Czy „przemoc ze względu na płeć” czy w ogóle przemoc sama w sobie jest w jakimkolwiek stopniu zabawnym tematem? Zdecydowanie nie. A jednak Parlamentarny Zespół Praw Kobiet (zapewne nie celowo) zmierza w kierunku, który może tę kwestię sprowadzić właśnie do śmieszności. Podczas wczorajszego posiedzenia zespołu doszło do kilku zaskakujących sytuacji.
Parlamentarny Zespół Praw Kobiet
Częścią pracy polskiego parlamentu są komisje sejmowe i senackie, ale również zespoły parlamentarne. Tych ostatnich jest mnóstwo, a należy do nich Parlamentarny Zespół Praw Kobiet. Na jego czele stoi posłanka Lewicy Wanda Nowicka, a parytety zdecydowanie nie zostały zachowane, ponieważ zespół liczy sobie 46 parlamentarzystów, z czego mężczyzn jest tylko dwóch: poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek oraz poseł KO Paweł Bliźniuk.
We wtorek 5 stycznia odbyło się spotkanie poświęcone kampanii „16 dni Akcji przeciw przemocy ze względu na płeć”.
Doszło tam do kilku zdumiewających sytuacji.
Drugim punktem będzie prezentacja posłanki Anity Kucharskiej-Dziedzic, która od lat zajmuje się przemocą w różny możliwy sposób, w parlamencie
— oświadczyła Wanda Nowicka, omawiając plan spotkania. Na poniższym nagraniu tego nie słychać, ale ostatecznie polityk Lewicy dokonała pewnego uzupełnienia:
Oczywiście, przeciwdziałaniu przemocy i zwalczaniu przemocy. Przepraszam za ten skrót myślowy, ale mam nadzieję, że nikt nie myślał, że chodziło mi o coś innego niż chodzi.
Wicewojewodzina i taniec
Jedna z posłanek, prawdopodobnie Dorota Łoboda z Koalicji Obywatelskiej, wystąpiła z dość interesującym postulatem:
To samo będzie w przypadku rozdziału województw przy wojewodach. Jeżeli wojewodą będzie mężczyzna, to powinniśmy głośno mówić: wicewojewodziną powinna być kobieta.
Cóż, wydaje się, że wicewojewoda, którego na wniosek wojewody powołuje Prezes Rady Ministrów, powinien w pierwszej kolejności spełniać warunki określone w ustawie - i niekoniecznie jest to płeć. Co więcej, „wojewodzina” oznacza żonę wojewody, podobnie jak „sędzina” - żonę sędziego. Co miałby zatem oznaczać dziwaczny twór o nazwie „wicewojewodzina”? Najwyraźniej niekoniecznie to, co miała na myśli posłanka.
A jeżeli chodzi o plany zespołu parlamentarnego na przyszłość, przewodnicząca rzuciła na razie nieco luźnym pomysłem:
Czeka nas jeszcze „One Billion Rising”. Kiedyś w Senacie zrobiłyśmy taniec.
Poseł Nowickiej chodziło o akcję, która w Polsce funkcjonuje pod nazwą „Nazywam się Miliard”. 14 lutego kobiety zbierają się w miejscach publicznych, aby zatańczyć. Jest to gest solidarności z kobietami, które padły lub padną ofiarą przemocy - zwłaszcza gwałtów. Akcję zapoczątkowała w 2011 r. Eve Ensler, autorka „Monologów Waginy”, po fali gwałtów w USA. Inicjatywa rozszerzyła się na cały świat, a w Polsce wzięło w niej udział ponad 30 miast. Dlaczego właśnie taniec? Ponieważ, jak przyjęła inicjatorka akcji, w tańcu kobieta ma kontrolę nad własnym ciałem.
Tym razem może nie w Sejmie, ale można pomyśleć, może przed Sejmem, bo będzie nas chyba dużo, żeby zatańczyć 14 lutego czy w okolicach
— powiedziała Wanda Nowicka.
Nasuwa się pytanie, czy takie podejście nie infantylizuje i nie ośmiesza tematu, który dla wielu (zwłaszcza tych, których dotyczy bezpośrednio) jest poważny, trudny i bolesny. Jak na razie może bowiem wywołać efekt przeciwny do zamierzonego.
aja/X, Sejm.gov.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673481-parlamentarny-zespol-praw-kobiet-w-akcji-kuriozalne-sceny