Zamach na publiczne media i agencję prasową w Polsce, to bez wątpienia najgroźniejsze i najbardziej spektakularne nadużycie władzy w Unii Europejskiej w mijającym 2023 roku.
W dziedzinie działania wbrew prawu Donald Tusk ściga się już tylko z socjalistycznym premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem. Sanchez w zamian za poparcie nowego rządu obiecał amnestię dla skazanych za próby obalenia konstytucyjnego ładu i malwersacje finansowe polityków baskijskich i katalońskich. Konstytucja Hiszpanii expressis verbis zabrania dokonywania zbiorowych ułaskawień, ale pupil europejskiej lewicy ma to w głębokim poważaniu, gdy w grę wchodzi pozostanie u władzy przez kolejne cztery lata. Amnestia została oficjalnie wpisana do umowy koalicyjnej, która umożliwiła sformowanie nowego rządu. Co więcej, umowa koalicyjna zapowiedziała utworzenie komisji parlamentarnych do zbadania zasadności wyroków niezawisłych sądów. Oczywiście potępiły to wszystkie krajowe stowarzyszenia sędziów, ale nie zrobił tego nikt z Komisji Europejskiej.
Wkrótce po głosowaniu umożliwiającym utworzenie rządu Pedro Sanchez mógł cieszyć się zamieszczonymi w mediach społecznościowych gratulacjami od Przewodniczącej von der Leyen. Najwyraźniej dla przewodniczącej Komisji Europejskiej nie miał znaczenia drobny fakt, że ceną utworzenia nowego rządu jest rażące złamanie konstytucji i atak na trójpodział władzy. Wydarzenia w Hiszpanii były przedmiotem debaty w Parlamencie Europejskim. Stało się tak tylko dlatego, że krytyka rządu Hiszpanii była na rękę wchodzącej w skład EPP Partii Ludowej, której Sanchez stanął na drodze do rządzenia. Debata co prawda się odbyła, ale Parlament nie uchwalił w tej sprawie żadnej rezolucji.
Trudno przypuszczać, by lider naszej rodzimej koalicji 13 grudnia nie wyciągnął wniosków z hiszpańskiej lekcji. Zaledwie tydzień po objęciu funkcji premiera Donald Tusk dokonał największego po 1989 r. zamachu na publiczne media. Słowo „zamach” jest w tej sytuacji jedynym właściwym i oczywistym dla każdego studenta prawa, który zaliczył wstęp do prawoznawstwa. Tusk doskonale wiedział, że Bruksela w sprawie Polski będzie milczeć jak grób. Nie pomylił się. Nie ma i nie będzie reakcji Komisji Europejskiej na bezprawne przejęcie mediów publicznych w Polsce. Trudno nawet liczyć na debatę w Parlamencie Europejskim przy przewidywalnym braku poparciu dla takiej inicjatywy kolegów Donalda Tuska z Europejskiej Partii Ludowej.
Znamienne jest również to, że najważniejsze europejskie media zareagowały na specjalną operację siłową Sienkiewicza kampanią dezinformacji. Te kłamliwe tytuły prasowe miały za zadanie uspokoić umysły i sumienia miłośników unijnego głównego nurtu, której prominentnym przedstawicielem w Polsce jest właśnie Tusk. Główne dzienniki postarały się, by żaden dysonans poznawczy nie zakłócił poczucia wyższości nad polskimi „populistami” i „nacjonalistami”. Absurdalna narracja o „polskich nacjonalistach” okupujących biura państwowej telewizji w proteście przeciwko reformom przywracającym wolności mediów powinna przejść do historii dezinformacji. Nie dziwi fakt, że jednym z liderów tej akcji okazał się kanał Euronews, nazywany niekiedy europejskim CNN. Europejska prasa głównego nurtu 20 grudnia pokazała dokładnie to, co grozi Polsce pod rządami nowej koalicji. Chodzi o to, by w świadomości odbiorców mediów pozostał tylko jeden przekaz i jasny obraz tego, kto jest dobry, a kto zły. Nieważne, że fakty mówią coś dokładnie odwrotnego, że jakieś tam stowarzyszenia prasy jeszcze protestują. Nie to ma żadnego znaczenia, gdy pluralizm medialny jest fikcją. Kilka niszowych stacji lub portali napisze coś innego, ale to już nic nie zmieni. Taką właśnie Polskę chcą odtworzyć Donald Tusk i jego europejscy sojusznicy. A kto się sprzeciwia może trafić do więzienia, „niezależnie od tego czy jest posłem, czy nie”. Unia Europejska na naszych oczach staje się karykaturą tego, czym miała być. Trzeba niestety przyjąć do wiadomości, że Europą rządzą dziś ludzie o kamiennych twarzach, ludzie dla których cel uświęca środki. W Hiszpanii określa się ich mianem cara dura (bezwstydny, bezczelny, dosłownie: twarda twarz). Cara dura to cecha wspólna Tuska, Sancheza i von der Leyen. Powstrzymać ich może już tylko bunt mas. Na pewno nie zrobią tego posłuszne establishmentowi media.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676341-kamienna-twarz-von-der-leyen