Wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego to apel do całej klasy politycznej, by próbowała znaleźć drogę do bezpiecznej i dobrze rozwijającej się Polski w nowych okolicznościach, nowych realiach dzisiejszego świata - powiedział Jarosław Kaczyński w Sejmie podczas debaty nad expose.
Lider PiS przestrzegał przed realizowaniem koncepcji „zmiany państwa polskiego w teren zamieszkiwania Polaków zarządzany z zewnątrz, z Brukseli, a w istocie z Berlina”.
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. Exposé premiera Mateusza Morawieckiego. „Pokazaliśmy, że Polacy mogą polegać na swoim państwie”
Wystąpienie pana premiera było obszerne, a ja mam tylko 10 minut. Było w nim wiele wątków i w związku z tym będę musiał mówić tutaj w ogromnym skrócie. Otóż jeśli spojrzeć na całość tego wystąpienia, to sądzę, że można by je określić najcelniej jako apel do całej klasy politycznej, by próbowała - pomijając spory, o których wszyscy wiemy - znaleźć drogę do bezpiecznej i dobrze rozwijającej się Polski. W nowych okolicznościach, w nowych realiach dzisiejszego świata.
— rozpoczął Kaczyński. I zaapelował, by spojrzeć na sytuację w naszym kraju, w Europie i na świecie. „Na wszystkie niebezpieczeństwa, ale także na szanse, które są przed nami.”
Są dwa rodzaje polityki. Pierwszy z nich, ten najprostszy, najłatwiejszy – sprowadza się do podejmowania współpracy, ulegania najsilniejszym grupom, zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym; do podporządkowywania się ich potrzebom, podejmowaniu różnego rodzaju relacji, czasem jednostronnych, czasem dwustronnych. Niekiedy to nie są grupy, tylko bardzo silne jednostki. Powtarzam: to łatwy sposób polityki, a efekty – o nich będę jeszcze mówił.
Jest i drugi sposób uprawiania polityki - nieporównanie trudniejszy, odwołujący się do wartości. Do wartości, w których centrum jest wspólnota, ta najszersza wspólnota narodowa, ale taka, która w pełni uznaje prawa jednostki, jej wolność. Wolność wyboru we wszystkich dziedzinach, ale także i tę wolność, która odnosi się do polityki, a więc wolność wyboru władzy. Ta wspólnota jest warunkiem funkcjonowania państwa.
Już Arystototeles pisał – i nikt tego do dziś dzień nie zakwestionował – że człowiek jest istotą społeczną. Wspólnota ma swoje interesy, wspólnota musi dbać o różne aspekty swojego funkcjonowania. Ale wspólnota, kiedy polityka jest prowadzona w ten sposób, jest zwykle także terenem różnego rodzaju starć. Bo ci, których interesy zostały taką polityką naruszone, stawiają opór. I to zarówno ci z wewnątrz, jak i z zewnątrz. I stąd ogromne trudności takiej polityki.
W Polsce w latach 1989-2015, z krótkimi przerwami prowadzona była polityka tego pierwszego rodzaju. Polityka, można powiedzieć, łatwa. I oczywiście był bardzo potężny opór i były skutki: wielkie bezrobocie, głodne dzieci, minimalne płace, te kilka złotych za godzinę, o których pan premier wspominał. Były takie zjawiska,jak emigracja, ogromny wzrost patologii społecznej. I wreszcie to modus operandi, które było tak silne w życiu społecznym, modus operandi polegający na podejmowaniu działań, budowaniu relacji, których celem było nieekwiwalentne przejmowanie dóbr publicznych, ale bardzo często także prywatnych. Skutki tego rodzaju polityki były pod bardzo wieloma względami fatalne. Powtarzam: taka polityka przez wiele lat dominowała.
Ale po 2015 r. została podjęta polityka tego drugiego, dużo trudniejszego rodzaju. Polityka, która wywodziła się właśnie z wartości, tych wartości odnoszących się do jednostki, odnoszących się do grup społecznych, różnego rodzaju wspólnot, z rodziną na czele. Odnosząca się także do interesu narodowego. I ta polityka doprowadziła do najróżniejszych zmian. Zmian, których nie można określić jako zupełnie odrzucających tę pierwszą. To się po prostu z różnych względów, a przede wszystkim ze względu na ten opór wewnętrzny (totalna opozycja), a z drugiej strony zewnętrzny - nie udało do końca. Ten plan nie został w pełni zrealizowany. Plan jej realizacji został przez pana premiera przedstawiony. Ale przyniosła bardzo wiele pozytywów, zmian.
Dziś, biorąc pod uwagę zapowiedzi naszych politycznych oponentów, a także patrząc w przeszłość, patrząc na lata 1989-2015, pomijając te drobne przerwy, można sądzić, że ta polityka pierwszego rodzaju ma powrócić. I jeżeli spojrzeć na to z perspektywy tych siedmiu wyzwań, o których mówił pan premier, to można powiedzieć, że jeśli taki plan rzeczywiście zostanie zrealizowany, to perspektywy odpowiedzi na te wyzwania, skutecznej odpowiedzi na te wyzwania, są naprawdę bardzo słabe.
Jest ich dużo, mam mało czau, skoncentruję się na dwóch. Tych, które wydają się w tej chwili najważniejsze, bo niestety najbardziej niebezpieczne.
Pierwsze z tych wyzwań to wyzwanie określone jako geopolityczne, ale określmy je bliżej, bardzo konkretnie. To jest po prostu perspektywa dalszej ofensywy politycznej imperium sowieckiego. Dalszej ofensywy politycznej, ale także militarnej. I dlatego jedynym zabezpieczeniem przed tego rodzaju ofensywą jest po pierwsze zbrojenie się, zbrojenie się i jeszcze raz zbrojenie się. A słychać niestety różnego rodzaju zapowiedzi weryfikacji, tego programu zbrojeń, twierdzenia, że jest on nadmierny, nadmiernie rozbudowany, właściwie nie wiadomo po co aż tyle tej broni.
Wysoka Izbo, te plany, które zostały sformułowane nie tak dawno temu, nie są planami polityków. Politycy mieli tutaj tylko wybór między dwiema koncepcjami, które zaprezentował sztab generalny. I wybrali tę koncepcję, która wymaga co prawda więcej broni, ale za to mniej wysiłku – można to tak określić – personalnego. I wszelkiego rodzaju zapowiedzi, że coś tu będzie weryfikowane. Jak choćby ostatnio, że offsety zawartych kontraktów będą weryfikowane, to są zapowiedzi godzące w bezpieczeństwo Polski. Godzące w polski najbardziej elementarny interes.
Drugie niebezpieczeństwo odnosi się do tych planów, które formułowane są i przyjęte już przez Parlament Europejski. Mimo że była już o nich mowa, to trzeba sobie jasno powiedzieć, i może nawet ostrzej niż to powiedział premier. To jest koncepcja zmiany państwa polskiego w teren zamieszkiwania Polaków zarządzany z zewnątrz, z Brukseli, a w istocie z Berlina.
To jest teren, szanowni państwo, na którym polskie państwo będzie już tylko pozorem, a wszelkiego rodzaju procedury i instytucje demokratyczne będą także pozorem i widowiskiem. A początki tego już tutaj widzimy, tego widowiska właśnie.
I dlatego trzeba te niebezpieczeństwa traktować jako wyjątkowo poważne.
I dlatego musimy im się za wszelką cenę przeciwstawić. To nie może być taktyka, to nie może być gra, że wczoraj byliśmy za, dziś jesteśmy przeciw. To musi być stałe, twarde, bezwzględnie stawiane „nie”. Nie możemy się zgodzić na to, by polska niepodległość była znów historycznym incydentem, jak ta z lat 1918-39. Polska może się rozwijać tylko jako państwo niepodległe. I to jest interes Polaków, Polski, każdej polskiej rodziny, każdego Polaka. Bardzo realny interes.
Jeszcze raz wracam do tego wystąpienia premiera Morawieckiego. Otóż tym sensem była propozycja nowej polityki. Propozycja, która ma wartość dzisiaj dla tej izby, przed tym głosowaniem, ale która jest także pewnym kapitałem na przyszłość, pewną alternatywą, która prędzej czy później zwycięży, bo jest jedyną alternatywą dla Polski. Jedyną alternatywą godną naszego narodu. I dlatego klub PiS poprze inwestyturę pana premiera i jednocześnie, jeśli to nie zakończy się sukcesem, będzie tę koncepcję forsował dalej, aż ku jej realizacji, ku zwycięstwu.
mall / pap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674090-kaczynski-expose-morawieckiego-to-apel-do-klasy-politycznej