W programie „Kropka nad i” na antenie TVN24 minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar w dalszym ciągu utrzymywał, że zamach rządu Tuska na media publiczne był działaniem zgodnym z prawem. Satyrykowi Janowi Pietrzakowi zarzucił natomiast „nawoływanie do nienawiści”.
Pietrzak „nawoływał do nienawiści”?
Rozmowę z Adamem Bodnarem Monika Olejnik zaczęła od pytania o wypowiedź Jana Pietrzaka w sylwestra na antenie TV Republika na temat nielegalnych imigrantów.
To są słowa absolutnie niedopuszczalne, nie można w taki sposób nawoływać do nienawiści i używać tego typu porównań. Cieszę się, że Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo
— podkreślił minister Bodnar.
Nie można w pewnym sensie słów nawołujących do nienawiści kwalifikować jako żart. Trzeba zdawać sobie sprawę, kiedy i na jaki temat żartujemy
— dodał.
Byłem zdumiony słowami pana ministra Mastalerka. Zacząłem się zastanawiać, ile trzeba mieć złej woli, aby interpretować zwyczajne poinformowanie, że prokuratura powinna się zająć sprawą, jako atak na stację telewizyjną
— powiedział szef MS, odnosząc się do komentarza prezydenckiego ministra Marcina Mastalerka.
Pytany o to, czy TV Republika zostanie ukarana, za wypowiedź Pietrzaka, na którą nie zareagowała prowadząca rozmowę dziennikarka, gość TVN odpowiedział:
To jest pytanie do KRRiT i o ile wiem odpowiednie zawiadomienia zostały złożone.
Cóż, jakkolwiek słowa Jana Pietrzaka można oceniać różnie, to jednak uczciwiej byłoby przyznać, że akurat z nawoływaniem do nienawiści nie mieliśmy tutaj do czynienia. Może w nawale obowiązków minister nie zdążył zapoznać się z pełną wypowiedzią satyryka, jednak skoro zabiera głos w jakiejś sprawie i alarmuje prokuraturę, to warto, aby wiedział, o czym mówi i skoro mówi o „nawoływaniu do nienawiści” - powinien wskazać, w którym fragmencie to zjawisko zaobserwował.
CZYTAJ TAKŻE: Burza po słowach Jana Pietrzaka. Jak brzmiała pełna wypowiedź? „Powinniśmy na to się uczulić w nadchodzącym roku”
Szef MS podgrzewa rzekomą „aferę hejterską”
Monika Olejnik zadała swojemu rozmówcy pytanie z tezą:
Czy nie ma pan pokusy zaglądać do śledztw, jak zapewne czynił minister Ziobro?
Przypomnijmy, że były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro jest obecnie ciężko chory i może powinien odnieść się do tego rodzaju insynuacji dziennikarki, jednak nie ma takiej możliwości. Bodnar postanowił dać spokój swojemu poprzednikowi, powrócił jednak do kwestii rzekomej afery hejterskiej. Tej samej, którą na łamach naszego portalu wielokrotnie opisywał redaktor Wojciech Biedroń, udowadniając, że cała sytuacja była w istocie „ustawką” części środowiska sędziowskiego nieprzychylnych ówczesnemu rządowi Zjednoczonej Prawicy, a dowody, które prezentowali w sądach dziennikarze mediów sympatyzujących z ówczesną opozycją były raczej mizerne.
Chodzi nie tyle o zaglądanie do śledztw, co raczej orientowanie się, czy one są w ogóle dobrze prowadzone. Jeżeli mieliśmy aferę hejterską w MS, tyle lat minęło, w sprawie się nic nie dzieje, to moją rolą i odpowiedzialnością jest spytać: no dobrze, to co się w tej sprawie dzieje?
— stwierdził tymczasem szef MS w rozmowie z Moniką Olejnik.
Czym innym jest dowiadywanie, co się w sprawie dzieje, a czym innym ingerowanie w tryb: mówienie, że „musicie zrobić koniecznie to i to”
— wskazał Adam Bodnar.
Pytany, czy były minister i Prokurator Generalny „powinien ponieść konsekwencje swoich działań”, gość TVN24 odparł:
Jestem ostatnią osobą, która będzie w mediach mówiła bez pokrycia, kto i za co ma ponieść odpowiedzialność, ale wiem jedno: jest ileś spraw niewyjaśnionych. W ministerstwie zajmujemy się teraz kwestią Funduszu Sprawiedliwości. To są sprawy, do których trzeba wracać.
„Sytuację należało uzdrowić”
Prowadząca zapytała swojego rozmówcę także o orędzie noworoczne prezydenta Andrzeja Dudy i zarzuty pod adresem obecnych władz dotyczące metod przejmowania mediów publicznych.
Pan prezydent ma prawo do różnych opinii, natomiast ja w tej sprawie nie widzę łamania konstytucji i nadużywania władzy. Nie rozumiem więc, skąd tak wielkie oburzenie pana prezydenta
— stwierdził Bodnar.
Znam stanowisko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. W tym stanowisku zabrakło mi zwrócenia uwagi na to, co działo się z mediami publicznymi przez ostatnie lata – w jakim zakresie przyczyniały się do szerzenia dezinformacji, nienawiści w stosunku do niektórych grup społecznych czy niektórych osób. I jak głęboko utrwalony został stan wykorzystywania mediów publicznych wyłącznie dla celów jednego środowiska
— powiedział szef MS.
Cóż, może dlatego, że HFPC oceniała tę konkretną sprawę, czyli używanie metod, które nie przystoją władzy mieniącej się „demokratyczną”.
Wydaje mi się, że najważniejsze w tej sytuacji jest przekonywanie obywateli, że celem mediów publicznych jest dostarczanie rzetelnych informacji, zapewnienie obywatelom szerokiego spektrum opinii na różne tematy i jestem przekonany, że to się właśnie dzieje
— stwierdził Bodnar, najwyraźniej dając do zrozumienia, że na tyle ciężko pracuje w MS, iż nie miał czasu obejrzeć „19:30”, czyli programu, który w neoTVP zastąpił dotychczasowe „Wiadomości”.
Możemy spierać się na różne opinie i argumenty różnych ekspertów, ale dla mnie największym autorytetem jest pani prof. Ewa Łętowska, która powiedziała, że to rozwiązanie jest wręcz takim eleganckim z punktu widzenia prawnego, ponieważ podkreśla rolę właściciela, który dąży do tego, aby media wykonywały swoje zadania
— podkreślił.
Cóż, szarpanie parlamentarzystów niewątpliwie było niezwykle „eleganckie”.
Również NIK krytykował media, także z powodu wydatkowania środków publicznych. To kolejny dowód, że sytuację należało uzdrowić
— mówił minister sprawiedliwości.
Bodnar o sprawie Kamińskiego i Wąsika
Odnosząc się do sprawy posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, Prokurator Generalny ocenił, że ułaskawienie ich przez prezydenta w 2015 r. było „błędem” i właśnie dlatego Andrzej Duda jak na razie nie chce ponownie, gdy wyrok jest prawomocny, zastosować wobec polityków prawa łaski. Zdaniem Adama Bodnara, ponowne ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika byłoby dowodem na niewłaściwość decyzji prezydenta z 2015 r.
Na razie mamy prawomocny wyrok sądu. Jak rozumiem, panowie korzystają teraz z ostatnich możliwości proceduralnych. A teraz mamy jeszcze jedną możliwość: ponowne ułaskawienie przez pana prezydenta
— podkreślił gość TVN24.
Mamy zasadę równości wobec prawa i proces karny musi się toczyć do końca. Powinni mieć świadomość, że prawo obowiązuje wszystkich, powinni mieć poczucie, że zostanie zastosowane w sposób równy
— wskazał minister.
Jeżeli marszałek Hołownia dał szansę na przeprowadzenie tych procedur do końca, a obrońca panów Wąsika i Kamińskiego złożył wniosek o wstrzymanie wykonania kary, to z tych możliwości korzystają. Ale też każdy obywatel ma prawo żądać ułaskawienia od prezydenta
— zaznaczył szef MS.
Zaskakujące, że to, co robi obecna władza w mediach publicznych minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny określa jako „uzdrawianie sytuacji”. Narażanie spółki na gigantyczne straty z całą pewnością nie jest żadnym „uzdrawianiem”.
aja/TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676820-bodnar-dalej-nie-ma-nic-do-zarzucenia-sienkiewiczowi