Dziś trudno w debacie publicznej skutecznie zarzucić Donaldowi Tuskowi uprawianie polityki „po rosyjsku” - choć tak właśnie jest. Choć siłowe przejmowanie mediów, wyłączanie sygnału nielubianej stacji, aresztowania opozycji i groźby wobec niezależnych instytucji są standardem iście postsowieckim, to jednak te oskarżenia zostały już umiejętnie pozbawione znaczenia przez wykorzystywanie ich wobec PiS.
Zjednoczona Prawica jako partia walcząca z korupcją, wprowadzająca w mediach pluralizm i konsekwentnie antyrosyjska (reakcja na inwazję rosyjską ostatecznie to potwierdziła) została marketingowo ubrudzona tym wszystkim, czym nie tylko nie jest, ale tym, co od lat zwalcza.
Nieustanne oskarżanie przez 8 lat partii Jarosława Kaczyńskiego o budowanie autorytaryzmu przyniosło dwa efekty. Po pierwsze część Polaków w to kłamstwo uwierzyła, a po drugie - te hasła są już zużyte i na społeczeństwie zrobią ograniczone wrażenie.
Nastąpiła więc tutaj subwersja - odwrócenie znaczeń i semantyczny paraliż, uniemożliwienie porozumienia się w społeczeństwie co do podstawowych pojęć. Operacja „subwersji” została przeprowadzona z czynną pomocą byłych (?) funkcjonariuszy tajnych służb, niekiedy wyszkolonych w poprzednim ustroju. Sam Grzegorz Rzeczkowski i Tomasz Piątek, autorzy komunikatu o rzekomych rosyjskich wpływach w polityce Jarosława Kaczyńskiego, przyznawali w swoich pracach, że ich informatorami byli ludzie ze służb. Nie pierwszy to przypadek, że „dziennikarz śledczy” zamiast odkrywać prawdę staje się narzędziem w szerzeniu kłamstwa. Dziś pałkarskiego przejmowania instytucji kultury dokonuje podpułkownik UOP Bartłomiej Sienkiewicz a szarą eminencją stojącą za marszałkiem sejmu jest dawny koordynator służb w rządzie Donalda Tuska - Jacek Cichocki. Już tylko wisienką na torcie są powiązania obecnej szefowej TVN z człowiekiem typowanym na agenta - nielegała - Michałem Kieli, jej rodzonym bratem. Lista ludzi służb mających wpływ na kierunki demontażu państwa przez obecną władzę jest dłuższa (warto jeszcze odnotować obecność gen. Bondaryka w MSWiA), ale nie tylko skład personalny potwierdza autorstwo obecnej „subwersji”.
Sposób przeprowadzenia tej dezinformacji i jej skala (zupełne odwrócenie rzeczywistości) potwierdza, że nie była to zwykła „kampania PRowska” czy klasyczny marketing polityczny. Tak jak 13 grudnia 1981 roku Jaruzelski nie był zatroskanym o praworządność silnym człowiekiem do ratowania kraju, tak 13 grudnia 2023 roku Donald Tusk nie jest przywracającym praworządność demokratą z „żelazną miotłą”. Spreparowano im wizerunek dokładnie odwrotny od rzeczywistych działań i intencji, przygotowano maskirowkę doskonałą.
To zamordyści na usługach obcych interesów, wspieranych dodatkowo przez służby. Do końca też nie wiemy, które to są służby.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/677676-ktore-sluzby-stoja-za-zamachem-stanu-w-polsce