W Internecie furorę robi krótki film, pokazujący ławę rządową w Sejmie, na którym widać premiera Tuska, mocno zirytowanego w rozmowie z ministrem kultury, Sienkiewiczem, (już po zamachu na media publiczne), a obok siedzącego z grobową miną Władysława-Kosiniaka Kamysza. Polityka, który być może zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełnił i co firmuje swoją i PSL-u obecnością w „koalicji 13 grudnia” i rządzie.
Gdzie jest prezes PSL?
Tuż po podpisaniu umowy koalicyjnej PO-Trzecia Droga – Lewica, czyli w listopadzie, pisałam na łamach portalu wPolityce.pl:
Plan jest następujący. Donald Tusk „żelazną miotłą” zaprowadza w Polsce porządki, ale nie takie, jakich oczekują wyborcy opozycji, tylko Berlin i Bruksela. Podpisuje jako premier nowego rządu pakt migracyjny, godzi się na zmiany traktatowe, podporządkowujące państwo polskie niemiecko-francuskiej dominacji (nawet jak nie ma większości do ratyfikacji w Sejmie, to jakoś się to obejdzie przy pomocy tzw. prawa europejskiego, KE i TSUE), spróbuje wprowadzić w Polsce euro i kończy te wszystkie projekty gospodarcze, które nie są korzystne dla Niemiec (CPK, port kontenerowy w Świnoujściu, elektrownie atomowe, regulacja Odry i pewnie jeszcze kilka pomniejszych). Składa urząd premiera, obejmuje stanowisko w Brukseli, a media już całkowicie jednej orientacji (bo publiczne raczej uda mu się spacyfikować) pieją z zachwytu i przekonują Polaków, jakiego zaszczytu dostąpił nasz kraj, wydając z siebie już nie króla, ale cesarza Europy. Kosiniak–Kamysz przejmuje tę resztówkę po Tusku.
Tylko że chyba w najczarniejszych wizjach przyszłości nie przewidział pan, panie Kosiniak-Kamysz, jak szybko i perfidnie zostanie pan ograny przez Tuska i jego klona w wersji soft, Hołownię, i jakie działania tego duetu będzie pan musiał firmować swoją twarzą.
PSL kolejną „przystawką” PO
„Zjadanie” przystawek w postaci Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej i Zielonych zajęło Platformie Obywatelskiej trochę czasu i odbywało się to osłoną deklaracji i PO, i polityków „przystawek”, jak to są oni samodzielną siłą i jak po partnersku są traktowani w Koalicji Obywatelskiej. Ale ich już nie ma i w nagrodę za bezwzględne podporządkowanie się planom i działaniom Tuska dostają ministerialne posady, na których i tak będą posłusznie realizować to, co premier im każe, bez względu na swoje partyjne programy, w które być może ich wierny elektorat bezgranicznie uwierzył, a teraz bezradnie patrzy, jak zostały wrzucone do kosza.
Będąc prezesem PSL, stronnictwa, odwołującego się do swojej ponad stuletniej historii, w której „żywią i bronią”, a na sztandarach ma „Bóg, honor, Ojczyzna” (choć raz popełniło błąd, zamieniając je na tęczowe flagi, za który srogo zapłaciło utratą wyborców) firmuje pan łamanie konstytucji i zamach stanu, przeprowadzany metodami władzy totalitarnej, nie liczącej się z obowiązującym prawem i wykorzystującej za radą swoich zachodnich sojuszników aparat opresji, którym dysponuje.
Zarządca „resztówką” Polski
Jeżeli rzeczywiście uwierzył pan, że za rok, może trochę później, przejmie pan fotel premiera po kolejnej ucieczce na ciepłą posadę w Brukseli (czy gdzie indziej) Tuska, to pewnie nie przewidział pan, jaką resztówkę panu obecny koalicjant zostawi.
Nie będzie pan premierem silnej, suwerennej, pędzącej w rozwoju gospodarczym i wyprzedzającej inne kraje europejskie Polski, z zadowolonymi obywatelami, których status materialny zbliża się do najbogatszych Europejczyków, tylko zarządcą landu, pozbawionego władzy w najważniejszych dla bytu państwowości sprawach. Będzie się pan borykał z kryzysem imigracyjnym, naporem obcego kapitału, wybierającego sobie na polskim straganie najbardziej smakowite kąski, które w ramach prywatyzacji mu wystawicie, nie będzie miał pan żadnego wpływu na finanse państwa (bo np. podatki będą wyznaczane przez nowe unijne superpaństwo).
Jeśli zaś będziecie chcieli wprowadzić Polskę do strefy euro, (a takie są oczekiwania Berlina), to choć Konstytucja w art. 227 ust. 1 stanowi, że” Narodowemu Bankowi Polskiemu przysługuje wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza”, to żadnym problemem nie będzie sprokurowanie uchwały Sejmu, w której kompetencje NBP będą przekazane (wraz ze złotem z sejfów NBP) Europejskiemu Bankowi Centralnemu z siedzibą we Frankfurcie. Bo przecież uchwałami Sejmu i rozporządzeniami chcecie rządzić, za nic mając najwyższe prawo w Polsce, jakie stanowi Konstytucja.
Być może wydawało się panu, że bycie w koalicji z Tuskiem zapewnia znacznie większy komfort rządzenia, nawet jeśli jest się koalicjantem z lekka ubezwłasnowolnionym, a taka rola wcale panu by nie przeszkadzała, w końcu przerabiał to pan za dwóch kadencji rządów PO-PSL i do tego „wziął na klatę” dwie najgorsze reformy tych rządów, jak twierdził Paweł Graś, jeden z najbliższych ludzi Tuska: „gościu przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce, po Buzku - reformę 67 i OFE. To na nim wisiało wszystko, podniesienie wieku emerytalnego, to wisiało na jego resorcie.”
Naród to zapamięta
Teraz jednak jest pan wicepremierem i ministrem obrony, czyli formalnie jedną z najważniejszych osób w państwie i choć siedzi pan cicho z grobową miną w rządowych ławach w Sejmie, podczas gdy pański koalicjant z Trzeciej Drogi , Szymon Hołownia świetnie się bawi, nadymając się swoją marszałkowską wielkością, tiktokową popularnością i fotografując się w Sejmie zamiast z obrońcami polskich granic z nielegalnymi imigrantami, chwalącymi się, ile to razy udało im się przedrzeć na terytorium Polski, a Tusk z Sienkiewiczem realizują coś, co ma wszelkie znamiona zamachu stanu, to jeszcze nie jest za późno, żeby się opamiętać. Przypomnieć sobie nas przykład kim był Witos i co zrobił dla Polski, a także spojrzeć na polską wieś, jej mieszkańców, których przedstawicielem PSL tyle lat się mieniło i zadać sobie pytanie, czy tego chcieli. Jeszcze nie jest za późno, panie Kosiniak-Kamysz. Jeszcze może pan zdecydować, jak się zapisze na kartach polskiej historii. A naród panu to zapamięta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675731-gdzie-pan-jest-panie-kosiniak-kamysz