„Donald Tusk wysłał sygnał, że ważny będzie dopiero ten dzień, kiedy z exposé wystąpi on. Wtedy być może poznamy jego odpowiedź na pytania postawione przez Jarosława Kaczyńskiego” - mówi portalowi wPolityce.pl dr Tomasz Żukowski, politolog i socjolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
wPolityce.pl: Mamy za sobą exposé premiera Morawieckiego. Odnosiło się do wielu spraw i problemów, które trzeba kontynuować lub podejmować na nowo. Tymczasem europoseł Czarnecki określił je jako „testament polityczny rządu premiera Mateusza Morawieckiego”. A jak Pan je ocenia?
dr Tomasz Żukowski: Nie użyłbym słowa „testament”. Do władzy, także w polskiej polityce, można przecież wracać. Wyróżniłbym w tym exposé dwie części. Pierwsza to podsumowanie dotychczasowych rządów. I to zostało bardzo sprawnie napisane i dobrze przedstawione. Premier wymienił największe osiągnięcia ostatniego ośmiolecia, a wiele dodatkowych szczegółów pojawiło się w późniejszych pytaniach posłów i odpowiedziach szefa rządu.
Druga część była przedstawieniem wyzwań dotyczących przyszłości. Najciekawsze było moim zdaniem to, że oprócz kwestii wymienianych dziś powszechnie (jak choćby kryzys demograficzny) Premier wskazał także na znaczenie rewolucji sztucznej inteligencji. W tym kontekście pojawiła się bardzo ciekawa sugestia dotycząca ewentualnego wprowadzenia dochodu podstawowego. To pokazuje, że lewica i prawica myślą dziś podobnie o konsekwencjach kurczenia się rynku pracy z powodu ekspansji sztucznej inteligencji.
Gdy chodzi o pierwszą część exposé – czym premier mógł się pochwalić?
Na przykład najniższym klinem podatkowym w Unii Europejskiej, ograniczeniem zależności od kapitału zagranicznego, rozwojem e-usług, zmniejszeniem różnic między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn. Co szczególnie ważne, zmienił się też model polityki społeczno-gospodarczej: od liberalnego przeszliśmy do solidarnego. Daje on większe szanse wyrównywania szans, prowadzenia prorodzinnej polityki społecznej, kreuje więcej miejsc pracy a w konsekwencji - daje politykom możliwość dotrzymania wyborczych obietnic. Rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego się w ten model bardzo dobrze wpisały. Stąd sukces PiS-u w 2019 roku.
Sprawą, w której premier uznał, że nie poszła jednak po jego myśli, było nieosiągnięcie zakładanego efektu demograficznego.
To rzeczywiście się nie udało, jednak premier przypomniał, że podobnie rzecz się ma w niemal wszystkich krajach rozwiniętych. Co ciekawe, Morawiecki przedstawił nową, odmienną od tradycyjnych, diagnozę i terapię odwołującą się do współczesnych zmian kulturowych.
Jarosław Kaczyński nazwał to exposé „apelem dla całej klasy politycznej, by poszukiwać - w nowych okolicznościach i nowych realiach dzisiejszego świata - drogi dla bezpiecznej i dobrze rozwijającej się Polski”. Rząd Tuska skorzysta z tej wskazówki? Podejmie ten apel?
To jest bardzo dobre pytanie. Jarosław Kaczyński powiedział o dwóch najważniejszych wyzwaniach stojących przed Polską: groźbie ataku przez imperialną Rosję oraz uderzającej w suwerenność naszego państwa centralizacji Unii Europejskiej (na mocy Traktatu Zmieniającego Traktaty). Bardzo znamienne, że nikt inny z polityków występujących w imieniu swych formacji do tych kwestii się nie odniósł. O tym co najistotniejsze obóz sięgający po władzę wolał milczeć.
O czym to może świadczyć?
Albo o tym, że wypowiadający się w debacie przedstawiciele obozu liberalno-lewicowego, spętani kilkuletnimi emocjami, nadal czują się częścią „totalnej opozycji” a nie nowym obozem rządzącym, albo – i tu bym raczej szukał wyjaśnienia – chodzi o pewien, przemyślany plan.
Podczas exposé i następującej po nim debaty telewizyjne kamery pokazywały, jak zachowywał się Donald Tusk. Gdy występował premier Morawiecki - rozmawiał niemal bez przerwy ze swoimi sąsiadami z poselskich ław. Kiedy przemawiał Jarosław Kaczyński – słuchał. A kiedy - w pełnym emocji wstąpieniu powtarzającym klisze z negatywnej kampanii wyborczej - mówiła Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej – nie klaskał jej. Jego klub klaskał, a on nie.
Jeśli dodamy do siebie te trzy elementy, można by przyjąć założenie, że Tuskowi i całemu obozowi liberalno-lewicowemu zależało na tym, by to nie było „prawdziwe” exposé, a po nim, „prawdziwa” debata. Postanowiono je zatem „unieważnić”, a w każdym razie zminimalizować ich znaczenie. Stąd milczenie w Sejmie szefa formacji i populistyczny atak radykalnej przyszłej ministry: to miał być znak do politycznego mówienia obok siebie, a nie merytorycznej dyskusji. Donald Tusk wysłał sygnał, że ważny będzie dopiero ten dzień, kiedy z exposé wystąpi on. Wtedy być może poznamy jego odpowiedź na pytania postawione przez Jarosława Kaczyńskiego.
Po expose Donalda Tuska będziemy też wiedzieć, czy dzisiejsze wydarzenia, to był tylko plan „unieważnienia” tej szczególnej debaty parlamentarnej, czy mogła to być zapowiedź narzucenia przez liberalno-lewicową większość „mówienia obok siebie” (a więc braku poważnej debaty) jako trwałej normy na nową kadencję.
Rozmawiał Radosław Molenda
Wywiad przeprowadzony przed wieczornym głosowaniem ws. wyboru Donalda Tuska na stanowisko premiera
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674182-nasz-wywiad-dr-zukowski-rzady-pis-wpisaly-sie-w-nowy-model