„Rozumiem, że ojców sukcesu ma być wielu. Próbuje się wmówić Polakom że wjeżdżając na białym rumaku do Brukseli Donald Tusk odblokował jakieś dodatkowe środki finansowe w kwocie 5 mld. Euro. Te pieniądze nie są obarczone żadnymi kamieniami milowymi i czy z byłby Donald Tusk, czy by go nie było, trafiłyby do Polski staraniem PiS” - rozwiewa w rozmowie z portalem wPolityce.pl wątpliwości związane z przypisywaniem sobie przez Donalda Tuska zasługi w wypłaceniu Polsce 5 mld euro b. minister funduszy i polityki regionalnej w rządzie PiS Grzegorz Puda.
wPolityce.pl: Premier Donald Tusk dziś tryumfalnie w Brukseli stwierdził, że „lawina decyzji ruszyła, są pierwsze, i to duże pieniądze” z Krajowego Planu Odbudowy. Jaka w tym jego zasługa?
Grzegorz Puda: Mamy tu do czynienia z kłamstwem i warto to uściślać. Środki, o których mówi Platforma Obywatelska, zostały przygotowane i zrealizowane jeszcze przez rząd pana premiera Mateusza Morawieckiego. Te 5 mld euro, to są pieniądze z tytułu zaliczki do KPO, nieobarczone żadnymi kamieniami, które zostały przygotowane przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej w ramach rewizji krajowego Planu Odbudowy. One automatycznie zostają wypłacone stronie, która się o nie zwróci po rewizji KPO.
My o tych pieniądzach mówiliśmy już od czerwca, a w tej chwili, po Radzie Ecofin 9 grudnia - z udziałem Andrzeja Kosztowniaka, ministra finansów w rządzie premiera Morawieckiego - zostało to przez europejską Radę Ministrów ostatecznie zaakceptowane. I tu nie ma żadnego wielkiego sukcesu negocjacyjnego z uruchamianiu środków, ponieważ już wówczas ogłaszaliśmy, że one do Polski trafią. Powtórzę: to nie są żadne odblokowane przez starania Tuska środki finansowe KPO. Należą się nam automatycznie w ramach rewizji Krajowego Planu Odbudowy w postaci zaliczki. To nie są środki główne KPO.
O czym wobec tego mówi Tusk chwaląc się, że te pieniądze dostaniemy od jego rządu i Unii „symbolicznie, pod choinkę”?
Rozumiem, że ojców sukcesu ma być wielu. Próbuje się wmówić Polakom że wjeżdżając na białym rumaku do Brukseli Donald Tusk odblokował jakieś dodatkowe środki finansowe w kwocie 5 mld. Euro. Najkrócej rzecz ujmując - chce on przypisać sobie sukcesy premiera Mateusza Morawieckiego i jego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem te pieniądze nie są obarczone żadnymi kamieniami milowymi i czy z byłby Donald Tusk, czy by go nie było, trafiłyby do Polski staraniem PiS. O tym, że te pieniądze będziemy mieli teraz, jeszcze w tym roku, mieliśmy wcześniej zapewnienie ze strony Komisji Europejskiej. Podczas mojej ostatniej wizyty w Brukseli, jeszcze kiedy byłem ministrem funduszy, zostało to potwierdzone.
Komisarz ds. budżetu UE Johannes Hahn ogłosił wczoraj, że KE „znajdzie sposoby, aby pomóc Polsce” otrzymać należne jej środki z funduszów Odbudowy i Spójności, ponieważ „nowy rzad zmierza we właściwym kierunku…”.
To po raz kolejny potwierdza, że kwestia środków finansowych KPO to nie kwestia merytoryczna, tylko polityczna. To jest bardzo smutne, ponieważ oznacza, że nasze podejrzenia dotyczące upolitycznienia tego wątku w związku ze współpracą z komisją Europejską były słuszne.
Pamiętamy wypowiedzi i Rafała Trzaskowskiego, i Janiny Ochojskiej, i samego Donalda Tuska, że dzień po wygranych wyborach pojedzie do Brukseli i te środki finansowe odblokuje. Wypowiedź komisarza Hahna odbieram jako potwierdzenie, że te środki finansowe są blokowane w sposób polityczny, że to jest polityka Unii Europejskiej, by wymusić zmiany polityczne w Polsce, wypłacić te środki dopiero po wygranej opozycji, a przynajmniej się do tego przyczynić. Widać jasno, że to jest jak gdyby polityczny zamach na Polskę, i nie ma potrzeby spełniania kamieni milowych, byleby był spełniony ten główny „kamień milowy”, czyli wygranych przez Donalda Tuska wyborach.
Hohn mówi, że KE „znajdzie sposoby”. Jakie, Pana zdaniem, będą te sposoby? Krótko mówiąc: jak KE będzie argumentować, że nagle „kamienie milowe” są zbędne lub same się spełniły?
O to trzeba zapytać samego komisarza Hohna. Wiemy doskonale, że wszystkie kraje które chcą skorzystać z środków KPO, nie tylko Polska, ale również kraje Zachodu, musiały spełniać warunki. Nie wyobrażam sobie, aby w tej sytuacji Komisja Europejska zgodziła się, by wypłacić środki w jakimkolwiek kraju, gdzie te warunki nie byłby spełnione.
Od samego początku byliśmy informowani, a tak naprawdę mamieni informacją, że warunkiem wypłaty tych środków finansowych jest spełnienie wspomnianych „kamieni milowych”. Teraz okazuje się, że z powodów ściśle politycznych rządowi Tuska chce się ułatwić ich spełnienie, a właściwie ich niespełnienie w przypadku przejęcia władzy przez liberałów, przez lewicę – przez rząd, który będzie dawał się poklepywać po plecach, który nie będzie rządem liczącym się w Europie, który – z cichym przyzwoleniem Komisji Europejskiej - będzie mógł wiele mówić, ale mało robić.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674652-nasz-wywiad-puda-tusk-do-zaliczki-kpo-nie-przylozyl-reki