Mówcie co chcecie, ale nie ma mocniejszego politycznego tarana od Antoniego Macierewicza. Za badanie Tragedii Smoleńskiej szczują na niego konsekwentnie od lat 13 do tego stopnia, że byle ćwierćinteligent, byle przygłup na tym historyku i jednym z najbardziej doświadczonych polityków w kraju wiesza psy i demonizuje do granic demokratycznej wyobraźni, a jednak on nawet palca nie ugiął przed tą presją. Wszystkie TVNy, Onety, Gazety Wyborcze, wszystkie tiktoki polityków przekonują, że podkomisja smoleńska nie powinna istnieć, Władysław Kosiniak-Kamysz coś sobie podpisuje, Cezary Tomczyk rozdaje półgębne uśmieszki na konferencji prasowej, wcześniej kłamiąc na temat polityka PiS w swoich mediach społecznościowych, po czym ten, jak gdyby nigdy nic, wchodzi do budynku ministerstwa dalej pełniąc swoje obowiązki szefa podkomisji.
Czerwoni się zagotowali, Czuchnowski załamany, że jego rewolucjoniści z PO to niedorajdy dekady, media liberalne mówią o blokowaniu budynku przez Macierewicza a ten zwyczajnie, zgodnie z prawem, wszedł do budynku zwołując komisję. W rozmowie z przewodniczącym Podkomisji Smoleńskiej słyszymy, że rozwiązanie podkomisji nastąpiło bezprawnie i bez żadnego uzasadnienia.
Co więcej, bezprawnie dlatego, że minister Kosiniak-Kamysz nie przysłał żadnych ludzi, którzy by mieli uprawnienia do pobrania dokumentów tajnych, niejawnych, a my ich mamy olbrzymią ilość. Żądano, żebym je przekazał jakimś miłym panom - przecież tak się nie robi. To jest bezprawie - stwierdził Macierewicz.
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych mogłaby ewentualnie te dokumenty odebrać, przynajmniej kopie, ale nikt z niej do nas się nie zgłosił. Z całym szacunkiem dla urzędników Ministerstwa Obrony Narodowej, oni nie są uprawnieni do posiadania tych dokumentów.
Macierewicz nie uwzględnia nagłówków gazet i powszechnej w mainstreamie opinii - opiera się na decyzjach instytucji państwowych i na dokumentach.
Raport został dwa lata temu przyjęty przez podkomisję, jest raportem państwowym i ani pan Kosiniak-Kamysz, ani pan Donald Tusk nie mają prawa do likwidacji podkomisji.
Zdaniem Macierewicza nowa władza ma prawo powołać nowych członków Komisji, którzy zamknęliby pracę, ale na tę chwilę to nie nastąpiło.
My jako podkomisja unieważniliśmy raport Millera, raport kłamliwy, fałszywy i powtarzający tezy rosyjskie
-dodaje. I konsekwentnie pracuje dalej wedle przyjętych wcześniej wytycznych.
Kalkulujcie jak chcecie, zmierzcie opłacalność wizerunkową jak tam się podoba, ale Antoni Macierewicz już piąty raz wstrząsa polskim „nie da się”. Założył KOR, gdy Michnik po powrocie z Paryża próbował go rozwiązać, rozpoczął proces lustracji w Polsce, gdy Korwin-Mikke rozbrajał to prowokacją, likwidował WSI bez cienia zawahania i podjął się potem misji niemożliwej - dochodzenia do prawdy o Smoleńsku, gdy nikt nie wierzył, że wyjdzie ona na jaw. Tomczyk, Kosiniak-Kamysz i Tusk mogą się z nim mierzyć na charakter tylko na tiktoku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675049-antoni-macierewicz-kontra-rzad-z-tiktoka-mon-bezradny