Używanie feminatyw, tak mocno akcentowane przez nową koalicję rządową, stwarza problemy nawet tym, którzy sami narzucili tę językową narrację. Na stronie internetowej Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej widać, że szefowa resortu nazywana jest „ministra”, ale już jej zastępczyni „sekretarzem stanu”.
Do bardzo interesującej informacji można dotrzeć, wchodząc na stronę internetową Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którym zawiaduje teraz posłanka Nowej Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Oto znana z przywiązania do używania feminatyw w przestrzeni publicznej polityk Lewicy jest podpisana w rządowym serwisie jako „ministra”, co nawet nie budzi szczególnego zaskoczenia, biorąc pod uwagę fakt, że koalicja Donalda Tuska wzięła feministyczną nowomowę na swoje sztandary.
Jednak zaskoczenie budzić może opisanie wiceszefowej tego resortu, czyli Aleksandry Gajewskiej z PO, jako „sekretarza stanu”. Taka adnotacja wyraźnie widnieje na stronie internetowej ministerstwa.
CZYTAJ TEŻ:
— Kobiet-konserwatystek prof. Magdalena Środa woli nie zauważać
pn/www.gov.pl/web/rodzina/kierownictwo
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674644-jak-to-jest-z-feminatywami-problem-nazewnictwa-w-rzadzie