Żona Lota, zamieniona w słup soli, może stać się symbolem tych wszystkich, którzy z niedowierzaniem usłyszeli z ust rzecznika Komisji Europejskiej Erica Mamera, pytanego o kwestie zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, że „nie będziemy się wypowiadać na temat konkretnych wydarzeń w państwach członkowskich UE”.
Mając w pamięci wieloletnie pouczanie, dyscyplinowanie, grożenie Polsce karami finansowymi w sprawach będących wyłączną kompetencją państwa członkowskiego przez eurokratów w postaci różnych komisarzy, europosłów z frakcji liberalno-socjalistycznych i ponad czterdzieści rezolucji Parlamentu Europejskiego, w których batożono Polskę pod rządami prawicy, zdumienie ludzi, którzy wierzyli w to, że kierują się oni wyłącznie „wartościami europejskimi” i strzegą „praworządności”, iż wyłączono ten mechanizm służący grillowaniu Polski jest zrozumiałe.
Ci, którzy ostrzegali, że są to działania zmierzające do zmiany rządu w Polsce i w efekcie podporządkowania i w dużej mierze ograniczenia suwerenności Polski na rzecz mającego powstać centralnego państwa europejskiego pod „moralnym” i ekonomicznym przywództwem Niemiec, mogą odczuwać bardzo gorzką satysfakcje i rozgoryczenie, iż nie słuchano ich i nie podjęto zaporowych działań, by do tego nie dopuścić.
Batożenie rezolucjami Parlamentu Europejskiego
Komisja Europejska, jeżeli ingerowała w wewnętrzne sprawy Polski, to zawsze pod hasłem przestrzegania „praworządności” tak jak ona ją rozumie, a jej szczególne zainteresowanie budziła kwestia organizacji sądownictwa w naszym kraju, choć nie miała do tego żadnych traktatowych upoważnień. Dlatego wszystko odbywało się pod hasłem „prawa europejskiego” i jego nadrzędności nad prawem krajowym. Jedna z najbardziej skandalicznych ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski to list unijnego komisarza ds. sprawiedliwości, Didiera Reyndersa do premiera Morawieckiego, by ten wycofał z Trybunału Konstytucyjnego swoje pytanie, dotyczące nadrzędności polskiej konstytucji nad prawem unijnym. I choć zapadały wyroki trybunałów konstytucyjnych m.in. Niemiec, Francji, Czech, Hiszpanii, Włoch i Litwy, które orzekały wyższość krajowego porządku konstytucyjnego nad prawem unijnym, to jedynie Polska była „czarnym ludem”, ciągle straszonym konsekwencjami za nie przyjęcie optyki KE.
Rezolucje Parlamentu Europejskiego, których wysmażono przeciwko Polsce od momentu objęcia rządów przez prawicę ponad czterdzieści, wprawdzie nie miały mocy prawnej, ale często żądały w konkluzjach działań Komisji Europejskiej polegających na przykład na blokadzie środków z budżetu Unii, przede wszystkim z KPO. I właśnie w rezolucjach brutalnie ingerowano w to, co było „konkretnym wydarzeniem” w państwach członkowskich. Wystarczy wymienić dwa „konkretne” przykłady, choć znalazłoby się wiele więcej. Parlamentowi nie podobał się „lex TVN”, czyli projekt ustawy zakazujący kapitałowi spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego posiadania pakietu większościowego w polskich mediach. I choć tego typu ograniczenia są stosowane w krajach UE, np. we Francji nie może on posiadać więcej niż 20%, to podniósł się krzyk, iż polski rząd chce nałożyć kaganiec mediów, dławi wolność prasy i chce „zabić” stację telewizyjną, której nie lubi. Kiedy teraz inny rząd „zabił” stację, której nie lubi, cisza na brukselskich salonach aż krzyczy. Drugi przykład – żądanie w rezolucji PE uchylenia ustawy powołującej komisję badającą rosyjską ingerencje w bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022, bo zdaniem autorów jest ona wymierzona w lidera ówczesnej opozycji, Donalda Tuska.
Weber cieszy się z aresztów, bo Tusk „zaprowadza praworządność”.
Aresztowanie i osadzenie dwóch liderów dzisiejszej opozycji w zakładach karnych , do tego posłów na Sejm, chronionych immunitetem, na brukselskich elitach żadnego wrażenia nie robi. Wręcz przeciwnie, Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, który objął to stanowisko po Tusku i jednocześnie jest liderem największej frakcji w PE z zadowoleniem odniósł się do zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika stwierdzając, że doprowadzenie ich do więzienia jest jednym z kroków mających przywrócić Polsce „praworządność”. „Popieramy działania polskiego rządu” - oświadczył Weber.
Jacek Saryusz-Wolski napisał w mediach społecznościowych:
Poparcie szefa EPP i frakcji EPP w Parlamencie Europejskim ma głębokie i wiele mówiące znaczenie. Atak na konstytucyjne organy polskiego państwa zaczął się od podważania KRS, SN,TK przez KE i TSUE, działania rządu Tuska są tego ciągiem dalszym.
Trudno się dziwić uciesze Webera. W końcu i Parlament Europejski, i Komisja Europejska i wreszcie TSUE mogą odetchnąć z ulgą, że nie muszą się już zajmować sprawami Polski. Człowiek Brukseli i Berlina załatwi to za nich (choć kiedyś rosyjska prasa pisała, że to ich człowiek, ale można pójść na kompromis – niech będzie rotacyjny) i to bez białych rękawiczek, a rada jednego z polskich lewicowych europosłów, by Polskę, jak wrzeszczącego bachora, wystawić za drzwi, zamienia się powoli w ponurą rzeczywistość, wbrew buńczucznym zapowiedziom koalicji 13 grudnia, że dopiero teraz nasz kraj zacznie rozdawać karty w Unii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/677966-ke-juz-sie-nie-wtraca-a-weber-chwali-zelazna-miotle-tuska