszystkim dzięki trójce pracowników mediów, którzy rozsiedli się w kancelarii premiera z jednym celem: nie zrobić Tuskowi krzywdy. Nazwijmy ich na potrzeby tej publikacji Tercetem. Pisanym wielką literą, bo wielki jest ich wkład w budowę tuskowej demokratury.
Zapraszam na „Jedenastkę Tuska”.
1. Wolne media. Wolne od swoich obowiązków
Zamiast trzepnąć premiera od razu po głowie za brutalne łamanie prawa, Anita Werner zapytała Tuska, czy prezydent go zaskoczył wszczynając procedurę ułaskawieniową. Po kilku minutach – czy sobie wyobraża, że Kamiński z Wąsikiem zechcą wejść na posiedzenie Sejmu, bo „utrzymują, że wciąż są posłami i pan prezydent Duda też tak uważa”. A to przecież nie kwestia uważania czy wyobraźni, lecz przepisów. Tercet udaje, że nie wie, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekła, iż mandaty obu posłów pozostają w mocy, wciąż są parlamentarzystami. Udają też, że osiem lat temu prezydent nie ułaskawił Wąsika i Kamińskiego.
Gdy więc Tusk mówi, że „zgodnie z decyzją sądu, potwierdzoną decyzją marszałka Sejmu, mandaty tych dwóch posłów wygasły”, nikt nie oponuje: hola, hola, panie premierze, było inaczej! Nie mówi, że marszałek to w ogóle nie ma tu żadnej decyzji do podejmowania, a tym bardziej do potwierdzania decyzji sądu! W tym jednym wyszła cała ignorancja Tuska dla prawa. Ale nikt z siedzących przed kamerami w KPRM nie zwrócił na to uwagi.
Opowiada więc sobie pan premier dalej, jak to każdy powinien zajmować się tym, co do niego należy, jak to jego ekipa przywraca praworządność, a Tercet owieczek siedzi i grzecznie słucha.
Nie było reakcji w momencie nagłego ataku Tusk na prokuraturę, gdy grobowym tonem stwierdził, że „próbuje się wszcząć postępowanie” wobec policjantów, którzy wykonywali swoje obowiązki.
Jak wiadomo, prokuratura jest podzielona. Bardzo wielu prokuratorów było przygotowywanych przez ministra Ziobrę do działalności stricte politycznej.
Komu wiadomo? W jaki sposób byli przygotowywani? Na czym ta działalność polityczna miałaby polegać? Którzy prokuratorzy? Czy mógłby podać choć jeden przykład?
Żadne z tych pytań nie padło. Bo Tercet nie był tam od tego, by cokolwiek drążyć. Wręcz przeciwnie. Ten skład miał dać Tuskowi pewność, że drążone nie będzie nic. I nie było.
Przez godzinę nie zadano ani jednego trudnego pytania. Ani razu nie sięgnięto po argumenty np. konstytucjonalistów, których ci sami dziennikarze w minionych latach tak chętnie cytowali. Dziś udają, że ich nie widzą, choć np. prof. Ryszard Piotrowski co i rusz alarmuje, że rząd Tuska łamie ustawę zasadniczą.
Raz jeszcze powtórzę to, co w ostatnim czasie pisałem już parokrotnie: media są w planie Tuska kluczowe. Bez nich demolka państwa nie będzie możliwa. A z nimi u boku będzie mógł sobie pozwolić na ochronę nawet przy najbardziej skandalicznych, gangsterskich działaniach.
Po to na pierwszy ogień jego siepaczy poszły media publiczne. I efekt został osiągnięty – nadający w TVP paradziennikarze stali się kolejnymi rzecznikami rządu. Rządu, który – dodajmy – rzecznika nie ma. Bo, jak widać, nie ma takiej potrzeby.
2. Kłamstwem w Wąsika i Kamińskiego
Za przestępstwo, za jakie zostali skazani prawomocnym wyrokiem, w niektórych krajach europejskich – np. w Wielkiej Brytanii – grozi dożywocie. Oni popełnili według wyroku sądu prawomocnego bardzo poważne przestępstwo. Konsekwencją ich przestępstwa była krzywda ludzi i tragiczne losy niektórych ludzi.
Szkoda, że i tu zabrakło dociekliwości w Tercecie. Ciekawie byłoby poznać odpowiedź na pytanie, czyje losy w wyniku działań CBA ws. afery gruntowej skończyły się tragicznie. Czyżby pan premier chciał nam powiedzieć coś, czego nie wiemy o samobójstwie Andrzeja Leppera?
Ale to i tak tylko didaskalia, bo dla porządku przypomnijmy, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie popełnili żadnego przestępstwa. Na działania operacyjne CBA ws. szajki odrolniającej grunty, której tropy wiodły do resortu rolnictwa, zgodę dał prokurator generalny oraz sądy, a dzięki działaniom Biura (tym rzekomo nielegalnym) dwóch podejrzanych w tej aferze zostało później dwukrotnie skazanych przez sądy.
- minuta spotkania w KPRM. Tusk opowiadając o Wąsiku i Kamińskim, nagle wtrąca:
Jeszcze jedno zdanie tylko, bo nie chcę tego przedłużać…
W tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka i powiedziałem do żony: ten temat jest zaplanowany na 10 minut i zobaczysz, nasz dzielny Tercet nie będzie go ciągnąć. I tak też się stało. Skoro premier nie chciał przedłużać, to Werner, Czyż i Witwicki nie psuli mu nastroju i ten ostatni temat zmienił.
Później sam do tego wrócił:
Kiedy podejmowaliśmy decyzje ws. mediów publicznych, dzisiaj ws. prokuratury pan minister Bodnar, ws. panów Wąsika i Kamińskiego, to nie żeby coś dla siebie wziąć, bo – powtarzam – to nie jest wcale wygodne dla mnie. Tylko żeby przywrócić państwo prawa.
I znów bez reakcji. A ciekawe, jakie to decyzje podejmował Tusk ws. mediów publicznych – wszak będą one w niedalekiej przyszłości obiektem zainteresowania prokuratury jako depczące prawo. Jakie decyzje podejmował Tusk ws. posłów Kamińskiego i Wąsika? Tę wypowiedź też warto zapamiętać pod kątem odpowiedzialności.
3. Kłamstwo o Bodnarze sprostowane przez… Bodnara
Wiem, że to naszym oponentom rządzącym przez ostatnich osiem lat do głowy nie przychodzi, że można starać się ograniczać własną władzę choćby w ten sposób, żeby powoływać na stanowiska takie jak prokurator generalny i minister sprawiedliwości nie swoich partyjnych towarzyszy (…) pan prof. Bodnar został ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, ponieważ nie jest członkiem partii politycznej. Zbudował swój autorytet niekwestionowany przez nikogo jako człowiek absolutnie niezależny.
Gwarantuję, że prokuratura mimo że Ziobro zniszczył ten system, będzie ode mnie niezależna w swoich działaniach i w swoich opiniach.
(…) Zanim przywrócimy niezależność prokuratury – bo to wymaga zgody pana prezydenta (…), tak długo pan profesor Bodnar będzie cieszył się pełną niezależnością, bo taka jest nasza intencja. Nie chcę mieć w swoim rządzie ministra sprawiedliwości, który będzie mnie pytał o opinie, co ma zrobić w kwestiach respektowania prawa, szanowania prawa, wykonywania wyroków sądowych etc.
Wszystkie te słowa Donalda Tuska padły bez żadnej kontry. Bez żadnego „ale” ze strony dziennikarzy.
W dalszej części spotkania w KPRM na stwierdzenie Piotra Witwickiego (oddajmy, że jako jedyny chwilami próbował jakąś łyżeczkę dziegciu przemycić, choć też potrafił zapytać, ile czasu Tusk daje Sienkiewiczowi na „uporządkowanie” sytuacji w mediach publicznych), że niektórzy uważają, iż nie można odwoływać prokuratora krajowego bez porozumienia z prezydentem, Tusk rzucił:
Proszę bardzo, żebyście państwo spytali, dlaczego pan minister sprawiedliwości, prokurator generalny zdecydował się na taki krok i jakie jest umocowanie prawne dla jego decyzji. Jeśli dobrze rozumiem tę decyzję, także z wypowiedzi pana ministra sprawiedliwości, to ona ma uzasadnienie nie to, o którym myśli pan prezydent. Jest to jakiś formalny poważny powód, dla którego prokurator generalny uznał, że pan Barski nie jest prokuratorem krajowym. Oczywiście odwołanie, mianowanie w niektórych trybach wymaga akceptacji pana prezydenta, w niektórych nie wymaga. Mam nadzieję, że panowie też mogą sobie to wyjaśnić – prezydent i minister sprawiedliwości.
Pył strzepnięty, Tusk niewinny. A jak jest w rzeczywistości? Jak bardzo Bodnar jest niezależny i jak bardzo Tusk się do spraw prokuratury nie miesza, to pokazał dosłownie paręnaście godzin później sam Bodnar, gdy próbował przejąć gabinet prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. Obecny w sekretariacie zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand wyjął telefon i nagrał krótką wymianę zdań z Bodnarem. Zapytał go m.in., jaką decyzją został przez ministra sprawiedliwości powołany nowy prokurator krajowy, na co Bodnar wypalił:
Został powołany mocą decyzji pana premiera Donalda Tuska.
I pyk – cała narracja o niezależności Bodnara rozpłynęła się niczym wyborcze obietnice szefa Platformy.
Swoją drogą, to kolejny dowód na bezprawność działań nowego rządu, bo przecież premier nie ma kompetencji do samodzielnego powoływania prokuratora krajowego.
4. Bodnar z glejtem uczciwości
Jedyny ciekawy moment w tym kiepskim show. Anita Werner informuje, że Andrzej Duda właśnie napisał tweeta, w którym przypomniał, iż zmiana na stanowisku prokuratora krajowego musi się odbyć w porozumieniu z prezydentem, więc prokurator generalny, pomijając ten wymóg, rażąco łamie prawo.
Będziecie państwo mieli okazję nie raz zapytać pana prokuratora generalnego ministra Bodnara. Pan prezydent moim zdaniem nadużywa niestety takich mocnych sformułowań, jest wyraźnie w pewnej emocji. Mam zaufanie nie tylko do instynktu prawnego, ale też do krystalicznej przyzwoitości prawnej – pan prof. Bodnar był Rzecznikiem Praw Obywatelskich szanowanym i w Polsce i na świecie. Jest ostatnią osobą, którą moglibyśmy podejrzewać, że chce naruszyć przepisy prawa.
Tyle że tu nie ma co podejrzewać. Jak na dłoni widzimy, jak Bodnar narusza prawo i uzurpuje sobie kompetencje, których mu nikt nie dał. Z Rzecznika Praw Obywatelskich na naszych oczach staje się Rzeźnikiem Praw Obywatelskich.
Tusk jest w błędzie, jeśli myśli, że wystarczy kilka lat robienia z Bodnara łagodnej owieczki i krynicy prawnych mądrości. Nie wystarczy, jeśli krynica zaczyna urzędowanie od nielegalnych działań. Zaświadczenie o krystaliczności od Tuska to za mało.
5. Znów pod ramię z Putinem?
Zastanawiające jest, dlaczego Tusk zaczął Polaków straszyć. Nie pytany przez nikogo sam z siebie wystrzelił, że nie można lekceważyć „zdarzenia z rosyjską rakietą”
Obawiam się, że nie było w tym ani grama przypadku.
Mówił też o działaniach ABW związanych z „działalnością grup radykalnej prawicy w Polsce”, które „próbowały infiltrować policję i wojsko”. Mówił to na jednym wdechu z koniecznością budowy państwa prawa.
Wniosek? Szykowana jest operacja medialna, która będzie miała na celu wykorzystanie zagrożenia ze Wschodu (faktycznego lub wykreowanego) jako pretekstu do ostatecznej rozprawy z opozycją. Nie mam na myśli tych działań służb z zeszłego tygodnia (być może były właściwe, to się dopiero okaże), lecz coś, o czym jeszcze nie wiemy. Za dobrze jednak pamiętam metody rządzenia Tuska, by sądzić, że rzucił to wszystko mimochodem, bez drugiego dna.
Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której za parę tygodni Tusk sięga po ten argument: jesteśmy na skraju wojny i nie możemy stosować normalnych reguł politycznej gry; opozycja destabilizuje państwo, więc potrzebne są ekstraordynaryjne środki. Jakie? Dziś wiedzą to zapewne tylko Tusk, Sienkiewicz i Ostachowicz.
6. To dopiero początek represji
Ktoś mówi brutalnie, że to jest program „cela+”. Ja w jakimś sensie tego ostrego skrótu użyłem w kampanii. I dzisiaj w jakimś sensie mamy realizację programu „koryto -”, przepraszam za trywializm, tzn. odcinanie od nieuzasadnionych przywilejów ludzi władzy. Państwo sobie nawet nie wyobrażacie, co Polska zobaczy w najbliższych tygodniach – skalę nadużyć finansowych najwyższych funkcjonariuszy polskich, szczególnie w spółkach Skarbu Państwa. Włos na głowie się jeży. Ja jestem doświadczonym człowiekiem, myślałem, że wszystko widziałem.
W tym momencie Anicie Werner włącza się tryb dociekliwości:
Powie nam pan coś dzisiaj już?
A premier nieugięty:
Nie, dzisiaj nie. Chcę być wierny procedurom.
Ależ to wspaniały człowiek! Co za wierność procedurom i przepisom! Dosłownie wzór!
Nie mam wątpliwości, że w ostatnich ośmiu latach dochodziło do nieprawidłowości. Parę osób zapewne zarobiło więcej niż im się należało, ktoś mógł podjąć decyzje z ominięciem tzw. dobra spółki. Ale czy znaczy to, że całe państwo funkcjonowało po złodziejsku? Oczywiście, że nie. Gdyby tak było, budżet nie byłby w tak dobrym stanie, a państwo byłoby na skraju upadku.
Zdarzenia patologiczne, czy nawet pojedyncze nadużycia staną się zarzutem stawianym całemu obozowi konserwatywnemu. O jakichkolwiek zasługach nie będzie można nawet pomyśleć. A zadbają o to przyjaciele premiera w trzech największych telewizjach, czterech największych stacjach radiowych i pięciu największych portalach internetowych.
Kto jeszcze powinien się niepokoić? Które instytucje Tusk zechce wziąć za twarz i przejąć je, nie oglądając się na przepisy?
I tą wiedzą Tusk się podzielił. Padły nazwiska prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej i prezesa NBP Adama Glapińskiego. Tusk już wie, że próba postawienia tego ostatniego przed Trybunałem Stanu się nie powiedzie. Dlatego zapowiedział:
Są także inne drogi dochodzenia do odpowiedzialności prawnej pana Glapińskiego za to, co robił jako prezes. I znajdziemy te sposoby.
To już wprost sięgnięcie do metod Andrieja Wyszyńskiego, stalinowskiego prokuratora, który zwykł mawiać: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.
7. 7 milionów problemów
Tow. Czyż zapytał:
Widział pan obrazy na ulicach Warszawy wczoraj. Słyszał pan, nie będę cytował, myślę, że pan doskonale zapisał w pamięci cytaty także o sobie. Te siedem milionów ludzi nie znikną. Czy pan ma na ten problem jakiś plan?
Niby nic, a jak zgrabnie wyszło samozwańczemu szefowi programu dezinformacyjnego w TVP. Jakże wszystko byłoby w naszym kraju pięknie, gdyby nie było tych siedmiu milionów głosujących na PiS… Nikt by nie jątrzył, nie przypominał o jakiejś Konstytucji, ustawach, przepisach, darł się o interesie narodowym, srebrach rodowych, potrzebie zachowania suwerenności etc. Ech, pomarzyć…
Tusk doskonale zrozumiał tow. Czyża. Zaczął użalać się nad samym sobą i szukać współczucia z powodu niechęci na ulicach skierowanej przeciwko niemu.
Jak państwo myślicie, dobrze się z tym żyje, z takim ciężarem? Czy ktoś może mnie podejrzewać, że nie jestem zainteresowany, żeby z ludzi zeszła ta agresja? Ja nie wiem, czy w Polsce jest osoba, której bardziej zależy na tym.
Na szczęście Tusk trafił akurat na empatyczne redaktorstwo, które doskonale rozumie jego dyskomfort. Nikomu z Tercetu nie przyszłoby przecież do głowy, że to Tusk może za jakieś niedobre emocje społeczne być odpowiedzialny. W życiu! To człowiek, który na trzecie imię powinien mieć: Pojednanie.
A co z nieustannym dehumanizowaniem oponentów politycznych i animowaniem wściekłej tłuszczy do wulgarnych sabatów na ulicach? To tylko „pisowskie” media tak to widziały. Na szczęście już ich nie ma. Nie ma też Wąsika i Kamińskiego (przynajmniej na widoku publicznym). I Ziobry też nie ma (były minister ciężko chory znajduje się w szpitalu).
Ludzie – niezależnie od swoich poglądów – jak zobaczą, że media publiczne stają się publiczne, że prokuratura nie jest na takie pstryknięcie pana Ziobry, że jeśli ktoś jest skazany, to idzie siedzieć, a nie jest faworyzowany tylko dlatego, że był przedstawicielem władzy, to mi się wydaje, że także wiele osób patrzących z wściekłością, czy z goryczą na mnie, może zrozumie, że lepiej się żyje w państwie – każdemu bez wyjątku – które jest neutralne wobec obywateli. I gdzie można oczekiwać sprawiedliwych wyroków i sprawiedliwych działań urzędników, którzy będą się kierowali prawem, zasadami, a nie kaprysem partyjnym. Ja wiem, to potrwa lata, ale ja będę w tym bardzo konsekwentny.
Zapamiętajmy tę groźbę! To będzie terror rozłożony na lata.
Tusk zaczął wszak dokładnie odwrotnie niż mówi: wyroki nie są sprawiedliwe, a polityczne, wydawane nierzadko przez uzurpatorów, działania urzędników nie są sprawiedliwe (bo – jak w przypadku Sienkiewicza, gwałcą choćby tę, no… Konstytucję), urzędnicy nie kierują się prawem i zasadami, lecz właśnie interesem partyjnym (bo przecież Bodnar próbuje przejąć Prokuraturę Krajową, by stłamsić śledztwa dotyczące nielegalnych działań Sienkiewicza).
I kolejne pytanie tow. Czyża:
Mamy dwa sądy, dwa trybunały, dwa wyroki, dwóch prokuratorów krajowych prawdopodobnie od dzisiaj i pokrzykiwania, że za te działania pan Bodnar odpowie karnie. To trzeba jakoś załatwić.
Czy Państwu też zabrzmiało to jak pytanie redaktora np. w zielonym mundurze przed 40 laty, który domaga się od szefa Rady Państwa pogonienia warcholstwa?
Na szczęście po chwili premier stanowczo podkreślił:
Ten proces być może potrwa. Ja nie cofnę się ani o krok, nawet jeśli będę słyszał, że jestem zbyt uparty w tej sprawie, albo że to nie buduje dobrej atmosfery. Dla mnie odbudowanie instytucji i ich niezależności jest absolutnie punktem…
…tu następuje charakterystyczne potarcie nosa, które każdy specjalista od mowy ciała zinterpretuje jasno: gość ściemnia! A gość dopowiada:
…punktem wyjścia do tego, żeby państwo polskie stało się znowu akceptowalne dla wszystkich i żeby ludzie znowu odnaleźli te punkty odniesienia. Akceptowane przez wszystkich.
Tusk nam te punkty wskaże i nakaże je akceptować. Biada tym, którzy nie zechcą…
8. Tusk kocha bezprawie i nienawidzi krytyki
Porządkowanie w mediach publicznych postępuje moim zdaniem bardzo efektywnie. (…) Na razie jestem usatysfakcjonowany tą zmianą. (…) Minister Sienkiewicz postępuje i będzie postępował zgodnie z prawem. Jeśli będzie podejmował decyzje, które są zakwestionowane, to one nie będą w mocy, więc tutaj nie ma żadnego ryzyka.
Ależ skąd! Jakiego ryzyka?! 20 grudnia Sienkiewicz brutalnie przejął media publiczne i kazał wyłączyć sygnał TVP Info. Sąd stwierdził, że to bezprawie. I co? No nic. Będziemy udawać, że tego nie było (podobnie jak dziennikarze udający, że robią z nami wywiady). A już na pewno nie będziemy wyciągać konsekwencji. Przy kolejnych decyzjach, spróbujemy wcelować w zgodność z prawem. Może za którymś razem się uda.
9. Skok na spółki
Tak, w tym „wywiadzie” Tusk powtórzył, że – zgodnie z obietnicami z kampanii – będą konkursy do rad nadzorczych i zarządów spółek Skarbu Państwa. Powtórzył to kilkakrotnie.
Będą oczywiście konkursy, z panem ministrem Budką przedstawimy bardzo precyzyjnie listę tych firm ze względu na bezpieczeństwo strategiczne państwa, gdzie nie będziemy udawać, że rząd nie będzie miał wpływu na to, kto zarządza tymi spółkami i z jakiego powodu. Ale we wszystkich bez wyjątku sytuacjach będzie obowiązywał konkurs, także ta idea komitetów nominacyjnych czy rad nominacyjnych jest już realizowana przez pana ministra Budkę. (…) Konkurs będzie metodą, której już nikt nie będzie mógł ominąć, w żadnej spółce Skarbu Państwa.
„Bez wyjątku”. „Bez wyjątku”. „Bez wyjątku”.
„W żadnej spółce.” „W żadnej spółce.” „W żadnej spółce.”
Podkreślam po trzykroć, bo ów wyjątek już przecież jest. Nazywa się Magdalena Roguska. To była szefowa gabinetu politycznego ministra SWiA Marcina Kierwińskiego, skarbnik warszawskiej Platformy i radna stolicy. Od początku stycznia zasiada w radzie nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, do której weszła – a jakże! - bez konkursu.
Czy Tercet o tym wiedział? Na pewno, bo o sprawie było przed dwoma tygodniami dość głośno. Ale jakoś nikt o tym nie wspomniał. Może uważają, że PWPW nie jest strategiczna? Albo po prostu uznali, że to nieciekawe.
A skoro Tusk zrobił to raz, to dlaczego nie może tego samego numeru zrobić 250 innych razy?
10. Będzie wyprzedaż majątku narodowego!
Kiedy po raz pierwszy zostałem premierem i zobaczyłem, jak rozrasta się nieustannie liczba spółek-córek, spółek-matek i tego państwa jest coraz więcej w gospodarce, to nie miałem wątpliwości, że państwo powinno mieć współkontrolę i powinno być obecne w spółkach rzeczywiście o strategicznym znaczeniu. I że niestety wtedy, kiedy nie trzyma się tego w takim ograniczonym zakresie, to pączkują te spółki Skarbu Państwa w postaci spółek-córek, spółek-matek, sióstr (…) i bardzo często chodzi po prostu o bardzo intratne funkcje w radach nadzorczych czy zarządach. O tym też będzie bardzo gorąca debata w ciągu kilku najbliższych tygodni. Kiedy ludzie zobaczą, jak funkcjonują te postaci wyznaczone przez PiS w tych dziesiątkach i setkach spółek poukrywanych w różnych miejscach. Nie zmieniłem zdania. Chcę, by państwo było obecne wyłącznie tam, gdzie to ma naprawdę strategiczne znaczenie dla Polski, dla państwa, dla jego bezpieczeństwa.
WY-ŁĄCZ-NIE! To świetne wieści dla najbogatszych Polaków (zbiegiem okoliczności najczęściej są oni sympatykami PO) oraz przyjaciół Tuska za granicą. W Polsce szykuje się wielka wyprzedaż. A jeśli wielka prywatyzacja, to i wielka korupcja, bo te dwa procesy zwykle chodziły w naszym kraju w parze. Jeśli do tego nie będzie już Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a krystalicznie uczciwy z natury minister Bodnar przejmie pełną kontrolę nad prokuraturą, to różne patologiczne układy biznesowo-polityczne mogą szykować się na potężne żniwa.
11. Aborcja? Nie ścigamy!
Będzie projekt Koalicji Obywatelskiej dopuszczający aborcję do 12. tygodnia życia dziecka – zapowiedział pan premier. Ale wie, że nie ma on szans na wejście w życie. Dlatego jest już gotowy plan B na to, jak omijać (czy też łamać) prawo, skoro nie można go zmienić.
Pracujemy nad tym, aby niezależnie od postępu lub braku postępu w ustawach, żeby zmieniła się radykalnie praktyka postępowania w polskich szpitalach, tzn. żeby lekarze mieli pełną świadomość – do tego będą służyły i konkretne przepisy i oficjalne rekomendacje – że są odpowiedzialni za bezpieczeństwo kobiety. (…) sytuacja zmieni się o 180 stopni. Tzn. tak naprawdę powinni niepokoić się ci, którzy odmawiają pomocy w takiej sytuacji kobiecie. (…) Liczę na zestaw rekomendacji z ministerstwa zdrowia, od konsultanta krajowego. Nie zrezygnujemy tak czy inaczej z tego projektu – aborcji do 12. tygodnia. (…) Nie ustąpię. Jeżeli nie będzie możliwa ustawa dotycząca aborcji legalnej, to będziemy szukali sposobów metodą rozporządzeń, decyzji administracyjnych, perswazji, pewnej polityki prowadzonej przez ministerstwo zdrowia i konsultantów krajowych, by ta zmiana nastawienia była wyraźna i możliwie od dziś.
Oto modus operandi zapewne nie tylko w tej sprawie, ale też w wielu innych, których nie da się przepchnąć przez parlament, bądź natrafią na weto w pałacu prezydenckim. Niewygodne prawo będzie po prostu omijane. Przestępstwo (zapisane w kodeksie karnym) zostanie zdepenalizowane rozporządzeniem. Prokuratorzy po prostu otrzymają instrukcje, których przestępstw mają nie ścigać.
Praworządność jak się patrzy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/678397-tusk-w-butach-dyktatora-zapowiada-wiecej-zla-niz-sie-wydaje