W czasie środowej konferencji prasowej Donald Tusk został zapytany o kwestię Mariusza Kamińskiego i Maciej Wąsika, którym sąd wymierzył karę dwóch lat więzienia Mariuszowi Kamińskiemu i jego zastępcy Maciejowi Wąsikowi.
Wyrok - jak oceniał portal wPolityce.pl - ma charakter decyzji skrajnie niesprawiedliwej i politycznej, a wydała go sędzia sympatyzująca ze upolitycznionym stowarzyszeniem „Iustitia”. W istocie jest to rodzaj zemsty.
Tusk podkreślał, że rozmawiał o sprawie z prezydentem Andrzej Dudą:
Sprawa jest moim zdaniem bardzo prosta. Rozmawiałem o tym długo z panem prezydentem. Dwa razy już. I muszę powiedzieć, że chociaż mamy wokół nas, i na zewnątrz i wewnątrz naszego kraju sprawy bardzo poważne, to myślę, że 80 proc. naszego czasu pan prezydent poświęcił w czasie długich dwóch naszych spotkań panu Kamińskiemu i panu Wąsikowi.
Jak się domyślacie, mamy inny pogląd na temat ich działania w przeszłości i wtedy, kiedy po raz drugi dostali władzę do swoich rąk. Ja powiedziałem panu prezydentowi, i mogę to powtórzyć publicznie: ja nie jestem od tego, żeby rozstrzygać publicznie, czy jego ułaskawienie było skuteczne, czy też nie, czy ułaskawienie było legalne, czy też nie. To nie jest moja rola, to jest rola sądów, trybunałów, żeby takie kwestie rozstrzygnąć.
Następnie Tusk zaczął nawiązywać do bliżej niesprecyzowanych działań ministrów Wąsika i Kamińskiego:
Natomiast nie mam żadnych wątpliwości, że ułaskawienie panów Wąsika i Kamińskiego bardzo ich rozzuchwaliło. Niczego nie nauczyło. Ani kara, ani ułaskawienie. I widać wyraźnie, że nie wyciągnęli żadnych wniosków. Ich działania po tym ułaskawieniu, w rolach ministrów, szefów CBA, były naznaczone podobnym piętnem jak wtedy, kiedy robili rzeczy, które skończyły się dla nich przed sądem.
Co miał na myśli premier, udzielając tej tajemniczej wypowiedzi? Czyżby chodziło mu o sprawę rzekomego nadużywania systemu Pegasus? Jeśli tak, to dlaczego nie nazwał tej sprawy po imieniu?
Pozostaje drugie wyjaśnienie: Tusk miał na myśli sprawę swojego bliskiego współpracownika i politycznego wychowanka Sławomira Nowaka, który został złapany przez Centralne Biuro Korupcyjne na procederze łapówkarskim, i to na dużą skalę. Tak o sprawie pisał tygodnik „Sieci”:
Sławomir Nowak był kreowany na nowoczesnego menedżera, który uzdrowi system inwestycji drogowych na Ukrainie. Wychwalany przez Donalda Tuska i Leszka Balcerowicza przybył do Kijowa i zapowiedział przyspieszenie budowy dróg i autostrad. Dziś wiemy, że tak naprawdę usprawnił on i sprofesjonalizował jedynie układ korupcyjny, który polegał na praniu brudnych pieniędzy, łapówkach i kombinacjach finansowych. Nie działał sam. Wiernym druhem Nowaka był Jacek P. – specjalista od rozliczeń, dotacji unijnych oraz innych instrumentów finansowych.
Sławomir Nowak oczekuje dziś na proces, do polityki już jednak w przewidywalnej perspektywie nie wróci. Czyżby za tę właśnie sprawę mścił się szeroko rozumiany obóz Donalda Tuska, także ta jego część, która pracuje w wymiarze sprawiedliwości? Trudno inaczej wytłumaczyć tak uparte dążenie do uwięzienia ludzi, którzy całe swoje życie poświęcili walce o uczciwą, wolną Polskę.
Prej
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676250-wasik-kaminski-i-tajemnicze-slowa-tuska-chodzi-o-nowaka