Najśmieszniejsza i zarazem najbardziej ponura była deklaracja człowieka o twarzy Tuska, że chce on, „by w Polsce przywrócono władzę konstytucji”.
Zwykle Władimir Putin „odpowiada” na pytania w grudniu, tym razem zrobił to 12 stycznia. I chyba przeszedł kolejną operację plastyczną, bo zdecydowanie bardziej przypominał Donalda Tuska niż siebie. No i wyjątkowo mówił po polsku, a pytań nie zadawali mu Rosjanie, tylko wysłannicy TVN, TVP i Polsatu. Nie wiadomo zresztą, po co było ich troje, skoro wszystko mogła załatwić jedna osoba. A nawet w ogóle nie potrzeba było pytających, gdyż bez pytań odpowiedzi, czyli wariacje (w sensie muzycznym) bez tematu byłyby takie same.
Ten, który z twarzy był całkiem podobny do Donalda Tuska, stwierdził: „Dla mnie ważne jest, by Polska stała się państwem prawa”. Chyba powinna, skoro od 13 grudnia 2023 r. władza w Polsce zajmuje się wyłącznie krzewieniem bezprawia. Po prostu bohatersko podejmuje same nielegalne decyzje. I chyba jest z tego dumna oraz uważa, że to odważne, bo jednak po 1989 r. żadna władza się na takie jawne bezprawie nie zdecydowała.
Człowiek przypominający z twarzy Tuska, zapewniał też, że ma „wewnętrzne pragnienie, by wreszcie w Polsce każdy zajmował się tym, co do niego należy”. Racja: premier powinien się zajmować rządzeniem, a nie łamaniem prawa i konstytucji oraz niszczeniem wszystkiego, co się nawinie. Człowiek o twarzy Tuska zauważył, że „sprawa mandatów [Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika] jest trudnym doświadczeniem dla nas wszystkich”. Doświadczeniem może jest trudnym, ale prawnie jest łatwa, bo została rozwiązana w listopadzie 2015 r. A to, co stało później jest absolutnym złamaniem orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego z 18 lipca 2018 r., z 26 czerwca 2019 r. oraz z 2 czerwca 2023 r. Jeśli coś jest trudne, to chyba tylko dlatego, że jest nielegalne. Ale skoro ta władza robi właściwie wszystko nielegalnie, to skąd akurat rozterki w tym konkretnym wypadku?
„Muszę protestować w sprawie zarzutu o dualizm prawny. To nie jest spór PiS-PO, czy Kaczyński-Tusk, o model prawny, dziś chcemy przywrócić elementarne zasady państwa prawa. A pierwszą jest respektowanie wyroków sądu”. Przywracanie zasad prawa poprzez totalne łamanie prawa jest ciekawym eksperymentem w dziejach ludzkości. Tyle że stosowanym tylko przez tyranów i zamordystów. Normalnie w demokracji prawo jest respektowane. A zacząć można od respektowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, który jest w Polsce sądem ostatniego słowa.
Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że „min[ister] A[dam] Bodnar próbuje usunąć D[ariusza] Barskiego ze stanowiska Prokuratora Krajowego, do czego nie ma żadnych samodzielnych kompetencji. Przekazał Prokuratorowi Barskiemu swoją ‘decyzję’ w tej sprawie. Zmiana na stanowisku Prokuratora Krajowego to zgodnie z ustawą kompetencja Premiera i Prokuratora Generalnego we współdziałaniu z Prezydentem. Działanie A. Bodnara bez udziału Premiera i Prezydenta to kolejne rażące naruszenie prawa (ustawy i art. 7 Konstytucji)”. Człowiek o twarzy Tuska odpowiedział na to: „Będziemy się spierali w sprawie konstytucji i dlatego jest tak ważne uznanie decyzji Bodnara”. I doradził prezydentowi, by najpierw się zapoznał z decyzją, a potem pisał w mediach społecznościowych.
Człowiekowi o twarzy Tuska zapewne chodziło o uzasadnienie decyzji Adama Bodnara, co dla głowy państwa nie ma żadnego znaczenia, bowiem w żaden sposób to nie zmienia koniecznego warunku współdziałania z nim. Nie jest tak, że się prokuratora krajowego odwołuje i poucza głowę państwa, tylko wszystko powinno przebiegać odwrotnie. A skoro nie przebiegło, jest bezprawiem. Z kolei związek logiczny między „sporem w sprawie konstytucji” a „uznaniem decyzji Bodnara” jest taki, jak między wiedzą, że w Polsce jeździ się prawą stroną jezdni, a uzasadnianiem tego, czy np. człowiek o twarzy Tuska może jeździć lewą stroną. Niech spróbuje!
Najśmieszniejsza i zarazem najbardziej ponura była deklaracja człowieka o twarzy Tuska, że chce on, „by w Polsce przywrócono władzę konstytucji”. I zapewne w ramach tego przywracania uznał, że trzeba traktować jak nieistniejące trzy artykuły konstytucji (2., 7. i 10.) bez których Polska nie jest demokracją, tylko tyranią. Zresztą ogólnie przywracanie władzy konstytucji polega od 13 grudnia 2023 r. na jej łamaniu praktycznie w każdej decyzji nowej władzy.
Powiada człowiek o twarzy Tuska, że „posłowie tej partii [PiS] organizowali zajazdy na budynki TVP i Polskiej Agencji Prasowej, próbowali blokować działania nowych władz. A wszystko pod hasłami końca demokracji, łamania konstytucji oraz dyktatury”. Bardzo trafny opis. Nie ma żadnych „nowych władz”, bowiem są one nielegalne w świetle tego, co stwierdzono odmawiając wpisu do KRS owych „nowych władz”. A odmowa miała podstawy w złamaniu ustaw i konstytucji. Czego zatem człowiek o twarzy Tuska nie rozumie? Tak, chodzi o „koniec demokracji, łamanie konstytucji oraz dyktaturę”.
Tylko Putin po operacji plastycznej, po której ma twarz Tuska, mógłby twierdzić, że „ludzie w czwartek [11 stycznia 2024 r.] protestowali w obronie milionowych zarobków tych, którzy nigdy nie powinni być dziennikarzami”. Polacy protestowali przeciwko „końcowi demokracji, łamaniu konstytucji oraz dyktaturze”. A dziennikarzem nigdy nie powinien być niejaki Donald Tusk, który twierdzi, że nim był. Nawet gdyby uznać, że faktycznie był, to tylko formalnie, bo chyba uprawiał jakiś inny zawód. I tak mu zostało. Niby jest premierem, a przecież faktycznie kimś zupełnie innym. I każdy zawód, który ktoś wstawi w to miejsce, gdzie można wpisać, czym się faktycznie zajmuje człowiek o twarzy Tuska będzie pasował. Z jednym wyjątkiem: „polski premier”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/678142-czy-w-trzech-telewizjach-mowi-donald-tusk-czy-putin