Gdy chodzi o stronę rozrywkową, to nowa parlamentarna większość dostarcza mnóstwo radości, choć właściwie samej sobie i nie wiadomo po co.
Nie będzie już „Wiadomości” TVP – obwieściła na łamach „Gazety Wyborczej Agnieszka Kublik, która popuszcza każdorazowo, gdy coś likwiduje. Popuszcza wodze fantazji oczywiście. I robi to poniekąd w imieniu władzy, która ma być, ale jeszcze jej nie ma. Od pierwszego posiedzenia nowego Sejmu, czyli od 13 listopada 2023 r. nowa większość parlamentarna, ale wciąż mniejszość rządowa (oznaczająca brak rządu) zapowiada, że coś zlikwiduje, unieważni, kogoś wyprowadzi, usunie, z czymś skończy. Mamy zatem dużo na „nie” i na „minus”, a bardzo mało na „tak” i na „plus”.
Gdy chodzi o działania pozytywne, to one szybko okazują się negatywne. Jak projekt ustawy o mrożeniu cen energii, który okazał się projektem ustawy o mnożeniu wiatraków. Za Ryszardem Petru można by powtórzyć, że „to jest takie pączkowanie, w ten sposób rozwija się każdy grzyb, prawda, ale głowa psuje się od góry”. I głowa Koalicji Obywatelskiej oraz Polski 2050 popsuła się od góry, czego najlepszym dowodem to, co robią posłanka, o mało co minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska oraz marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Pani poseł Paulina oblała test, a mimo to jest kandydatką na szefową resortu klimatu i środowiska. Z kolei pan marszałek Szymon tak kieruje pracami Sejmu, że nie wiadomo, jaką w istocie instytucją zawiaduje (chciałby, żeby była to „organizacja zwinna” - „agile”) i czy zawiaduje, bo w oczy rzuca się wyłącznie element kabaretowy. A właściwie o tym, co dzieje się w obecnym wcieleniu Sejmu antycypacyjnie napisał już w 1929 r. Konstanty Ildefons Gałczyński (w wierszu „Serwus, Madonna”): „Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie”. I jeszcze to wszystko się rozwija – przez pączkowanie.
Nawet to, co pozornie wygląda na „tak” okazuje się na „nie”. Weźmy taki pomysł, jak powołanie posłanki Nowej Lewicy, Katarzyny Kotuli, na ministra(ę) ds. równości. Wszystko świetnie, tylko zagrożone są nierówności, czyli relacje porządku między wyrażeniami, jak to jest zdefiniowane w matematyce. A skoro matematyka to podstawa i jeśliby utrzymać nierówności w tej podstawie, to jak walczyć z nimi w innych dziedzinach?
Trzeba się będzie pożegnać z nierównościami liniowymi, kwadratowymi, algebraicznymi, trygonometrycznymi, wykładniczymi i logarytmicznymi oraz z nierównością Erdősa, co już byłoby przesadą. A największą przesadą byłaby walka ministry Kotuli z nierównościami Bella, czyli w gruncie rzeczy z podstawami mechaniki kwantowej. John Bell sformułował (w 1964 r.) nierówność, która gdyby była zachowana w mikroświecie, znaczyłoby to, że cząstki elementarne definiują różne ukryte parametry. Miałby więc rację Einstein uważający, że przyroda ma deterministyczny charakter. Takie stanowisko nazwano lokalnym realizmem. Gdyby zaś nierówność Bella była łamana, trzeba przyjąć, że lokalny realizm nie funkcjonuje i faktem jest „upiorne działanie na odległość”.
Z nierówności Bella wynika, że albo mechanika kwantowa jest błędna, albo rzeczywistość nie spełnia założeń lokalnego realizmu. Bell nie rozstrzygał, która z tych możliwości zachodzi. Można to zrobić eksperymentalnie. I zrobili to m.in. Alain Aspect, John Clauser oraz Anton Zeilinger, zapracowując swoimi eksperymentami na Nobla z fizyki w 2022 r. Francuz, Amerykanin i Austriak zostali docenieni za eksperymenty nad układami splątanych fotonów, które pozwoliły na potwierdzenie, że w mikroświecie nierówności Bella nie są zachowane. No, ale jak teraz te nierówności skazuje ministra Kotula, to się wszystko poplącze, choć i tak dotyczyło stanów splątanych.
Gdy chodzi o stronę rozrywkową, to nowa parlamentarna większość dostarcza mnóstwo radości, choć właściwie samej sobie. A marszałek Hołownia też najbardziej sam się bawi własnymi, mozolnie ćwiczonymi w domu, dowcipasami i powiedzonkami. Mamy więc układ polityczny zamknięty, który dla siebie jest Zosią Samosią z wiersza Juliana Tuwima.
Tuwim napisał: „Jest taka jedna Zosia,/ Nazwano ją Zosia Samosia,/ Bo wszystko/ ‘Sama! sama! sama!’/ Ważna mi dama!/ Wszystko sama lepiej wie,/ Wszystko sama robić chce,/ Dla niej szkoła, książka, mama/ Nic nie znaczą - wszystko sama!/ Zjadła wszystkie rozumy,/ Więc co jej po rozumie?/ Uczyć się nie chce - bo po co,/ Gdy sama wszystko umie?”. Aż chciałoby się dodać: „a jeśli nie umie, wszystko znajdzie w tłumie”. W wielkim tłumie takich samych nieuków i narcyzów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673666-to-zdanie-galczynskiego-najlepiej-opisuje-sejmowa-wiekszosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.