Negatywne opinie o średniowieczu pochodzą z głupich podręczników, infantylnych powieści, durnych filmów i od polityków ignorantów.
No i wreszcie jest także on. Donald Tusk, z wykształcenia historyk. 8 grudnia 2023 r. zdał test ignoranta. Stwierdził: „Symbolem tego upiornego średniowiecza czarnkowego stała się kurator Nowak z Małopolski”. Ignoranta poznaje się w Polsce po tym, że jako punkt negatywnego odniesienia wybiera sobie średniowiecze. W retoryce ignorantów - czy to polityków, czy ludzi mediów, nauki i kultury, a nawet najgłupszej rozrywki – zyskuje się szlachetność i należną pozycję wyzywając kogoś, że jest „średniowieczny”. To ma być w pigułce połączenie ciemnoty, zabobonu, irracjonalizmu i wszelkiego obskurantyzmu.
Ten, kto średniowieczem biczuje jest jaśnie oświecony, postępowy i nowoczesny. Zapewne dlatego z wielkim ukontentowaniem i zapamiętaniem sieką i biczują przebrzydłe i obskuranckie średniowiecze politycy obozu postępu i ich wyznawcy, postępowi profesorowie, artyści, ludzie mediów, wolnych zawodów, a nawet ledwie piśmienni celebryci. Jest tylko jeden mały szkopuł: tylko kompletny ignorant (a przy tym arogant), a wręcz kulturowy analfabeta może uważać średniowiecze za szczyt ciemnoty i obskurantyzmu.
Nie trzeba szczegółowo opisywać dokonań w różnych okresach średniowiecza, bo napisano na ten temat tysiące książek. Tym, którzy argumentem średniowiecza szermują, warto tylko przypomnieć, że średniowiecze to m.in. zjawisko tzw. renesansu karolińskiego (druga połowa VIII i IX wiek), gdy nie tylko powstawały wspaniałe dzieła architektury (np. Akwizgran, Corvey, Fulda, Sankt Gallen, Lorsch), ale też zręby nowoczesnego szkolnictwa, które przetrwało wieki (system trivium i quadrivium), posługując się uniwersalnym językiem, czyli oczyszczoną z regionalnych naleciałości łaciną.
To w średniowieczu działały znakomite skryptoria klasztorne i katedralne pełniące funkcje ówczesnych ośrodków nauki i wydawnictw. To te klasztorne skryptoria, głównie irlandzkie, przechowały dziedzictwo starożytnej kultury. W V wieku najazdy barbarzyńców doprowadziły do upadku starożytnej kultury europejskiej. Centra tej kultury, wraz z bibliotekami, zostały zniszczone. Ogniwem łączącym dorobek starożytności z epoką renesansu karolińskiego byli mnisi, przede wszystkim irlandzcy. To oni kopiowali klasyczne dzieła greckie i łacińskie, to dzięki nim ocalała cała literatura europejska. A podróżując ci mnisi rozpowszechnili europejskie dziedzictwo po całym kontynencie.
Dwór cesarza Karola Wielkiego (Tusk został wyróżniony Nagrodą Karola Wielkiego 13 maja 2010 r., ale najwyraźniej do niczego go to nie zobowiązuje) był prężnym ośrodkiem intelektualnym, mającym wpływ na to, co działo się nawet w odległych częściach ówczesnej Europy. To na dworze Karola Wielkiego funkcjonowała akademia będąca wzorem najważniejszego dla przyszłości świata wynalazku, czyli powstałego w średniowieczu uniwersytetu. Do najstarszych zalicza się te w Paryżu, Bolonii, Cambridge, Oksfordzie, Florencji, Padwie, Rzymie, Salamance, Pradze czy Krakowie. Uczelnie te były miejscem uprawiania tak wyrafinowanej myśli, że współczesnym analfabetom (nawet z tytułami naukowymi lub wielkimi celebryckimi zasięgami) się nie śni.
Tym, którzy zaliczyli test ignoranta warto przypomnieć, że to w średniowieczu powstała idea międzynarodowej wymiany naukowej, a ówcześni uczeni swobodnie podróżowali do różnych ośrodków, dzieląc się swoimi „badaniami”. To w średniowieczu powstały zalążki tego, co dziś nazywa się naukami przyrodniczymi i eksperymentalnymi. O skomplikowanych inżyniersko i bardzo zaawansowanych technicznie katedrach gotyckich czy pałacach, powstających od XII wieku, nawet nie warto wspominać. Podobnie jak o osiągnięciach ówczesnych inżynierów, konstruktorów, matematyków czy medyków.
To w średniowieczu stworzono nowoczesne instrumenty handlowe i bankowe, takie jak rachunkowość, sieć bankowa, kredyt, lokata terminowa, skrypt dłużny, weksel, akredytywa, obligacja, przekaz pieniężny. A nawet to wtedy wymyślono tzw. chwilówkę czy odpowiednik Komisji Nadzoru Finansowego (np. w XIV wieku w Katalonii). Nawet to pobieżne wyliczenie wystarcza, by osoby używające „argumentu ze średniowiecza” jako młota na ciemnogród nie czuły się zbyt komfortowo, bo w ten sposób potwierdzają swoją wyjątkową ignorancję.
Większość ludzi ma wyobrażenie o średniowieczu z głupich oraz jeszcze głupszych podręczników, beznadziejnie niemądrych czytanek i powieści oraz totalnie durnych produkcji filmowych, więc epitet „średniowieczny” na wielu działa. Na tej samej zasadzie ludzie przyjmują do wiadomości bzdury o inkwizycji, która wiąże się ze skromną liczbą ofiar (około 15 tys. w ciągu 600 lat) jeśli porównać to z późniejszymi czasami, choćby z rewolucją francuską czy z wyczynami największych zbrodniarzy XX wieku, epoki ponoć oświeconej do granic wytrzymałości.
Gdy ktoś wyżywa się na oponentach mających inne zdanie, nazywając ich „średniowieczem”, prawie zawsze mamy do czynienia z osobą niekompetentną albo tragicznie niedouczoną. Niestety ta ignorancja staje się modna. Podążający za modą ignoranci bezmyślnie powtarzają kalki narzucone przez liderów opinii danego środowiska i powielane w tzw. nowoczesnych mediach. Nieprzypadkowo modni ignoranci wypowiadają najwięcej bzdur, i to praktycznie w każdej dziedzinie, której się tkną. Epitet „średniowiecze” urasta w tym kontekście to rangi komplementu. W morzu nowoczesnych ciemniaków, miłośnicy i znawcy średniowiecza mogą się uważać za arystokrację rozumu, moralności i estetyki. A to, że Donald Tusk zda test ignoranta od dawna wisiało w powietrzu. No i zdał. Gratulacje!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673863-test-ignoranta-zdal-wlasnie-donald-tusk