Gdy opinia publiczna jest pochłonięta zamachem rządu Donalda Tuska na publiczne media, w Brukseli – przy akceptacji nowych polskich władz – przypieczętowano tzw. pakt migracyjny, zakładający „przymusową solidarność” państw członkowskich i siłowe narzucanie im przyjęcia tysięcy nielegalnych migrantów. Czy o to chodziło Donaldowi Tuskowi, gdy planował gangsterską operację w TVP, Polskim Radiu i PAP?
Czy ktoś mógł się o tym dowiedzieć? Jeśli czyta np. portal wPolityce.pl – tak, informowaliśmy o tym. Ale jeśli wiedzę czerpie z największych polskich mediów, może żyć w słodkiej nieświadomości, iż za chwilę będzie miał nowych sąsiadów, których do dziś ogląda jedynie na zdjęciach z Lampedusy, Teneryfy, przedmieść Sztokholmu czy Marsylii.
Sprawdzaliśmy w ciągu dnia kilkukrotnie. Na stronie głównej onet.pl – nic, wp.pl – nic, gazety.pl – nic, tvn24.pl – nic, interii.pl – nic. Nie ma tematu. Nic się nie wydarzyło. A przynajmniej nic na tyle ciekawego, by zawracać tym głowę swoim czytelnikom.
Ta zmowa milczenia jest szokująca. Przecież już po wyborach, już można więcej – jak pokazał dziś Donald Tusk spuszczając ze smyczy „silnych mężczyzn”. To już nie kampania wyborcza, w której pseudodziennikarze przemilczali takie tematy, aby przypadkiem nie zaszkodzić przebierającym nogami do władzy politykom obozu lewicowo-liberalnego. Poza tym dzisiejsza decyzja będzie miała swoje konsekwencje, których ukryć się nie da. Bo przecież ci ludzie, najeżdżający Stary Kontynent dla wygodniejszego życia, w pewnym momencie zostaną tu przywiezieni. I nie będzie miało znaczenia, że granica jest chroniona, że stoi tam zapora. Tym razem pojawią się w majestacie prawa i za pełną zgodą polskiego rządu.
Dzień dobry! Wspaniała wiadomość! Zrobiliśmy to! Mamy porozumienie w sprawie paktu migracyjnego, nad którym pracowaliśmy dwa ostanie dni
— ogłaszała w mediach społecznościowych rozradowana Ylva Johansson, unijna komisarz odpowiedzialna za sprawy wewnętrzne.
Może się zdarzyć, że w lewackiej narracji wokół „paktu” usłyszymy, że nie zakłada on żadnej przymusowej relokacji, lecz „mechanizm solidarnościowy” i jeśli nie zechcemy przejąć od któregoś państwa migrantów, będzie możliwość innej pomocy państwu dotkniętemu problemem zbyt dużej fali najeźdźców. Jakiej pomocy? Finansowej.
Krótko mówiąc: albo przyjmujesz, albo płacisz. To nowa definicja solidarności, zaaprobowana w Brukseli.
Wszystko ma się sprowadzać do tego, że państwo będące w sytuacji kryzysowej, może zwrócić się o pomoc w ramach Unii. I musi ją otrzymać – albo poprzez relokację, albo pieniądze. A najlepsze, że wszystko ma się odbywać w tajemnicy przed opinią publiczną. Powód – niezachęcanie innych do migracji.
Brzmi kabaretowo, ale to fakty.
W przekazach europejskiej lewicy możemy usłyszeć, że porozumienie znacząco zaostrza politykę azylową. Choć trzeba takie tezy traktować z przymrużeniem oka. Dlaczego?
Weźmy dwa przykłady.
Gdy Polska budowała zaporę na granicy z Białorusią, słyszeliśmy od Ylvy Johansson połajanki, że to straszliwe rozwiązanie. Pani komisarz przysłała nawet do polskiego rządu oficjalny list, w którym domagała się zapewnienia, że budowa muru jest zgodna z unijnym prawem środowiskowym. Część eurodeputowanych żądała wszczęcia przeciwko Polsce procedury przeciwnaruszeniowej w związku z budową zapory. Dziś okazuje się, że takie ogrodzenia są dobre, a „pakt migracyjny” zakłada, że Unia może je nawet finansować.
Pakt zakłada również, że na granicach Unii wprowadzone zostaną ostrzejsze kontrole. Teoretycznie powinno to cieszyć. Ale jak je zintensyfikować, skoro procedury graniczne mają zostać… skrócone? Czyli wydarzy się to, co w listopadzie podległym służbom nakazał w Niemczech minister spraw wewnętrznych.
Pozostaje jedno pytanie: kiedy? Kiedy rząd Tuska przyjmie pierwszych migrantów lub zgodzi się płacić miliony na ich utrzymanie w innych krajach, czym tylko pozornie odsunie problem od naszych granic?
Bo że się to wydarzy, dziś możemy już być przekonani.
Wobec cenzury na pewne informacje, jaka została dziś wprowadzona, wielkie zadania stają nie tylko przed nielicznymi już wolnymi mediami, ale również przed naszymi Czytelnikami. To od Państwa będzie teraz w większej mierze zależeć, czy dana sprawa stanie się wiedzą powszechną
Dlatego zachęcamy, by dzielić się naszymi publikacjami ze znajomymi, rodziną, udostępniać je w mediach społecznościowych. Nastają czarne czasy dla wolności w Polsce. Przetrwajmy je wspólnie!
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675349-zamachem-na-media-przykryli-pakt-migracyjny