Pójściem w ślepą uliczką jest rozpatrywanie decyzji prezydenta o wszczęciu procedury ułaskawieniowej wobec ministrów Wąsika i Kamińskiego tylko na płaszczyźnie prawnej. Albo, z drugiej strony, tylko jako emocji, których w tej sprawie oczywiście nie brakuje.
Pierwsze wrażenie jest takie, że prezydent zaprzecza sam sobie. Należy to wyjaśniać, bo koalicji 13 grudnia będzie zależało na zabagnianiu tej sprawy. Będą teraz usilnie dążyć do tego, byśmy myśleli, że udało się wpędzić Andrzeja Dudę w ślepą uliczkę. Na tym polegała ta pułapka, że zachęcano prezydenta, by po prostu ułaskawił Wąsika i Kamińskiego jeszcze raz i będzie po sprawie, natychmiast wyjdą na wolność. Tak by było! Ale wówczas prezydent rzeczywiście uznałby, że zastosowany przez niego w 2015 roku akt łaski był nieskuteczny. To dlatego przez wiele tygodni słyszeliśmy, że ponownego aktu łaski nie będzie. I go nie ma!
Procedura wszczęta przez prezydenta wczoraj ma zupełnie inną podstawę prawną, tutaj chodzi o Kodeks Postępowania Karnego, a nie prerogatywę wynikającą z Konstytucji RP. Efekt może być na końcu taki sam, ale to potrwa. Teraz wszystko leży w rękach Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, w szczególności w jego gestii jest decyzja, czy posłowie PiS będą mogli wyjść z aresztu w czasie trwania procedury ułaskawieniowej. Znając jednak ten obóz, pamiętając choćby obstrukcję Senatu w różnych kwestiach, wiedząc o ich bezwględności, spodziewam się, że dobrej woli tutaj nie będzie. Przeciągną każdy krok maksymalnie, co będzie wiązało się z bezpośrednim narażeniem zdrowia, a może i życia głodujących Maciej Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
Politycznie to był dla prezydenta zapewne trudny i w przyszłości być może kosztowny krok. Gdyby chodziło tylko o zimną kalkulację, Andrzej Duda powinien trwać na stanowisku, że jego ułaskawienie z 2015 roku obowiązuje i kropka. Ogłaszając swoją decyzję prezydent podkreślił, że zostaje ona podjęta po spotkaniu z żonami posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Do polityki i prawa dołączył czynnik ludzki. Ale, podkreślam, dołączył, a nie zastąpił je.
Myślę, że gdyby chodziło o kogoś innego, prezydent dłużej by się wahał, a może nawet takiej decyzji by nie podjął. No, ale Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński to - jak usłyszeliśmy w pałacu - „ludzie krystaliczni”. Znani z tego, że w polityce nigdy nie kierowali się osobistym zyskiem. Przypomnijmy, że nawet sprawa wyjaśnienia „afery gruntowej”, która stała się pretekstem do ich skazania była dowodem na to, że ściganie korupcji jest dla nich ważniejsze niż trwanie przy władzy. Przecież de facto ich działania zakończyły rządy koalicji PiS-LPR-Samoobrona i doprowadziły do przyspieszonych wyborów, które PiS przegrał. Zimni i wyrachowani politycy tak nie robią.
Jeśli więc dla kogoś prezydent miał cofnąć się o pół kroku, poszukać innej drogi, zaryzykować część swojego prestiżu, to właśnie dla nich. To jest ludzka twarz polityki, pojęcie kompletnie obce funkcjonariuszom koalicji 13 grudnia.
CZYTAJ TAKŻE: Wsparcie dla Mariusza Kamińskiego przed aresztem w Radomiu! Żona posła PiS: Niech wie, że są ludzie, którzy walczą ze złem
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/678010-decyzja-pad-ws-pierwszych-wiezniow-politycznych-tuska