„Proszę pana, oni po prostu chcą, żeby do nas docierała taka informacja jaką oni wybierają. Chcą nam odebrać wolność“.
Usłyszałem od warszawskiego taksówkarza, który wiózł mnie i operatora Mateusza Maksiaka na warszawski Plac Powstańców Warszawy, gdzie się mieści siedziba Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Medialny zamach stanu
„Oni”, to oczywiście rząd Donalda Tuska, który w tym momencie prowadzi prawdziwy medialny zamach stanu, próbując bezprawnie zmienić kierownictwa TVP, Polskiego Radia i PAP.
Pan taksówkarz uświadomił mi, że jesteśmy zespołem, który wyrusza na reportaż, aby zrobić historię o dziennikarzach TVP i TAI, którzy nie chcą odejść z pracy i nie zgadzają się na nielegalne zwolnienie.
Moja żona tak się denerwuje, że powiedziałem jej, że musi wyłączyć telewizor i radio
— skarży się kierowca.
Docieramy pod budynek TVP. Jest otoczony przez policjantów, którzy oczywiście nie chcą nas wpuścić. Musimy zadzwonić do naszych kolegów, żeby ktoś zszedł po nas na dół. Tym, który po nas przyjedzie, jest Rafał Jarząbek. Podchodzi do nas uśmiechnięty, ale gdy wchodzimy do budynku, okazuje się, że wcale nie jest tak radośnie. Przy bramie wita nas kilku pracowników ochrony z wyrazem zmartwienia i zmęczenia na twarzach.
Wjeżdżamy windą do biura dyrektora TAI Michała Adamczyka, gdzie czeka na nas razem z wicedyrektorem Marcinem Tulickim. Ludzie, których spotykamy na korytarzach, mają wyraz twarzy zdradzający determinację. Nie chcą rezygnować ze swobód dziennikarskich.
Tę determinację czujemy w rozmowie z Adamczykiem i Tulickim. Wczoraj był ciężki dzień. Wielu dziennikarzom i pracownikom nie udało się wejść i dotrzeć do swoich miejsc pracy, ponieważ zablokowano im przepustki.
Osoby, które od lat odpowiedzialnie i z zaangażowaniem wykonują swoją pracę, nagle na kilka dni przed świętami zaczynają ją tracić.
Przyjechaliśmy nagrać rozmowę z członkami zarządu TAI, ale musimy poczekać, bo do gabinetu właśnie weszli posłowie Jan Kanthak i Michał Woś. Przyszli z interwencją poselską.
Adamczyk wyjaśnia im co się dzieje. W budynku jest sporo dziennikarzy, ale nie mogą nic zrobić, bo po prostu nie mają możliwości nadawania programu. Zwiedzamy studia i redakcje. Telewizja i newsroom, które o tej porze powinny być wypełnione dziennikarzami, są teraz w połowie puste. Ci, których spotykamy, chętnie rozmawiają z posłami. Można zauważyć, że cieszą się spotkaniem z politykami, którym zależy na tym, co dzieje się z mediami.
Zaprosiliśmy wszystkich parlamentarzystów, żeby nas wspierali. To, że przyszli tylko parlamentarzyści PiS, mówi wszystko o tym, jak inni podchodzą do kwestii wolności mediów
— opowiadają nam później dziennikarze TAI.
Niebezpieczny precedens
Wracamy do gabinetu. Toczy się rozmowa o tym, co dzieje się obecnie w mediach publicznych. Na jednym z ekranów w sali widzimy transmisję TV Republika z PAP-u, gdzie widać próbę pozbawienia funkcji prezesa Agencji Wojciecha Surmacza przez Marka Błońskiego, nominata ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Policja wkracza do pomieszczeń mediów publicznych. Scena jakby skopiowana z Białorusi.
Wszyscy spodziewają się, że wkrótce coś podobnego wydarzy się w tym pokoju, w którym teraz siedzimy. Współpracują z nami także prawnicy, którzy bronią TAI przed nielegalnym przejęciem. Tłumaczą, że na to wszystko co się dzieję nie ma żadnych podstaw prawnych. Wszelkie kroki rządu Tuska są po prostu nielegalne. Zasiadamy do rozmowy z Adamczykiem, Tulickim i drugim wicedyrektorem TAI, Samuelem Pereirą.
Ta sytuacja tworzy niebezpieczny precedens. To, co dzieje się tutaj teraz, może wydarzyć się jutro w Trybunale Konstytucyjnym, czy w Narodowym Banku Polskim. W ten sam bezprawny sposób, ze złamaniem wszystkich reguł prawnych
— mówi nam Adamczyk.
Chcemy pokazać, że prawo jest najważniejsze i nigdy nie można kłamać. Dlatego tu jesteśmy. Tu nie chodzi o to, że nie można zmienić władz w TVP. Można, oczywiście, ale trzeba to zrobić zgodnie z prawem
— dodaje Tulicki.
To bezprawie jest sygnałem dla naszych wrogów na wschodzie. Przejęcie w nielegalny sposób kontrolę nad kluczową strategiczną instytucją. Jaki obraz Polski pokaże im ta sytuacja?
— ostrzega Samuel Pereira.
Kończymy nagrywanie rozmowy, która będzie transmitowana na kanale wPolsce.pl i myślimy o powrocie do redakcji. W tym momencie docierają jednak do nas informacje od naszych rozmówców, że prawdopodobnie tego dnia ludzie ministra Sienkiewicza będą próbowali siłą przejąć kontrolę nad TAI. Decydujemy się zostać, nie chcemy tego przegapić.
W pomieszczeniu, w którym się zebraliśmy, zaczyna panować napięta atmosfera. Wszyscy pamiętają nieprzyjemne sceny, które widzieliśmy dzień wcześniej w budynku przy Woronicza. Czy i tutaj będziemy świadkami takiej przemocy?
Adamczyk i współpracownicy pokazują nam mail wysłany do nich przez samozwańczego p. o. dyrektora Biura Spraw Korporacyjnych Daniel Gorgosza, w którym ich poinformował, że zostali odwołani z swoich funkcji.
Zostałem powołany przez legalnie wybrany zarząd i przez Radę Mediów Narodowych. Także przez prezesa Mateusza Matyszkowicza, który nie został odwołany. W KRS jest wciąż on zapisany jako prezes TVP i tylko on może mnie odwołać
— mówi Tulicki.
Wszyscy dają jasno do zrozumienia – nie chcą odchodzić z pracy i rezygnować z wolności i swoich praw.
Napięta sytuacja ulega zmianie, gdy na salę zaczynają wchodzić kolejni przedstawiciele PiS. Za około 30 minut w sali gromadzą się wszyscy ważni politycy tej partii: Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Mariusz Błaszczak i inni. Atmosfera jest już spokojniejsza, politycy i dziennikarze rozmawiają między sobą. Staje się jasne, że niebezpieczeństwo ataku na TAI i TVP będzie odłożone, przynajmniej na jakiś czas.
Nagrywamy rozmowy z premierem Morawieckim, ministrami Przemysławem Czarnkiem i Błaszczakiem oraz panią marszałek Małgorzatą Gosiewską. Wszyscy powtarzają jedną ważną rzecz: to jest atak na wolne media, a oni nie pozwolą na zniszczenie demokracji i pluralizmu.
Żegnamy się z dziennikarzami. Kilku z nich zostanę tam na noc. Wychodzimy w warszawską noc. Na ulicy witają nas kordony policji. Nie jest dla nas jasne, kogo bronią i przed kim.
Budynek mediów publicznych otoczony przez służby mundurowe. To obraz pierwszych dni rządów Donalda Tuska, które okrążą świat.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675549-spedzilem-dzien-z-obroncami-tai-na-placu-powstancow