To nie jest tak, że obserwujemy tylko swoje niebo, ale także to, co dzieje się poza granicami kraju, dlatego można było szybciej poderwać F-16 z Krzesin i Łasku - mówił w TVN24 wiceszef MON Paweł Bejda odnosząc się do poderwania we wtorek dwóch par myśliwców w związku z rosyjskim atakiem na Ukrainę.
We wtorek przed godz. 8 rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało na portalu X, że w związku z aktywnością rosyjskiego lotnictwa atakującego Ukrainę, dla zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni do lotu poderwane zostały dwie pary - polska i amerykańska - myśliwców F-16, wraz z sojuszniczym tankowcem powietrznym. Wskazano, że samoloty wystartowały z bazy ok. godz. 6 rano.
To, co się stało trzy dniu temu i to, co się stało wczoraj w nocy, świadczy o tym, z jaką agresją agresor rosyjski atakuje Ukrainę. To również pokazują nasze wojska sojusznicze i nasze radary. To nie jest tak, że obserwujemy tylko swoje niebo. Wojsko obserwuje również to, co dzieje się poza granicami Polski. Stąd można było szybciej poderwać F-16 z Krzesin - to są nasze siły, czy ewentualnie z Łasku - są to siły amerykańskie
— powiedział wiceszef MON Paweł Bejda.
Dodał, że między siłami polskimi i sojuszniczymi jest pełna współpraca.
Nasze siły i siły amerykańskie absolutnie ze sobą współpracują. Tu nie ma żadnej dowolności i żadnych przypadków
— zapewnił.
Cała ta sytuacja jest absolutnie monitorowana, to są dwa samoloty AWACS, to już nie jest jeden, są dwa
— powiedział. Zwrócił też uwagę, że oba samoloty „są bardzo często w powietrzu”.
Zaawansowana technologia
To są bardzo nowoczesne samoloty; są również po to, żeby śledzić to, co się dzieje jeżeli chodzi o zagrożenie ze strony rosyjskiej na Ukrainie, ale jednocześnie potrafimy przewidzieć, jeżeli rakiety ze strony rosyjskiej są wystrzelone, czy jest w tym przypadku zagrożenie dla Polski
— powiedział.
Odnosząc się do kwestii rakiety, która w piątek przekroczyła polską przestrzeń powietrzną i przez 3 minuty w niej przebywała, zaznaczył, że najprawdopodobniej miała ona zaatakować Lwów od strony zachodniej.
Ta rakieta uderzyła w składy po stronie ukraińskiej
— powiedział powołując się na informacje ze strony Ukrainy i wojsk sojuszniczych.
Zakładamy, że Rosjanie testują naszą czujność; czy nasze procedury działają, czy w odpowiednim momencie i przez odpowiednie siły i służby jest reakcja ze strony Polski
— mówił.
W nocy z poniedziałku na wtorek i we wtorek rano miała miejsce kolejna seria ataków powietrznych Rosji na Ukrainę. Na całym terytorium Ukrainy we wtorek rano obowiązuje alarm przeciwlotniczy; Rosjanie zaatakowali m.in. Kijów i Charków. Nad ranem ukraińskie lotnictwo ostrzegło, że w stronę Ukrainy zmierza 16 rosyjskich bombowców strategicznych Tu-95M uzbrojonych w rakiety.
Poprzedni zmasowany atak lotniczy Rosji na Ukrainę miał miejsce w piątek rano. Polskie wojsko wykryło wtedy obiekt, który naruszył polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą. Jak informował potem polski Sztab Generalny, była to najprawdopodobniej jedna z rosyjskich rakiet wycelowanych w Ukrainę, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną, a chwilę później ją opuściła.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676823-wiceszef-mon-wojsko-obserwuje-co-dzieje-sie-poza-granicami