„Powstaje więc pytanie, czy to, co miało miejsce wczoraj w Sejmie, było wybrykiem człowieka emocjonalnie niestabilnego, który nie jest w stanie rozeznać podstaw rzeczywistości politycznej, czy też może z działaniem człowieka, który reprezentuje tych, którzy w jakiś sposób, nieświadomie bądź raczej świadomie, uzyskają korzyść polityczną wskutek tego skandalicznego happeningu” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zbigniew Rau, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister spraw zagranicznych.
CZYTAJ TAKŻE: Braun został zawieszony w prawach członka klubu Konfederacji! Na posła nałożono również zakaz wystąpień z mównicy sejmowej
Braun biegał z gaśnicą po Sejmie
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun podczas wczorajszych obrad Sejmu, używając gaśnicy prochowej, zgasił zapalone w budynku parlamentu świece chanukowe. Po wszystkim wrocił na salę plenarną i z mównicy wygłosił antysemicką tyradę.
Na parlamentarzystę nałożono zakaz wystąpień z mównicy sejmowej, marszałek Szymon Hołownia podjął również decyzję w sprawie kar finansowych. Braun został ponadto zawieszony w prawach członka klubu Konfederacji.
O skandaliczną sytuację zapytaliśmy prof. Zbigniewa Raua, posła PiS, w latach 2020-2023 ministra spraw zagranicznych.
Tak jak napisałem w dzisiejszym tweecie w języku angielskim: z całą stanowczością potępiam incydent o charakterze antysemickim, który miał miejsce w polskim parlamencie w święto żydowskie
— mówi polityk.
Natomiast marszałek Hołownia rzeczywiście jest w moim najgłębszym przekonaniu człowiek znakomicie zawodowo przygotowany, jednak nie do funkcji, którą obecnie pełni
— dodaje.
Inne są bowiem oczekiwania wobec prowadzącego program rozrywkowy i inne są kryteria sukcesu -w tym przypadku sprowadzają się do oglądalności, cytowalności, przechodzenia ze swoimi bon-motami czy żartami do kultury masowej. Inaczej, gdy pełni się mandat publiczny, powierzony sobie urząd. Tutaj kryterium sukcesu jest przede wszystkim wkład do dobra publicznego. Jak ten wkład mierzyć? Profesjonalizmem, który sprowadza się do postępowania zgodnego z zasadami sztuki parlamentarnej
— podkreśla prof. Rau.
Do tych zasad należy m.in. odzwierciedlenie w debacie parlamentarnej wszystkich problemów, którymi żyje społeczeństwo, niezależnie od wyniku tej debaty. Władze parlamentu decydują o tym, aby sprawy ważne dla społeczeństwa znalazły wyraz w legislacji popieranej przez większość
— dodaje rozmowca wPolityce.pl.
Widzimy więc, że pan marszałek jest bardzo dobrze przygotowany do tej pierwszej roli – oczywiście, potrzebnej społecznie, a jednak mającej zupełnie inny wymiar niż ta, o której mówimy
— wskazuje były szef MSZ.
CZYTAJ TAKŻE: Braun został zawieszony w prawach członka klubu Konfederacji! Na posła nałożono również zakaz wystąpień z mównicy sejmowej
„Bliżej do show-businessu niż parlamentaryzmu”
Jak scharakteryzować postępowanie posła Brauna?
Niestety, mieści się w tej zwulgaryzowanej formule programu jakiegoś „teatru”. Należy zatem do tej pierwszej sfery ludzkiej aktywności. To happening, którego celem jest zdobycie popularności, oglądalności
— ocenia poseł Zbigniew Rau.
Niestety, jest to bliższe show-businessowi niż parlamentaryzmowi. Koszty są ogromne, bo nikt o zdrowych zmysłach nie założy przecież, że to może być wkład do dobra publicznego. Wręcz przeciwnie – tracimy wszyscy. Mówimy o osobie zaufania publicznego, obdarzonej mandatem pewnego segmentu wyborców
— dodaje.
W systemie konstytucyjnym posłowi przysługuje prawo reprezentowania wyborców w sposób wyrazisty i znaczący, ale pod warunkiem zgodności z dobrem publicznym. Pan Braun minął się z tą misją w sposób radykalny. W kategoriach wychowawczych czy kategoriach postaw obywatelskich jest to skrajnie naganne, a z perspektywy stosunków międzynarodowych trudno o większą szkodę dla wizerunku państwa polskiego
— zwraca uwagę rozmówca wPolityce.pl.
Zdajemy sobie bowiem sprawę, że we wszystkich rankingach europejskich, jeśli chodzi o akty antysemityzmu, Polska znajduje się na samym dole tej hierarchii. Wszyscy jesteśmy z tego dumni, a ten idiotyczny happening, niestety, doprowadził po prostu do tego, że media światowe podchwyciły to i teraz mamy element niezwykle szkodliwy wizerunku zarówno społeczeństwa, jak i państwa polskiego
— podkreśla parlamentarzysta PiS.
„Rosja bardzo na to liczy”
Straty, jakie może ponieść Polska, są, w opinii prof. Raua, nie tylko wizerunkowe. Niestety, mogą (choć nie muszą) dotyczyć także naszego bezpieczeństwa czy pozycji w sojuszach międzynarodowych.
W kategoriach zysków i strat w wojnie hybrydowej, której Polska jest uczestnikiem i ofiarą, można pytać, komu służy takie bezczeszczenie wizerunku państwa, ale również poszczególnych środowisk politycznych
— mówi poseł Rau.
Ci nieżyczliwi naszej stronie politycznej będą podnosić to w ten sposób, że pojawił się „wyrazisty” parlamentarzysta należący do przeciwników nowo sformułowanego rządu. A tu po prostu „ultraprawicowy” poseł, który postanowił w ten sposób podkreślić swoje znaczenie. To rzecz więcej niż oczywista
— wskazuje.
Jeśli spojrzymy na to z drugiej strony, chociażby tej rosyjskiej, sprawa jest jasna. W tej przyszłej zawierusze wojennej, wobec zagrożenia wschodniej flanki NATO, jaki miałby być sens chronienia takich sojuszników?
— podkreśla rozmówca wPolityce.pl.
Nie mówię, że byłoby to decydujące, ale bez wątpienia pojawi się w dyskursie publicznym taka argumentacja. A Rosja bardzo na to liczy
— ocenia były szef polskiej dyplomacji.
Straty międzynarodowe mają więc charakter nie tylko wizerunkowy. To tak naprawdę dopiero wierzchołek góry lodowej. Straty są tak naprawdę długofalowe. Powstaje więc pytanie, czy to, co miało miejsce wczoraj w Sejmie, było wybrykiem człowieka emocjonalnie niestabilnego, który nie jest w stanie rozeznać podstaw rzeczywistości politycznej, czy też może z działaniem człowieka, który reprezentuje tych, którzy w jakiś sposób, nieświadomie bądź raczej świadomie, uzyskają korzyść polityczną wskutek tego skandalicznego happeningu
— podsumowuje Zbigniew Rau.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674393-profrau-koszty-ekscesow-posla-brauna-sa-ogromne