Szczęśliwej Polski już czas – trawestował słowa piosenki Krzysztof Gawkowski z Lewicy, kończąc swoje wystąpienie w debacie po exposé Mateusza Morawieckiego. Rzeczywiście, pewna część Polski dziś jest szczęśliwa. Niektórzy nawet radośnie siedzą w kinie, oglądając obrady Sejmu. Ale z czego się cieszą? Z nadchodzących tłustych lat dla naszej ojczyzny? Nie – z igrzysk i upragnionej zemsty. A zatem: mściwej Polski już czas. I zakłamanej.
To przede wszystkim gwarantuje nowa władza. Na kłamstwie (o powodach drożyzny, polskiego bezpieczeństwa, czy sytuacji gospodarczej) te wybory wygrali. Kłamstwami rozpoczynają swoją kadencję. Wczoraj ogłosili „swój” konkret: 800+ na każde dziecko od 1 stycznia. Wstydu nie mają i mieć nie będą. Dzisiejsza debata też to pokazała.
Mateusz Morawiecki z podniesioną głową stanął do sejmowego starcia w ostatnim dniu swoich rządów. Podsumował dokonania Zjednoczonej Prawicy, przypomniał – czego nikt z dotychczasowej opozycji oraz jej fanów nie chce zauważyć – jak bardzo urosła pozycja Polski, jak naprawiono finanse publiczne, zwiększono zasoby budżetowe, rezerwy NBP, zmniejszono bezrobocie, wyciągnięto miliony Polaków z biedy, podjęto inwestycje w nieznanej wcześniej skali i przestawiono cały kraj z dotychczasowej postawy mikromanii na ścieżkę godności, solidarności i suwerenności.
Nie miał łatwego zadania, bo jego wystąpieniu towarzyszyły rechot, kpiny, chamstwo (Henryka Krzywonos wystająca między sejmowymi ławami tyłem do premiera), czy happeningi (poseł Józefaciuk z hasłami wyświetlanymi na tablecie). Musiał wziąć na klatę drwiny i z dobrą miną opowiedzieć o wyzwaniach, jakie stoją przed naszym krajem.
Dwa najważniejsze z nich podkreślił w swoim przemówieniu Jarosław Kaczyński, wskazując, że agresywna Rosja implikująca konieczność szybkich i potężnych zakupów zbrojeniowych dla polskiej armii oraz federacyjne i antysuwerennościowe plany brukselskich technokratów stanowią najpoważniejsze zadania dla władzy w Warszawie.
Ich merytoryczne wystąpienia kontrastowały z pełnymi fałszu słowami przedstawicieli klubów, które tworzą nową większość. Pisał już o tym Jacek Karnowski, podkreślając, jak odległe światy (Kaczyńskiego i Barbary Nowackiej) zderzyły się w ciągu ledwie kwadransa debaty.
Ale nie tylko ta jedna posłanka, która za chwilę wkroczy do resortu edukacji, zechciała abstrahować od realnego stanu państwa. Krzysztof Gawkowski zaczął od stwierdzenia, że to przez PiS „Polacy przez 8 lat przy stole świątecznym się kłócili”, że PiS „zmarnował 8 lat” (podobne ekonomiczne dyrdymały wygadywał Ryszard Petru z Polski 2050 – Morawiecki przypomniał mu później, jakim science-fiction okazały się jego niedawne prognozy inflacyjne) i… zniszczył służbę zdrowia. Czyżby za czasów Ewy Kopacz – i przed i po operacji „kręcenia lodów na prywatyzacji szpitali” w ochronie zdrowia wszystko było cacy? Gawkowski był również uprzejmy skłamać, że za rządów PiS mieliśmy najwyższą inflację w historii III RP. Najwyraźniej Nowa Lewica tak bardzo odcina się od starej, że zapomina nawet o jej „dokonaniach”.
Zarówno Morawiecki, jak i występujący w ramach pytań posłowie Zjednoczonej Prawicy strzelali liczbami, wskaźnikami gospodarczymi, wskazywali międzynarodowe instytucje, które doceniają gigantyczny sukces gospodarczy, jaki nasz kraj osiągnął w ostatnich ośmiu latach. Lecz posłów nowej koalicji fakty nie interesują. Oni i tak będą powtarzać, że PiS zadłużył państwo i cofnął je w rozwoju, choć miliony Polaków i tysiące analityków ekonomicznych widzą to inaczej.
Również Sławomir Mentzen z Konfederacji przekonywał, że wysoka inflacja była wyłączną winą PiS, bo zaczęła rosnąć, zanim jeszcze Rosja zaatakowała Ukrainę. Ale o tym, że mieliśmy też pandemię i w związku z nią szalejące ceny, wraz z sypiącymi się łańcuchami dostaw, już zapomniał.
Bardzo się cieszę, że to już koniec waszych rządów, z największą radością zagłosuję przeciw wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego
— zapowiedział lider Nowej Nadziei, czym ostatecznie skompromitował myślenie wielu naiwnych, którzy w Konfederacji upatrywali ewentualnego sojusznika PiS.
Wicemarszałek Monika Wielichowska zaś co i rusz zwracała się do widzów, z rosnącą ekscytacją ogłaszając zmniejszającą się liczbę posłów zapisanych do głosu. Chwilami można było odnieść wrażenie, że dla pani marszałek to siedzący przed telewizorami są najważniejsi. Marnuje się ten talent przy Wiejskiej – w telewizyjnym show odnalazłaby się znakomicie.
Niewielu Polaków mogło śledzić obrady Sejmu. Niewielu sprawdzi, jak bardzo przekłamywali rzeczywistość politycy nowej koalicji. TVN24 im o tym nie opowie.
Bo tam atmosfera święta porównywalnego z koronacją brytyjskiego monarchy. Z takim mniej więcej namaszczeniem oczekują przy Wiertniczej intronizacji Donalda Tuska. Debatę opowiadano na żółtych paskach, na których trwał wyścig o najbardziej „obiektywne inaczej” belki. Do wyboru mieliśmy m.in.:
Ostatnie godziny rządów PiS
„Endpose” Morawieckiego, czyli pożegnanie z władzą
„Program rządu, którego nie będzie”
Ostatnie godziny dwutygodniowego rządu Morawieckiego i exposé na koniec 8 lat rządów PiS.
Można powątpiewać, czy w tej redakcji czekano z szampanem na formalne przegłosowanie kandydatury lidera PO na premiera.
Wystąpienia Mateusza Morawieckiego (w ramach exposé oraz odpowiedzi na pytania) nie były specjalnie rozwleczone, ale dobrze się stało, że były tak interdyscyplinarne i szczegółowe. Z pozoru nie miało większego sensu opowiadanie o planach trzeciego gabinetu Morawieckiego i rozwiązaniach, które zamierza on wprowadzić (wszak nikt nie wierzył, że taką szansę ten rząd dostanie). Ale było to niezbędne, by w przyszłości przez taki pryzmat przyglądać się działaniom rządu Donalda Tuska.
Ta jedna sejmowa debata i podane w jej trakcie dane będą dobrym punktem odniesienia przy kontroli nowej władzy i rozliczaniu jej nie tylko z obietnic (te już bez zażenowania są odwoływane), ale z wszelkich działań. To najważniejsze zadanie, jakie dziś stoi przed opozycją, mediami i opinią publiczną.
Bo kłamią i będą kłamać, zapewne na skalę dotychczas niespotykaną. A zaprzyjaźnione redakcje, obejmujące zdecydowaną większość chorego systemu medialnego III RP, chętnie będą te kłamstwa autoryzować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674119-po-expose-msciwej-polski-juz-czas-i-zaklamanej