Trudno oczekiwać, by człowiek, który przez lata był medialnym showmanem, nie starał się być nim także na stanowisku marszałka Sejmu. Wydaje się, że chce nim być nie tyle w sensie zarządzania pracą niższej izby parlamentu, co nade wszystko w sensie błyszczenia w parlamentarnym otoczeniu” - ocenia Szymona Hołownię na jego nowej funkcji, w rozmowie z portalem wPolityce.pl, historyk, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego prof. Mieczysław Ryba.
wPolityce.pl: Bon moty, nonszalanckie zachowanie, epatowanie angielskimi zwrotami, pozbawiona istotnej treści elokwencja, podcasty, których głównym bohaterem jest on sam – jak ocenić nowe zjawisko, jakim jest Szymon Hołownia – marszałek Sejmu RP?
Prof. Mieczysław Ryba: Trudno oczekiwać, by człowiek, który przez lata był medialnym showmanem, nie starał się być nim także na takim stanowisku. Wydaje się, że chce być marszałkiem nie tyle w sensie zarządzania pracą Sejmu, jakiegoś prowadzenia jego prac, co nade wszystko chce błyszczeć w tym całym otoczeniu. I chce w dalszej perspektywie wykorzystać to do zostania pierwszą, a nie drugą osoba w państwie.
Pytanie jednak, czy uda mu się to osiągnąć, a przynajmniej w dłuższej perspektywie tak się kreować?
Moim zdaniem to jest skuteczne na krótki dystans. Różne happeningi będą się podobać, dopóki będą trwać rozliczenia z PiS-em, będą powstawać komisje śledcze zamiast normalnej pracy Sejmu. Kiedy pojawią się na sali plenarnej Sejmu trudne, konkretne problemy – to będzie przechodzić.
Już choćby na tle tzw. ustawy wiatrakowej popisy Pana marszałka, jego happeningi zaczynają wyglądać kuriozalnie. To dotyczy już poważnych spraw, które będą dotykać wielu Polaków, które mogą ich martwić. I im więcej takich spraw będzie, tym bardziej będzie liczyć to, czy marszałek Sejmu jest merytoryczny, potrafiący zachować spokój i powagę.
Nie jestem także przekonany, czy Polacy – wzorem Ukraińców – zaakceptują w dłuższej perspektywie na poważnym, państwowym stanowisku kogoś, kto jest bardziej aktorem, niż politykiem.
Na razie podcasty Hołowni mają zaskakująco dużą popularność.
Ponieważ – jako człowiek TVN i showman – „umie to robić”. Popularność nie musi się przekładać na siłę polityczną. Jeśli ktoś budzi kontrowersje, może liczyć na zainteresowanie i swoich zwolenników, i przeciwników.
Trzeba pamiętać, że im więcej Szymon Hołownia ma na te podcasty wejść, im bardziej on sam jest popularny, tym bardziej to musi irytować Donalda Tuska i jego otoczenie. I już tutaj pojawiają się, chociażby na kanwie ustawy wiatrakowej, potężne konflikty, które - moim zdaniem - będą tylko się pogłębiać.
Marszałkowi Sejmu RP w ogóle przystoi – gdy do mównicy sejmowej podchodzi poseł Zbigniew Kuźmiuk – wołać, nawet powtarzając głosy z sali, „Dawaj Zbychu, dawaj”?
Nie przystoi, ale świat idzie czasem w dziwną stronę. Dzisiaj to różni celebryci czy showmani, czy z prawa, czy z lewa, wygrywają różne wybory. To nie tylko Ukraina, ale także m.in. Argentyna. Podobnie Donald Trump. Być może Hołownia chce iść tą samą drogą, licząc na zachodzące w społeczeństwach pewne zmiany kulturowe, zmiany pewnego smaku, co komu przystoi. Nie jest jednak tak, że wszystkim się to podoba.
Na razie jednak daje mu to odbicie.
Do momentu, kiedy przyjdą realne problemy życiowe, społeczne, i nowemu rządowi przyjdzie skonfrontować się z nowymi protestami społecznymi. A jak to się pojawi, tego typu zachowania mogą być właśnie irytujące.
Szymon Hołownia lekceważy nie tylko posłów. Zbył nie tak dawno chcącego się z nim spotkać szefa polskiego MSZ. Można jakoś dyscyplinować drugą osobę w państwie?
Wydaje się, że jedynie przez opinię publiczną. Z tym z pewnością będzie się liczył, ponieważ to w ogromnej mierze rozstrzygnie o jego możliwości zrealizowania celu głównego, a jest nim – jak się wydaje – prezydentura.
Pamiętajmy, że kiedy skończy się za dwa lata jego marszałkowanie, Szymon Hołownia nie będzie miał żadnego urzędu. Zresztą nie wiem, czy on się nadaje do takiego urzędu, gdzie trzeba merytorycznie, ciężko pracować, ponieważ on nie ma tego doświadczenia. Karność czy bezkarność jest funkcją tego, czy się ma w badaniach poparcie społeczne. Inne czynniki są, moim zdaniem, drugorzędne.
Można się spodziewać wpływu na politykę i polskie sprawy, w Polsce i zagranicą, takiego stylu marszałkowania?
W mojej ocenie – ze względu na taki, a nie inny rząd – idą w Polsce trudne czasy. Trzeba jednak zauważyć, ze Hołownia jest wykwitem, emanacją pewnej, wybranej przez Polaków, ukształtowanej większości. W tej rzeczywistości np. posłanka Klaudia Jachira ma szansę być uważana za konserwatystkę, a Roman Giertych za ekscentryka. Takich osób w parlamencie mamy więcej. Dożyliśmy takich czasów, a ich emanacją jest Szymon Hołownia jako marszałek Sejmu. Z drugiej strony czasy mamy – że tak powiem – wojenne. I naprawdę trzeba dziś na wysokich stanowiskach mężów stanu, którzy nie myślą krótkodystansowo, którzy mniej myślą jak się popisać, a bardziej co zrobić w trudnych realiach sytuacji międzynarodowej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673496-wywiad-prof-ryba-popularnosc-holowni-musi-irytowac-tuska