Żaden organ władzy publicznej (zgodnie z art. 7. konstytucji) nie ma ani prawa, ani możliwości, aby uniemożliwiać TVP SA realizowanie misji publicznej.
Jego Wysokość i Wszechmocność Donald Tusk nie może być pokazywany przez Telewizję Polskę, bowiem ta nie otrzymuje akredytacji na jego konferencje. Wysłannicy TVP nie mogą też, w przeciwieństwie do tych z mediów niepublicznych, podróżować z premierem, gdy reprezentuje on Polskę za granicą. Po posiedzeniach rządu TVP też nie może przekazywać komunikatów premiera, bo nie jest wpuszczana do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W ten sposób władza (wszystko jedno, czy sam premier czy jego ludzie) uniemożliwia, bez żadnej podstawy prawnej, wykonywanie nałożonych na TVP ustawowych zadań.
Zgodnie z art. 26. ustawy o radiofonii i telewizji, „jednostki publicznej radiofonii i telewizji działają wyłącznie w formie jednoosobowej spółki akcyjnej Skarbu Państwa, zwanej dalej ‘spółką’ (ust. 1), a „telewizję publiczną tworzy spółka ‘Telewizja Polska – Spółka Akcyjna’”. Z kolei zgodnie z art. 30. ust. 1. ustawy, „tworzenie i rozpowszechnianie regionalnych programów telewizji publicznej należy do terenowych oddziałów spółki, o której mowa w art. 26 ust. 2”. Nie istnieje i zgodnie z ustawą istnieć nie może żadna inna forma funkcjonowania telewizji publicznej, jak w formie TVP SA.
Żaden organ władzy publicznej polskiego państwa (zgodnie z art. 7. konstytucji wymagającym działania na podstawie i w granicach prawa) nie ma ani prawa, ani możliwości, aby uniemożliwiać TVP SA realizowanie misji publicznej. Nie ma tego prawa także wtedy, gdyby milion razy na dobę zgłaszał swoją niechęć do TVP czy osób w niej zatrudnionych. I nie ma nawet wtedy, gdyby Donaldowi Tuskowi doradziła tak jego słynna teściowa.
Jeśli premier Donald Tusk albo jego ludzie uniemożliwiają TVP SA (Polskiemu Radiu SA) realizację misji publicznej, to łamią prawo, gdyż żadne inne podmioty nie mają ich obowiązków, choćby Tusk powierzył to zadanie milionowi klonów TVN czy miliardowi klonów Radia Tok FM. Chyba że nowa władza i jej parlamentarna większość zmienią ustawę o radiofonii i telewizji, a prezydent tę nowele podpisze.
Umocowanie TVP SA (PR SA) jako jedynej legalnej formy istnienia mediów publicznych w polskim państwie oznacza, że wszelkie restrykcje wobec nich są działaniem na szkodę państwa. Choćby źródłem i uzasadnieniem takich działań był boski status Jego Wysokości i Jego Wszechmocności. Od kiedy Donald Tusk jest premierem rządu RP, powinien reprezentować wobec innych organów władzy oraz polskich instytucji publicznych nie Platformę Obywatelską, nie Koalicję Obywatelską, nie Europejską Partię Ludową, nie Niemcy, nie Unię Europejską, tylko Polskę.
Jeśli TVP SA nie może wypełniać obowiązków i zadań, nie może realizować misji publicznej dotyczącej polskiego państwa, to ci, którzy jej to uniemożliwiają albo działają przeciw Polsce, albo po prostu Polski nie reprezentują. W tym drugim wypadku wszystko byłoby proste i jasne, bowiem trudno zmusić kogoś do reprezentowania Polski, jeśli jest mu ona obca.
Jeżeli, nawet tylko formalnie, ktoś działa w imieniu Polski, nie ma prawa i nie powinien uniemożliwiać TVP SA (PR SA) wykonywania ich zadań oraz publicznej misji. Tu ani sam premier, ani najbliższy jego zausznik nie mają nic do gadania. Mogą mediów publicznych nie cierpieć, mogą dziennikarzy mediów publicznych nienawidzić, ale nie mogą (zgodnie z art. 7. konstytucji) im czegokolwiek zakazać, gdy chodzi o realizację publicznej misji.
W związku z ewidentną dyskryminacją i uniemożliwieniem realizowania ustawowych zadań, TVP SA (PR SA) powinny pozwać do sądu albo samego premiera Donalda Tuska, albo jakiegoś jego uprawomocnionego urzędnika. Nawet ślepy i głuchy sędzia, czyli niezawisły inaczej, nie byłby w stanie odebrać TVP SA (PR SA) prawa do nakazania przez sąd odstąpienia od bezprawnych działań dyskryminacyjnych i wskazania, dlaczego nie wolno tego robić.
Istnieje jeszcze takie wyjście, że rząd Donalda Tuska ogłosiłby (nawet wbrew składanemu w obecności prezydenta ślubowania), iż nie reprezentuje polskiego państwa. Tylko, jaki byłby wtedy sens jego istnienia i urzędowania, nawet gdyby maksymalnie w tej sprawie ściemniał. Innego wyjścia nie ma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675185-tusk-nie-musialby-dopuszczac-tvp-do-konferencji-gdyby