O Tomaszu Arabskim wciąż możemy mówić jako skazanym za niedopełnienie obowiązków, choć już nie skazanym prawomocnie. Sąd Najwyższy uchylił wyrok sądu apelacyjnego, który skazał Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata za niedopełnienie obowiązków wynikających z instrukcji HEAD, regulującej loty najważniejszych osób w państwie. Według tego dokumentu to Arabski, jako szef KPRM, pełnił funkcję koordynatora wszystkich lotów VIP i nie powinien był zgodzić się na wysłanie samolotu z prezydentem Lecem Kaczyńskim (a trzy dni wcześniej z premierem Donaldem Tuskiem) na nieczynne lotnisko, jakim w kwietniu 2010 r. był port wojskowy Smoleńsk-Siewiernyj.
Jedynym przedstawicielem rodzin ofiar katastrofy, które w 2015 r. złożyły do sądu subsydiarny akt oskarżenia przeciw Arabskiemu (i czworgu innych urzędników), a który pojawił się w Sądzie Najwyższym na ogłoszeniu orzeczenia, był Grzegorz Januszko, ojciec najmłodszej ofiary katastrofy smoleńskiej, stewardesy z 36. specpułku Natalii Januszko.
wPolityce.pl: - O czym pan pomyślał, gdy sąd ogłaszał orzeczenie, cofając sprawę Tomasza Arabskiego do rozpatrzenia przez sąd drugiej instancji? Według uzasadnienia, w składzie sądu apelacyjnego, który podtrzymał wyrok na b. szefa KPRM, zasiadała sędzia, co do której postronny obserwator mógłby rzekom o mieć wątpliwości, czy jest ona bezstronna.
Grzegorz Januszko: - Nadal nie rozumiem, co ma oznaczać ten termin postronnego, obiektywnego obserwatora, na którego powoływała się pani sędzia. Z takiego punktu widzenia można podważyć bezstronność każdego sędziego, a zwłaszcza np. sędziów, którzy uczestniczyli w politycznych protestach, wystawali ze zniczami pod sądami, angażowali się w walkę prowadzącą do zmiany władzy. Odbija nam się dziś czkawką fakt nieprzeprowadzenia weryfikacji sędziów po 1989 roku. Teraz ci, których powoływali komuniści, chcą weryfikować młodych sędziów, powołanych w wolnej Polsce. Ci starzy znajdują się w establishmencie sędziowskim, w którym kultura korporacyjna nie została oczyszczona po upadku PRL.
Jest pan w stanie dostrzec jakąkolwiek logikę w wywodzie sędzi SN, która z jednej strony mówi, że nikt nie jest w stanie wejść do głowy sędziego, stwierdzić, czy będzie on bezstronny, ale z drugiej – postronny obserwator nie może mieć pewności, czy sąd był należycie obsadzony, skoro jeden z sędziów zgodził się na objęcie jakichś funkcji z nadania ministra sprawiedliwości?
To absurd. Podobne zarzuty można stawiać wielu sędziom, którzy przyjmowali stanowiska od ludzi władzy wykonawczej. Nie to powinno decydować, czy sędzia jest bezstronny. Najgorsze w tym orzeczeniu jest jednak to, że w jego świetle rządy Prawa i Sprawiedliwości są bardziej bezprawne niż PRL. W ogóle nie weryfikowaliśmy sędziów, którzy przyjmowali nominacje od komunistycznej Rady Państwa i Henryka Jabłońskiego, a sędziowie powołani w czasach Prawa i Sprawiedliwości mają być weryfikowani. To szalenie niesprawiedliwe i niebezpieczne. Ja nie jestem fanem rozwiązań hiszpańskich, gdzie właśnie wypuszcza się skazanych z więzień (po zmianie prawa motywowanej skrajnym feminizmem i zmianie definicji gwałtu), tylko po, by mógł powstać socjalistyczny rząd. Czy w Polsce też będziemy zmierzać w tę stronę? To ma być dla nas wykładnia?
Był pan na wszystkich rozprawach w tej sprawie, we wszystkich instancjach sądowych, jakie rozpatrywały państwa akt oskarżenia. Uważnie obserwował pan te wszystkie sztuczki oskarżonych i ich pełnomocników. Nie dziwi pana, że dopiero na tym etapie, kasacji do SN, podali oni w wątpliwość bezstronność sędziów w apelacji? Gdy sąd II instancji zajmował się sprawą, w ogóle tego nie podnosili.
Mnie też to dziwi. A jeszcze bardziej znamienne jest to, że w kasacji oskarżonych nie podniesiono żadnych argumentów merytorycznych. Podstawa tej sprawy jest przecież to, że Tomasz Arabski nie przeczytał instrukcji HEAD, do czego sam się w sądzie przyznał. Więcej, nie zlecił nawet jakiemuś podległemu urzędnikowi, by ten dokument przeczytał i mu zreferował. A fragment instrukcji o tym, że samoloty z najważniejszymi osobami w państwie nie mogą lądować na nieczynnych lotniskach, jest niczym 10 przykazań w Piśmie Świętym. Jak można było tego nie wiedzieć i nie respektować? Jego obowiązkiem było zastosować ten przepis.
Sąd dywagował również nad „ogniwami pośrednimi” pomiędzy Arabskim a załogą – czyli nad 36. specpułkiem, który mógł nie dopuścić do lotu – co, zdaniem SN, powinien uważniej zważyć sąd apelacyjny. Czy to może być jakaś wskazówka do ewentualnego zupełnego oczyszczenia byłego szefa KPRM z zarzutów?
Były ogniwa i poniżej i powyżej Arabskiego, które powinny zadziałać. Ale to nie jest żaden argument w tej sprawie. Jeśli ktoś popełnił przestępstwo – a Arabski je popełnił, nie dopełniając obowiązków koordynatora – jakim argumentem jest, że inni tez je być może popełnili? Czy według tej konstrukcji myślowej każdy kierowca karany za złe parkowanie powinien być uniewinniony, bo inni też źle parkują, a nie zostali złapani? Przecież po naszej sprawie na ławie oskarżonych powinien się również znaleźć np. minister spraw zagranicznych, chociażby za to, że kłamał w sądzie.
Tomasz Arabski już w 2016 r. beztrosko przyznał przed sądem, że nie czytał instrukcji HEAD. Pan się przysłuchiwał wtedy jego zeznaniom. Pomyślałby pan wówczas, że minie 7 lat, a sprawa nie będzie zakończona, mimo że sam Arabski dostarczył sądowi koronny dowód swej winy?
To jest jakiś Matrix. Ten człowiek się de facto przyznał, więc to powinno wystarczyć, by go skazać. On to powinien przyjąć i posypać głowę popiołem. A te wszystkie deliberacje nad składem sędziowskim to tylko wytrych, by go uniewinnić. Mamy podniesienie doktryny Neumanna na wyższy poziom.
Minęło już 13,5 roku od katastrofy. Wychodzimy właśnie z Sądu Najwyższego i konstatujemy, że jedynym, który usłyszał prawomocny wyrok ws. katastrofy jest były wiceszef BOR Paweł Bielawny, który zresztą pełnił rolę kozła ofiarnego chroniącego swojego szefa, gen. Mariana Janickiego i „dał się” skazać za drobne uchybienia w dokumentach. Jak pan patrzy na państwo polskie przez pryzmat tych 13 lat?
Z punktu widzenia grupy, która się dziś obroniła, to państwo zdało egzamin. Nie zdało tego egzaminu, jeśli chodzi o nas. Jeśli pan Bielawny pozostaje jedynym ukaranym, to jest to totalną kpiną. Powinniśmy mieć już wyroki na wiele, wiele innych osób, poczynając od samej góry administracji.
Rozmawiał Marek Pyza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674289-to-matrix-grzegorz-januszko-o-werdykcie-sn-ws-arabskiego