Kilka lat temu w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika Die Zeit dyrektor generalny Deutsche Welle Peter Limbourg przyznał otwarcie, iż nadawca publiczny, którym kieruje jest „częścią soft power Niemiec”. Mimo tego rządowa rozgłośnia, od początku nierentowna, skierowana do zagranicznego odbiorcy, i finansowana w całości z budżetu, jego zdaniem „w żaden sposób nie jest podobna do Russia Today” bo jest „obiektywna” i „promuje tolerancję, zrozumienie dla innych oraz prawa człowieka”. To co pan dyrektor chciał przez to powiedzieć, to to, że Deutsche Welle jest częścią arsenału perswazji Berlina, jego dyplomacji, której zadaniem, jest obok promocji wyżej wymienionych wartości, do których odwołuje się Berlin jako moralne mocarstwo, także dbałość o niemiecki interes i punkt widzenia. Jest da facto jednym z ogniw ministerstwa spraw zagranicznych RFN; pełni rolę propagandową i lobbystyczną niemieckich interesów.
Medialna wizytówka Niemiec
W ustawie o Deutsche Welle z 1997 jest to nawet wprost tak sformułowane: „(Kanały DW) mają stanowić forum dla niemieckiego oraz innych punktów widzenia na ważne tematy, zwłaszcza politykę, kulturę i ekonomię, zarówno w Europie, jak i na innych kontynentach. [….] Są one nośnikami zagranicznej polityki kulturalnej Republiki Federalnej Niemiec”. Niemiecka rozgłośnia radiowo-telewizyjna podporządkowana bezpośrednio sekretarz stanu ds. mediów i kultury (obecnie to polityk Zielonych Claudia Roth), jest według własnej definicji „medialną wizytówką Niemiec zagranicą” i ma „generować akceptację oraz zrozumienie dla polityki Berlina w krajach docelowych”. W skrócie: jest to rozgłośnia propagandowa, której dyrektor lubi podkreślać, że jest ona „obiektywna”, bowiem przedstawia wszystkie punkty widzenia w niemieckiej debacie publicznej (z wyjątkiem oczywiście AfD).
Deutsche Welle nie aspiruje i nigdy więc nie aspirowała do tego, by przedstawiać punkt widzenia krajów, na których opinię publiczna ma oddziaływać. To dotyczy także, a może szczególnie Polski. Tym bardziej dziwi, że neoTVP postanowiła skorzystać z usług dziennikarki „Deutsche Welle”, która nadała dla neoTVPInfo korespondencję z Berlina. Wydarzenia z Niemiec relacjonowała w zeszłym tygodniu Magdalena Gwóźdź-Pallokat, zresztą żona byłego korespondenta ARD w Warszawie Jana Pallokata, który zarzucał w swoich korespondencjach Polakom m.in. rasizm i antysemityzm. Nie wiem jakie rozumowanie kryło się za tą decyzją. Pozbycie się wszystkich korespondentów naraz jako politycznie niewłaściwych doprowadziło bez wątpienia do braków personalnych, ale zapewne dało się znaleźć kogoś w Berlinie, kto nie pracuje w rozgłośni, której zadaniem jest budowanie niemieckiej siły zagranicą, w tym w Polsce. Można było też kogoś wysłać na miejsce.
TVP z niemiecką propagandą
No, ale może tu chodziło o nostalgię. Za lepszymi czasami, kiedy współpraca Polsko-Niemiecka (czytaj: wiernopoddańczość Warszawy) kwitła, także medialna. W 2014 r. Deutsche Welle i Telewizja Polska zacieśniły współpracę. „Nasza współpraca trwa już od dawna, ale takie ramowe porozumienie pozwoli ją zaktywizować i poszerzyć o nowe tematy i pola działania” – chwalił się ówczesny prezes TVP Juliusz Braun. W planach było nawet „wspólne szkolenie pracowników”. Współpraca była zachwalana jako szansa dla Polski. „Wiąże z umową nadzieję, iż dzięki kooperacji z Deutsche Welle, która adresuje swój program do widzów na całym świecie, również szeroka tematyka polska dotrze do odbiorców za granicą” – mówił Braun. Po co budować własną telewizję dla zagranicy, taką jak choćby niedawno zlikwidowany TVP World, skoro jest Deutsche Welle? Jeśli będziemy bardzo grzeczni, to może coś spadnie z pańskiego stołu.
Deutsche Welle w neoTVP wpisuje się w szerszą estetykę tej stacji. Wygląda to jak sprzed 10 lat, brzmi jak sprzed 10 lat. Kiepska realizacja i przytłaczająca nuda dla ostatnich resztek fajnopolaków. Najwyraźniej ekipa Donalda Tuska usiłuje cofnąć siebie i nas do lat 2007-2014: niemiecka korespondentka w polskiej publicznej telewizji, w Sorosowej Rzeczpospolitej promocja euro, a w Wirtualnej Polsce wywiad z panią z Fundacji Bertelsmanna, która chce przekonać Polaków do federalizacji UE. Polak, Niemiec, co za różnica? Czekam teraz już tylko na powrót kiczu pojednania. Ten sięga jeszcze dalej niż poprzedni rząd Donalda Tuska. No i Deutsche Welle miało w jego szerzeniu niemały udział. Olać te osiem lat rozwoju i wzmocnienia pozycji Polski, oraz za tym idącego wzrostu aspiracji Polaków. Wróćmy do roli brzydkiej panny na wydaniu. Wtedy znów nas pokochają za Odrą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676881-miedzy-nami-kolegami-deutsche-welle-pasuje-do-neotvp