Zajęta przez przez bezprawnie nasłanych ludzi podpułkownika Bartłomieja Sienkiewicza główna siedziba Telewizji Polskiej przy ulicy Woronicza w Warszawie przypomina gmach okupowany przez wroga - twierdzą nasi informatorzy, którzy mieli możliwość tam przebywać albo muszą pojawiać się w pracy.
Stan spraw ma się następująco: główne wejście od ulicy Samochodowej pozostaje zamknięte. W głównym holu, dobrze znanym widzom bo odbywało się tam wiele wydarzeń, rozłożyli się ochroniarze prywatnej firmy. Jest ich zwykle kilkunastu. Do tego policjanci, którzy tak naprawdę - bez podstawy prawnej - pilnują by bezprawne siłowe działania napastników nie mogły spotkać się z właściwą reakcją legalnych władz Telewizji Polskiej.
Dwa policyjne radiowozy blokują też wjazd od ulicy Samochodowej.
Wejść do TVP można dziś zasadniczo od ulicy Woronicza, starym wejściem F. Dlaczego? Bo tam łatwiej kontrolować wchodzących, a z wąskiego korytarza w każdą stronę można zamknąć stalowe drzwi.
Nawet gdyby ktoś się prześlizgnął to czekają go kolejne zapory gdyż piętra i przejścia między budynkami zostały poodcinane. Wedle naszych informacji przed drzwiami do każdego strategicznego miejsca stoją ochroniarze i policjanci.
Naga siła jest tu jak widać kluczowym argumentem.
W budynku, jak twierdzą nasi rozmówcy, panuje strach. Ludzie boją się wyrażać opinie, drżą o pracę, neo-kierownictwo nie ukrywa zresztą, że szykowane są listy osób do zwolnienia.
Skoro zwolnili Marka Sierockiego to znaczy, że czystka będzie podobna do tej po stanie wojennym
— słyszymy.
Opowiedziano nam też o sytuacji, że w gronie trzech osób w jednym z działów TVP jeden pracownik wyraził wątpliwość czy w taki sposób, policją i ochroniarzami, należy przywracać „praworządność”. Tylko tyle - zastrzeżenie dotyczyło wyłącznie brutalnego stylu działania nowej władzy. Nie minęła godzina a pracownik ten został wezwany do kierownika, który doskonale znał szczegóły prywatnej przecież rozmowy. Ktoś błyskawicznie doniósł. Usłyszał ostrzeżenie, że jeszcze jedno słowo niezadowolenia a może żegnać się z pracą. Nie jest pewne czy i tak to nie nastąpi.
Panuje strach, donosy są na porządku dziennym, panuje przekonanie o pełnej inwigilacji ludzi, w tym także ich telefonów
— słyszymy.
Klimat „stanowojennowy” powiększa świadomość, że obiekt jest silnie zabezpieczony, wszędzie są kamery. Pracowników działów informacji ostrzega się, że kamery obserwują także siedzibę TAI na Placu Powstańców Warszawy gdzie obecnie urzęduje legalny prezes TVP Michał Adamczyk.
Padają groźby, że jak komuś się nie podoba, jak pójdzie odwiedzić koleżanki i kolegów, to wyleci dyscyplinarnie a może też spotkać go coś gorszego. Na korytarzach panuje bowiem świadomość, że w tym zamachu biorą udział nie tylko służby specjalne ale także ludzie dawnej SB
— relacjonuje jeden z rozmówców.
Tak wygląda demokracja i praworządność przywracana przez pułkowników i sierżantów nasłanych przez Donalda Tuska.
Wczoraj Prezes Telewizji Polskiej Michał Adamczyk przypomniał, że wszelkie decyzje podejmowane przez uzurpatorów, w tym także zatrudnianie i zwalnianie pracowników, są bezprawne i jako takie nie wywołują żadnych skutków prawnych.
POLECAMY TAKŻE: TYLKO U NAS. Dziennikarze TVP w obronie wolności słowa. Adamczyk, Pereira i Tulicki: Oto dlaczego walczymy!
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676503-co-sie-dzieje-w-okupowanej-siedzibie-tvp-na-woronicza